rapunzel pisze:meandrzejew to jest chyba hedera erecta, nazwa w sumie adekwatna
chrapkajesteś kochana miałam pisać, żebyś mnie w kajecik do kolejki do niej zapisała, ale pomyślałam, że niech Ci się najpierw przyjmie to będę się delikatnie upominać
Domniemam, Lidko złota, że Alocasję chcesz mi zabuchnąć? Wybacz, ale drzwi na 7 spustów i 7 psów obronnych na podwórku Moniko widzę, że marna jest Twoja wiara w Mikołaja Świętego, skoro mężowi się podlizujesz
Ale po tą Erecte to jak najbardziel wal do męża Migotko kto się nie upomina ten niema Więc smiało
Chrapko, identyfikacja była szybka dzięki mojej mądrej książce. Szkoda wielka stefanotisa, no ale to są uroki dużej ilości roślin, że się szkodniki przenoszą z jednej na drugą. meandrzejew z tą nazwą bluszczu tez bym uważała przy mężu.
Widzę, że wesoło się zrobiło
A ja dziś cały dzień zapracowana, nawet na chwilę nie miałam czasu tu wpaść Teraz na małe co nieco ale może wieczorem na dłużej tu zagoszczę
Szczerze mówiąc byłam bardzo ciekawa jaki będzie gdy rozkwitnie. I... jestem zadowolona
A oto sypialnia, roślinki dotarły i tutaj-od lewej: niedawno nabyty Filodendron, Skrzydłokwiat mini, Calathea od Lidzi, Zielistka oraz Szeflera i na lampie-od lewej-młode, ukorzeniające się, żółte Guzmanie, Fatsja od Lidki i potomna Szeflerka
Lampo-kwietnik to rękodzieło mojego brata sprzed lat...