W.o... Psach 5cz. (2008.05-2008.10)

Sekcja uporządkowana tematycznie. Wątki kwalifikuje tylko Administrator.
Zablokowany
Awatar użytkownika
agaxkub
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 3753
Od: 3 paź 2007, o 09:59
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: małopolska

Post »

Doruś pomyśle i pooglądam stronkę.. dzięki...

fakt mam koszmarne doświadczenia... nie spałam po nocach jak widziałąm jak mi sie pies zachowuje... przyspieszony oddech bez powodu, bicie serducha w tempie ogromnym, chował się po kątach... długo trwało zanim zaczął się normalnie zachowywać jak wesoły psiak.. lęk jednak pozostał...

straciłam sporo kasy, ale ważne że w porę zadziałałam... nie darowałabym sobie gdyby mu sie coś stało...
panda7
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 1527
Od: 9 lis 2006, o 12:33
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.

Post »

agaxkub pisze:Doruś pomyśle i pooglądam stronkę.. dzięki...
No to myśl :lol: Ja w każdym razie szukam jeszcze 5 zainteresowanych piesków (jednego już mam - Pandziulę ;-))
Awatar użytkownika
mora1
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 579
Od: 31 mar 2006, o 17:37
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: lubelskie
Kontakt:

Post »

Sama cierpliwość to za mało. Smaczki są często za słabym bodźcem na odwrócenie uwagi psa, dużo zależy też jak są dawane, czy ten temat nie jest juz spalony przez właściciela. Są psy które na smaczki ćwiczą znacznie gorzej niż na zabawkę. To szybko da się zaobserwować . Jeśli tak jest, trzeba szukać czegoś mocniejszego co go nakręca i wkłada w to emocje. Smaczki to metoda częściej dla młodych psów, ja w ogóle nie stosuję smaczków, nagroda jest przeciąganie sznurka, zabawa piłką itp, coś ekstra dla psa.
jest szczęliwy i na pewno duzo mniej zestresowany niż podczas nauki u "pana tresera"...
Szkolenie które stresuje psa, należy omijać szerokim łukiem, widziałam już takie właśnie, gdzie psy na kolczatkach z podkulonymi ogonami , zniechęcone i przestraszone były uczone chodzenia na smyczy. Fatalnego „teresera” mieliście, dobry szkoleniowiec potrafi sobie poradzić ze stresem u psa a metody jakimi pracuje, nie pogłębiają tego stresu tylko go eliminują.
a swoją wierność okazuje po prostu bieganiem za mną krok w krok i bronieniem (szczekaniem na pojawiających się obcych)...
Tu już jest bardzo niedobrze, pies nie broni Ciebie, bo obrona to zupełnie coś innego, to typowy opis psa lękliwego, on szczeka ze strachu. Taki typ psa najczęściej też używa zębów. Poczytaj sobie o agresji lekowej i lękliwości. Tak jak pisała Naleweka , poobserwuj jak układa ogon gdy szczeka, czy jeży sierść, jak układa uszy, czy pokazuje zęby, czy jest nadmiernie szczekliwy, jak z pobudliwością, aktywnością, czy jest terytorialny. Lękliwość ma podłoże dziedziczne, to cecha recesywna. U psów lękliwych powinno się dążyć do maksymalnego skupiania uwagi na zachowaniach porządąnych i uspokajaniu psa. Z takimi psami trzeba ćwiczyć bardzo precyzyjnie, aby komenda i reakcja psa nie były niczym zakłócone. Bardzo ważny jest tez moment nagrody, czasem pies pracujący na smaczki, zatrzymuje sie po drodze i czeka na nagrodę, tu wchodzi juz temat warunkowania ,a to już dłuższa bajka. Chodzi tak na szybko tłumacząc o to, aby łączyć sygnały z pozytywnymi emocjami. Najprościej działają smakołyki, ale niekoniecznie najefektywniej. To musi być dość silny bodziec, aby pies go łatwo utrwalił to nic innego jak klasyczne warunkowanie emocjonalne. W warunkowaniu klasycznym chodzi o to, aby pies nasze słowa wypowiadane podczas dawania nagrody kojarzył bardzo pozytywnie tak najprościej mówiąc, tu tez nie wiem jak dajesz nagrodę, a jest to istotne. Chodzi o to, ze po którym razie pies na same słowo pochwały będzie w bardzo dobrym nastroju i o to chodzi ,czyli sygnał połączony z pozytywnymi emocjami. To nic innego jak warunkowanie i przeciwwarunkowanie, potem dochodzi rozbudzenie popędów itd.
Ja bardzo ostrożnie o czymkolwiek pisze, bo nie jestem specjalistą, a w przypadku psów problematycznych trzeba być bardzo ostrożnym przy podjęciu jakiegokolwiek działania. To jak Ty widzisz Szirka, a jak to wygląda z boku to dwie inne sprawy, dobry specjalista wychwyci najdrobniejszy szczegół i to bardzo szybko, jakim tonem głosu do niego mówisz, jak ganisz , jakich bodźców mu dostarczasz itp. Bez wątpienia z Szirkiem trzeba pracować, bo dobrze to nie wygląda tak z opisu. Na początek próbuj bawić się z nim tak maxymalnie, to żadnemu psu nie zaszkodzi, nie chodzi mi o takie zwykłe rzucanie kija czy takie tam , tylko o takie nakręcenie psa, aby oczy mu wychodziły z orbit, dyszenie jak w lokomotywie i wzrok wlepiony w Ciebie jak w obrazek. Jak go juz tak rozbawisz to dobrze jest to wykorzystać, bo nakręcenie psa zawsze jest po coś. Możesz wtedy ćwiczyć z nim chodzenie przy nodze, zwroty, siad, cos co w miarę dobrze Wam idzie. Trzymasz przedmiot którym go rozbawiłaś w ręku i wymagasz ładnego chodzenia przy nodze, jak ładnie przejdzie to znowu zabawa. Potem powtarzacie, pies musi być maksymalnie skupiony na Tobie, zero dekoncentracji. Na początek krótko, potem coraz dłużej i wymagasz więcej. Zero skakania do zabawki, nagany krótkie ale stanowcze np. „ nie”: stoisz jak słup, nie skacze jakby chciał , bo różnie to na początku bywa i idziecie dalej. Możesz go do siebie przywoływać, komenda : np.” do mnie” Szirek przybiega radośnie, jak nie radośnie to się nie liczy i zaczynacie bawić się od nowa, jak przybiega to pochwała słowa równoległa z zabawką. To musi być bardzo dokładnie zrobione, mówisz dobry Szirek radosnym głosem i pół sekundy później dajesz zabawkę, aby do mózgu dotarło miłe słowo. Najlepiej chwalić tymi samymi słowami :np dobry Szirek ,tak bardzo ciepło i rodośnie" Nagana krótka : np : Nie: i do razu pokazanie czego oczekujesz i znowu za dobre zachowanie zagroda. Jak już ładnie Wam to idzie i pies działa na tą metodę, przećwiczone macie chodzenie z zabawką na smyczy i luzem, siadanie, warowanie i wszystko co się dało, możecie wyjść na ulicę. Widzisz nadchodzącego psa, wyjmujesz zabawkę pokazujesz psu , skupiasz jego uwagę na sobie i przechodzicie, nie gapił się na psa, nie szczekał, pochwała. Szczekał i zauważył psa, zaczynacie od nowa to znaczy, że nie umiesz jeszcze skupić uwagi psa na sobie. Po którymś tam razie bezkolizyjnego przejścia powinno być lepiej, to samo ze szczekaniem na ludzi, odwracasz jego uwagę nie dopuszczasz do sytuacji niepożądanych i chwalisz. Nie utrwalasz jego szczekania na ludzi, bo to nie ten kierunek jazdy jak to się mówi. To tak na szybko, trudno cokolwiek przez net poradzić jak się psa na oczy nie widziało. Warto zawsze poprawić dyscyplinę, intensywnie ćwiczyć w domu, kilka razy dziennie wydawać komendy i chwalić na dobre wykonanie.
Pozdrawiam Monika
moja skarpa
Awatar użytkownika
agaxkub
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 3753
Od: 3 paź 2007, o 09:59
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: małopolska

Post »

dziękuję Moniko...
Awatar użytkownika
anoli
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 7839
Od: 3 lis 2007, o 16:26
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Warszawa

Post »

Dzięki Moniko, także Nam przydadzą się Twoje wskazania. Zamotani różnymi lekturami i radami, nadal nie radząc sobie z problemem naszej Zuzinki, zdecydowaliśmy się poszukać fachowca. Ale w tym kraju we wszystkich już dziedzinach są fachowcy i "fachowcy". Dwie panie, na które trafiliśmy to porażka. Szukaliśmy oczywiście zajęć indywidualnych, bo rzucenie Zuzy od razu w grupę zdezorientowanych ludzi i psów wydawało mi się bez sensu. Poza szczekaniem, naszym kłopotem jest "ADHD" naszej suni, krótki okres koncentracji, i trudność jej uzyskania. Domowe zabawy i ćwiczenia pomagają rozwijać tą cechę. Ale nadal nie potrafimy na wystarczająco długo skupić jej uwagi na nas, zwłaszcza na spacerze. Liczyliśmy na konkretne porady - takie jakich Ty udzieliłaś. Wiedzieliśmy, że po mixie można się spodziewać różnych zachowań, i byliśmy gotowi na ciężką pracę od kąd zdecydowaliśmy się na drugiego psa. W jej problemach widać też nasze błędy - jednak to pierwszy pies, i można się było ich spodziewać. Ale nie o tym chciałam pisać. :wink:

Pierwsza pani od razu jak nas zobaczyła, stwierdziła: to mix teriera? teriery są wredne, nie wiele da się zrobić" - już miałam ochotę odejść, ale m. chciał zobaczyć jak będzie. Ta kobieta kazała nam kupić kolczatkę - na co się nie zdecyduję nigdy. A zajęcia miały mieć kształt spacerów po parku na obroży z "impulsem elekrycznym" - jak nasz wredny pies szczeknie, trzeba go cytuję "pyknąć". Kolegę m., który nam polecił tą kobietę też bym pykła. :evil: Zabrałam Zuzę i poszłam, ale m. jeszcze musiał babie zapłacić i wysłuchać, że nie nadajemy się na właścicieli psa, bo do psa trzeba mieć "twardą rękę a nie miękką dupę" - też cytat.

Duga pani też mi się nie spodobała, nie miała w prawdzie tak kontrowersyjnych dla mnie metod, ale powodowała sytuacje niebezpieczne. Nasza Zuzia nie miała nigdy kontaktu z dziećmi, woli więc je obszczekać - tak na wszelki wypadek. Chcemy ją jakoś przełamać, na wypadek gdyby nasza rodzina miała się powiększyć. Kilka rad tej pani okazało się pomocnych, np. zmiana szelek na obrożę - na szelkach Zuza nie reagowała, na obroży lekkie napięcie wystarcza by dopuściła do siebie nasze wołanie. Właściwie, po kilku dniach nie ma już potrzeby napinać smyczy. Ale nie spodobało mi się podawanie psu przysmaków non stop, nawet bez powodu - jeśli nie robi nic złego, ale nie w konkretnej sytuacji, tylko na całym spacerze. Prawdę powiedziawszy, po tym spotkaniu Zuza zwymiotowała. :roll:

Nauczyła nas szybszej i bardziej zdecydowanej reakcji - ale nie mówiła o tym, tylko musiałam wyciągnąć wnioski z obserwacji. Metoda miała polegać na prowokowaniu sytuacji, gdzie Zuza prawie zawsze zachowuje się niewłaściwie, skarceniu, i przywołaniu. Tylko, że pani zdjęła Zuzce kaganiec i podchodziła na bardzo bliską odległość do dzieci, mówiąc, że nic się nie stanie, bo zdąży ją ściągnąć. Zuza podczas całego spotkania była spięta. Ale kiedy trafiła się pierwsza okazja zaczęła ujadać, pani ją ściągnęła bardzo głośno krzycząc "nie nie nie". Zawołała do siebie, na co zuza podbiegła do nas i schowała się za nogami.... Więcej nie próbowała szczekać na nikogo i na nic. Godzinny spacer za kupę kasy odbyła chodząc z nisko zwieszonym ogonem spięta i czujna. Ja zresztą tez byłam strasznie spięta za każdym razem gdy kobieta podchodziła do wózków, czy dzieci - po skończonych zajęciach, ubraliśmy Zuzce kaganiec i pochodziliśmy sami w bardziej odludnym miejscu - widać było, że jej ulżyło, że nie ma już tej osoby. Spotkaliśmy potem kilka psów, które zaprosiły ją do zabawy i za porozumieniem z ich właścicielami, daliśmy się jej chwilę wyszaleć.

Od tego czasu w Zuzce zaszły zmiany, i w naszych metodach też. Jeszcze więcej staramy się ćwiczyć jej koncentrację, ale ciągle nie znaleźliśmy najskuteczniejszej metody. Spacery na obroży pozwalają obu stronom na lepszą reakcję. Nagrody jakie stosuję za dobre wykonanie polecenia to głaskanie, mówienie jej ulubionym tonem+przysmaki. Wczoraj spotkałam dawną znajomą z dzieckiem w wózku, ona uwielbia psy. Powiedziałam jej w czym problem i wolno podchodziłyśmy z Zuzą. Gdy byłyśmy blisko Zuzka usiadła i wpatrywała się w śpiącego malucha. My rozmawiałyśmy, udając, że nie widzimy jej. Zuzka powolutku podchodziła do dziecka, miałam ją pod kontrolą i w kagańcu. Minęła wózek, stanęła z jego boku i po głębokim namyśle oparła na nim łapy (wtedy skróciłam jeszcze smycz - nie wiem czy słusznie). Wreszcie zrobiła coś, co mnie bardzo zaskoczyło, przez pręty kagańca wystawiła jęzora i liznęła malucha po rączce, a potem wolno i delikatnie zabrała łapki z wózka - jakby nie chcąc obudzić dziecka. Dałam jej przysmak i siedziała grzecznie aż skończyłam rozmawiać.

Wcześniej starałam się z nią chodzić wtedy gdy jest mało psów, ale teraz znowu skupiamy się na tym by zmieniły się jej reakcje. Dziś na spacerku mijał nas facet z gotującym się z wściekłości i szarpiącym na smyczy wilkiem. Zawołałam imię Zuzy i przeszłyśmy na jednym tylko z jej strony warknięciu. Rozpisałam się strasznie, ale mam nadzieję, że i nam i Agnieszce uda się opanować teraźniejsze kłopoty. Może ktoś powie co robimy źle, co dobrze. Doradzi.

Mizianka dla wszystkich psiaków.
Wątki Zapraszam serdecznie Ilona
Awatar użytkownika
Nalewka
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 6500
Od: 30 paź 2006, o 12:42
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Działka na Warmii

Post »

Ulżyło mi, nie my jedni miewamy kłopoty z psim dobrym zachowaniem :wink: To trochę pociesza, że nie jesteśmy sami :roll:

I też nam się trafiła pani z polecenia, której wizytówkę mam ogromną ochotę wyrzucić, a o pani najszybciej zapomnieć. :evil:

Na stronach szkółki, z której wywodzi się ta pani, jest mnóstwo ciekawych i sensownych porad i spostrzeżeń. Szkoda, że pani już na pierwszym spotkaniu zaczęła psuć moje dobre nastawienie do samej istoty zajęć z trenerem, czy behawiorystą.

Kiedy szliśmy w jej stronę Prot spotkał się z kilkoma psami po kolei. Był, jak zwykle zresztą grzeczny i układny, na pani oczach przywitał się z terierem, goldenem, jamnikiem, labradorem i dwiema suczkami. A pani nie znoszącym sprzeciwu tonem stwierdziła, że co prawda Prot nie jest agresywny, ale właściwie jest, tylko nie daje wcześniej sygnałów, że szykuje się do ataku na innego psa. Czyli się nie oblizuje i nie daje znaków ogonem. Ja u niego widzę całą masę pojedynczych sygnałów, dzięki którym możemy uniknąć ew. spięć z innymi, a jeśli pani tego nie widziała, to chyba za szybko wysnuła swoje wnioski. Zresztą teraz rzeczywiście nie dawał sygnałów, bo nie szykował się do ataku :D

Pani zaproponowała kupno kantarka (halti) i feromonów za 170 zł na 6 tygodni, a jeśli to nie pomoże, to zostaje tylko kastracja :roll: Hm, nasza praca z psem, prawie dwa lata ćwiczeń i ich skutki jakoś jej nie zainteresowały, pewnie dlatego, że to nie ona nam doradzała... Kazała mocną ręką trzymać psa, bo to ja mam być przewodnikiem, a nie pies. No doprawdy, jakie to odkrywcze :roll: Zacząć ( :lol: ) mam od zabrania miski z jedzeniem. Jakiej miski??? Pies dostaje jeść dwa razy dziennie, a poza tymi porami nie mam co zabierać, ale o to pani nie zapytała.

Mówiła za to jeszcze, że zna inną panią, która miała owczarka niemieckiego z padaczką i musiała go uśpić, a teraz chętnie podzieli się doświadczeniami. Brrr, jak na razie Prot czuje się świetnie i nie wybiera się na tamten świat :roll: Odpukać!!!

Potem stwierdziła, że psy z padaczką miewają "niekontrolowane ataki agresji", jej pies tak miał, złamał jej rękę i jakieś inne kończyny, aż w końcu musiała go uśpić, bo nie dawał się ułożyć. Może się nie dawał, ale mój pies nie jest jej psem :roll: I jeszcze nigdy nikomu i niczemu nie zrobił krzywdy. Jedyne, co przez dwa lata zniszczył, to jedna rozerwana puchowa poduszka rok temu i kartonik chusteczek higienicznych niedawno. Straszna morderca :D

Na koniec oceniła moją "psią" kurtkę, w której łażę po najgorszych chaszczach, jako płaszczyk i poradziła mi ubrać się w coś bardziej "stosownego". Na moje wyjaśnienia, że to JEST właśnie taka psia kurtka (tzw. olejak do poniewierania się długie godziny po dżdżu i mżawce, z ogromnymi kieszeniami na przysmaki :)) odpowiedziała, że godzina kosztuje 50 zł. Całe szczęście, że pierwsze spotkanie było krótkie i gratis.

Potem poszłam do weta, który zna Prota, bo opiekuje się nim od początku jego pobytu u nas. Pani kazała zapytać o to, jaki wpływ na agresję ma padaczka i leki. Żaden. Wet tylko potwierdził moje domniemanie, że leki nieco otępiają, ew. łagodząc wszelkie porywy emocji. A agresja niekontrolowana może zdarzyć się każdemu psu, jak i człowiekowi, i przewidzieć się tego nie da, tak jak nie da się przewidzieć guza na mózgu, czy udaru. A więc "atak agresji" jest możliwy, ale mało prawdopodobny, a jakie jest prawdopodobieństwo nikt nie oszacuje, bo takich badań się nie prowadzi, chyba żeby przenieść takie szacunki z ludzi na psy, a to jest niezbyt uprawnione.

Uff, z wetem mam jednak wspólne poglądy, z panią niekoniecznie. Cała była zafiksowana na agresji, jakby mój pies codziennie mordował kolejne niewiniątka. Ale to ją zaimpregnowało na prawdziwego, żywego psa, którego nie dała rady zauważyć. Przyszła w celu okiełznania agresora, a spotkała przeciętnego psa o przeciętnym poczuciu ważności na wspólnej, neutralnej łące. I zamiast przypatrzeć się temu prawdziwemu psu, pouczyła mnie jak psa ukarać, jak psa skarcić, jak psu pokazać, kto tu jest panem. Hm, taka metoda wzmocnień pozytywnych :roll: Nie chcę mieć z nią więcej do czynienia, jak na razie moje własne metody są o niebo bardziej humanitarne i skuteczne. Powoli, pewnie o wiele wolniej niż pies chowany od szczeniaka, ale mój pies też się uczy bezkolizyjnie funkcjonować w miejskim świecie. I mamy nasze małe i duże sukcesy. Bez użycia elektrycznej obroży, uzdy, metalowego kagańca policyjnego ( :shock: ) i innych ekscesów. Howk!
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."
Awatar użytkownika
mora1
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 579
Od: 31 mar 2006, o 17:37
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: lubelskie
Kontakt:

Post »

Dziewczyny bardzo wam dziękuje za opisywanie swoich doświadczeń ze szkoleniowcami i tym podobnymi, już myślałam ,że ze mną cos nie hallo w tym temacie :twisted: . Swoich spotkań nie będę opisywała, bo przez te wszystkie lata trochę tego było, tego co usłyszałam o swoich różnych psach też nie chcę opisywać bo i słów szkoda, mój Ojciec to raz popłakał się ze śmiechu normalnie, bo razem poszliśmy na takie szkolenie. Jak słyszę halti to już odpadam , szkoda mojego czasu na pierdoły. Miałam poprzednią sukę z bardzo dużymi problemami, trudno powiedzieć jaki to był typ, taki agresywno-bardzo pobudliwy, dwie osoby kazały uśpić, dodatkowo suka miała niedosłuch, więc komendy słowne odpadały. Była z nami trzy lata, odeszła z powodów zdrowotnych, stanęły nerki. Nikt jej nie dawał szans na normalne życie, ale zawzięłam się i krok po kroku, różnymi sposobami, szłyśmy do przodu, komendy „ręczne mojego przepisu „ opanowała bardzo dobrze, nauczyłam się jej ,a ona mnie i można było z nią normalnie żyć, to mnie utwierdziło, po raz kolejny w przekonaniu, że warto być upartym i konsekwentnie iść do przodu. Teraz jakbym miała szkolić swoja Astę to pojechałbym do człowieka co bullowate, zna , rozumie, kocha i potrafi z nimi pracować, niestety zazwyczaj są to zjazdy weekendowe ,a my niekoniecznie wtedy jesteśmy czasowi , do tego szkoleniowca to ludzie z całej Polski jeżdżą ,jest jeszcze jedna dziewczyna której dałabym dotknąć moją sukę, poza tym to nikomu. Na amstaffim forum opinie o szkoleniowcach są bardzo podobne, bardzo niepochlebne. Uspokoiłyście mnie w tym temacie, a już chciałam szukać lekarza od głowy :lol: . Co do tej pani co opisałaś Nalewko to szkoda słów, padaczka i niekontrolowane ataki agresji, no tego spokojnie czytać sie nie da i do tego feromony, nie , to nawet nie jest śmieszne. Dobrze, że mamy tutaj grupę wsparcia.
Pozdrawiam Monika
moja skarpa
minismok
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 3036
Od: 25 wrz 2008, o 12:42
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Czarni Górale
Kontakt:

Post »

Witam :)

przyszlismy sie przywitac......łapa! :lol:

czytamy z uwaga o psich sprawach Obrazek

w naszym stadzie jest Misza [ na foto],jego mama Aska i srebrny Carino zwany Karulkiem[ wredota kofana] :) ........siberiany to taka rasa ze albo jest stado albo smok zieje ogniem "nigdy wiecej takiego psa!"..........przerobią każdy ogród w nieużytki.......chyba ze sie zmecza "na wyciagu"

specjalizacja Miszy -"żółte kwiatki", Karulek lubi rd, Asiunia przesadza wrzosy

ale........oczywiscie sa NAJWSPANIALSZE :D

pozdrawiam
nic nie jest takie jakim się wydaje Spis Treści
Awatar użytkownika
Jeanne
1000p
1000p
Posty: 2308
Od: 21 gru 2007, o 16:08
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Warszawa

Post »

Misza jest piękny, taki niedźwiedź ;:226
głaski dla niego i czekam na fotki reszty stada ;:183
Pozdrawiam, Asia
Moje storczyki
Awatar użytkownika
DankaWS
1000p
1000p
Posty: 1633
Od: 9 cze 2007, o 09:43
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post »

Piękny, bardzo ładny ma kolorek.
Awatar użytkownika
anoli
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 7839
Od: 3 lis 2007, o 16:26
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: Warszawa

Post »

Piesio piękny, taki misiak totalny.
Naleweczko - czyżby nasze panie się znały?!? Opowiadała mi o owczarkach, z "którymi musiała się naszarpać, bo to tępe psy". Moim zdaniem nie ma psów głupich, są psy o różnych charakterach, upodobaniach. Moja ciocia całe lata żyła w przeświadczeniu, że jej pies jest niewyuczalny. Był w "szkole" ale nic z niej nie wyniósł, nie reagował na komendy. Aż pewnego dnia przyłapała go na popisowym wykonywaniu ćwiczeń przed panią, która miała pobliski sklep pożywczy. Hm... kto tu był głupi.
Ta druga kobieta, z którą się spotkaliśmy też była nastawiona na okiełznywanie bestii. Zuzia nie jest bestią, jest raczej trochę ciapą, która woli się wydrzeć zanim ktoś ją nastraszy. Ale w okolicy jest york, który chodzi w kagańcu, bo rzuca się na nogi. Zuzka czasem szczeka z ogonkiem potkulonym, a czasem podniesionym i nastroszonym kuperkiem. Staram się ją pilnie obserwować i umiem przewidzieć jej "niekontrolowane wybuchy agresji" - jak to pani określiła. Zawsze da się wyczytać z niej napięcie. Zresztą na spacerkach jest spięta ogólnie. Zaczęło się to od ataku innego psa na nią. Od tamtego czasu potrafi identycznie ujadać jeśli chce się z psem bawić i jeśli chce go nastraszyć. Trudno jej się zapoznaje, ale z drugiej strony uwielbia gonić i uciekać przed psami, chce by zabierały jej patyk czy miśka. Taka sobie miłośniczka zabaw interaktywnych. W domu chce zabawiać tak Skandala, ale on ma swoje lata i małolate w głębokim... Skandi uczy ją komunikowania się z psami, ale czasem ma na nią zły wpływ. Dlatego teraz zwiększyłam ilość spacerków indywidualnych - przyda się więcej ruchu przed świętami :P Skandi jest maleńki ale twardy, jak się tu sprowadził, zaczał dominować inne psy - za to suczkom daje sobie wejść na głowę. Ostatnia jego miłość to amstafka :?
Nam też pani kazała zabrać psom miskę. Ale - choć nie jest to może takie dobre - moje piesidła mają stały dostęp do karmy suchej - bo Skandi zawsze miał niedowagę i tak nam kazał wet. Oboje są szczupli. A zabranie miski u Zuzy, która w schronisku jako maleństwo głodowała i walczyła o pokarm może tylko zaszkodzić. Pani powiedziała, że pies to drapieżnik i żeby nie karmić codziennie - bo na wolności nie upolowałby codziennie. Ale co mój Skandal miałby upolować - muchę?!? Szukamy nowej szkoły, a na razie pracujemy sami. Mamy kłopot z waruj i zostań - bo małą nosi. Kiedyś po 8 godzinach biegania, ćwiczeń, szaleństw my padliśmy, Zuzia poleżała 10 min, po czym przyniosla piłkę by się dalej bawić.

Prot to na prawdę cudny pies, piszesz, że tyle przeszedł, a taki jest dobry, mądry i chce się uczyć. Jak ta baba mogła mówić o uspaniu?! I czym niby miałaby się tamta z Tobą dzielić, wrażeniami z ostanich chwil psa - dla mnie byłoby to zbyt intymne.

Teraz będziemy wybierać ostrożniej - chociażby dlatego, że te lekcje są na nasze teraźniejsze możliwości drogie. 70 zł za godzinę. Właściwe za spacer po parku. I za stres, że mój pies pogryzie dziecko, i że to wpływnie fatalnie na nas wszystkich a nikomu nie pomoże. Szukamy kogoś z dzieckiem, kto lubi psy, kto pozwoli się w bezpiecznych warunkach im zapoznać. Tu samo oduczenie szczekania nie pomoże, moim zdaniem nie o to chodzi. I jeszcze tkwi mi w głowie podchodzenie do maleńkich dzieci z tekstem do Zuzy "no to zwierze zaatakuje?". Mało nie umarłam, a Zuzka tak się babą denerwowała, że dałby się wtedy chomikowi zjeść, byle tamta nic już od niej nie chciała. Mnie się pies nie będzie tak bał - bo tego nie chcę, więc i efekt nie będzie taki.
Wątki Zapraszam serdecznie Ilona
Awatar użytkownika
Antooosia
1000p
1000p
Posty: 3430
Od: 8 sty 2008, o 08:49
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Krakowa

Post »

Rety,ile tu cennych informacji :shock: .Super!
A teraz popatrzcie,co robi moje bydle,gdy pani skończy czesanie:
Obrazek
Pozdrawiam,Kinga.
Na skraju lasu jest mały domek...
Awatar użytkownika
mora1
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 579
Od: 31 mar 2006, o 17:37
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: lubelskie
Kontakt:

Post »

Coś dla szczekaczy :lol:
Nauka nieszczekania na komendę :

Z rozdzialu: 'Cicho!' -wrzasnal.

"Czy jest ktos na swiecie kto chociaz raz nie wrzasnal do psa 'cicho'?
Ironia tego zwykle nam umyka w momencie gdy to robimy.
Ale pomysl nad tym. Poniewaz naturalne zachowanie psa to dolaczyc sie do szczekania, pies moze latwo zinterpretowac nasze wolanie 'cicho' czy 'zamknij sie', jako szczekanie. (...)

Jezeli pies nie zostal nauczony co znaczy slowo 'cicho', pewnie bedzie szczekal dalej. Nawet jezeli zostal nauczony, to jezeli krzykniesz to glosno, zmienisz akustyke i pies tego nie rozpozna jako znane mu slowo. To bardzo po czlowieczemu krzyczec 'cicho' glosniej i glosniej, brzmiac jak szczekajacy czlonek stada i jest to nieefektywne. (...)

Jezeli masz szczekacza, nie staraj sie zatrzymac szczekania stajac sie samemu coraz glosniejszym. Zamiast tego wstan i podejdz do psa z pysznym smakolykiem w reku.
Ten pierwszy krok brzmi latwiejszym niz jest.
Uzyskanie przewodnika poruszajacego sie w strone psa w odpowiednim czasie jest wyzwaniem dla kazdego instruktora. Musisz sie skoncentrowac na tym zadaniu, choc brzmi trywialnie. Przewodnicy nie robia tego, nawet zaraz po tym jak potakiwali moim slowom i mowili, ze tak zrobia.
Miej przygotowane pyszne smakolyki (nie oszczedzaj, wybierz kurczaka, wolowine, czy cos co pies uwielbia, ale kawalki maja byc male).
Jak tylko pies zaczyna szczekac, powiedz 'dosyc', podejdz do psa, trzymajac smakolyk ze 2 cm od nosa psa, cmokajac zachecajaco zeby go zainteresowac.
Jezeli smakolyk cudnie pachnie i jest blisko psiego nosa, pies sie odwroci od tego na co szczekal powachac smakolyk.
Nie dawaj mu go jeszcze.
Trzymaj go w dloni, mowiac kilka razy 'dobry pies' i uzyj smakolyka do odciagniecia psa (naprowadzenia) od tego na co szczekal. Wtedy daj mu smakolyk.
Co sie stalo, to to, ze pies szczekal, Ty dales mu sygnal przestania i mechanicznie stworzyles sytuacje, w ktorej pies przestal szczekac. Gdy przestal, zostal nagrodzony smakolykiem. Najpierw smakolyk sluzyl do naprowadzenia, zeby pies przestal szczekac, a potem stal sie nagroda, za zaprzestanie szczekania.
Cwicz to gdy pies nie jest zbyt podniecony zeby sie skoncentrowac. Nie zaczynaj takiej sesji gdy pies wariuje z podniecenia, bo pod drzwiami jest cala rodzina i dwa psy. Zaaranzuj sytuacje tak, zeby nie bylo to zbyt trudne dla psa i dla Ciebie i zeby sie powiodlo.
Zorganizuj znajomego, ktory zapuka do drzwi raz lub dwa i przestanie, podczas kiedy Ty odciagniesz psa od drzwi smakolykiem.
Moze bedziesz musial podejsc calkiem blisko do psa i podstawic mu smakolyk pod sam nos, ale to jest OK. Co ma znaczenie, to fakt, ze powtarzasz ciagle sytuacje, kiedy mowisz 'dosyc' i usuwasz przyczyne szczkania odciagajac psa w inna strone. Gdy pies odchodzi od drzwi i jest spokojny przez kilka sekund (nie czekaj zbyt dlugo na poczatku), dostaje smakolyk.
Z czasem czekasz na dluzsze i dluzsze momenty ciszy, zanim nagrodzisz po slowie 'dosyc'.
To nie jest takie latwe jak nauczyc 'siad', poniewaz jest znacznie trudniejsze dla psa.
Szczekanie jest scisle zwiazane z emocjami i psychicznym podnieceniem (tak jak smiech czy krzyk u mlodych ludzi). Moze byc trudno psu powstrzymac sie przed szczekaniem, wiec badz cierpliwy.
Moze to zajac kilka miesiecy krotkich sesji 5-10 razy w tygodniu, ale musisz zaczac wtedy, gdy pies nie jest tak podniecony, ze nie moze sluchac.
Jest to jednak warte pracy.
Co za przyjemnosc, gdy pies po uslyszeniu 'dosyc' odchodzi od drzwi i podchodzi do Ciebie w oczekiwaniu nagrody.
Gdy juz nauczyles tego, mozesz nagradzac czasami, nie musisz tego robic za kazdym razem."
To z amstaffiego forum, niestety nie znam autora, całkiem fajnie i czytelnie opisane.
Ja jeszcze polecam opanowanie do perfekcji komend : na miejsce, waruj , zostań. Swoje recepty na przejście ze szczekaczem rano przez klatkę też. Nasza poprzednia suka darła sie bardzo jak tylko wychodziła z mieszkania, wtedy mieszkaliśmy jeszcze w bloku i o 6 rano taki koncert nie był mile widziany przez sąsiadów, dawałam jej wtedy do pyska mała kość, aby ja niosła i cały czas chwaliłam, przechodziła bezszelestnie. Watro pracować z psem, zawsze da się "coś" zrobić. Wracając do tematu szkoleń, to wiele osób się mnie nie raz już pytałao, dlaczego zapomniany język psów tak krytycznie oceniam, wystarczy dokładnie przeczytać posty Naleweczki i Anoli i ich doświadczenia ze szkoleniowcami, właśnie dlatego mam takie zdanie o tej lekturze, niestety wileokrotnie potwierdzone.
Pozdrawiam Monika
moja skarpa
Awatar użytkownika
Nalewka
Przyjaciel Forum
Przyjaciel Forum
Posty: 6500
Od: 30 paź 2006, o 12:42
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Działka na Warmii

Post »

A ja jeszcze dodam od siebie, że każdy pies jest inny (o rany, ale odkrycie :lol: ), nie wolno więc sztywno trzymać się reguł i recept z książki. To byłoby po prostu mało efektywne, na jednego psa działa smakołyk, na innego zabawka, na jeszcze innego głaski. I wg. mnie psy udomowiono tak dawno, że z dzikimi wilkami łączy je w tej chwili jedynie ... moda na zadziwianie czytelników i widzów. Stadne zachowania u wilków też zresztą się zmieniają w zależności od warunków, w których żyją, a opisywanie zachowań dzikich wilków ulokowanych w rezerwacie, a więc tylko do pewnego stopnia naturalnym, a na pewno ograniczonym terenie i odnoszenie tego do psa w setnym pokoleniu urodzonego w mieście, w rodzinie dającej dach nad głową, opiekę i jedzenie - czy to naprawdę można porównywać?

Ale z drugiej strony im więcej przeczytamy, im więcej wiemy, tym krytyczniej możemy spojrzeć na teksty źródłowe. Zakładając przy tym, że mamy pierwszego psa, nie mamy żadnych doświadczeń, niewiele wiemy o metodach stosowanych w trenowaniu psa itd. W takim przypadku czytajmy, rozmawiajmy, uczmy się, dzięki temu będziemy mieli z czego wybierać, dobierając najbardziej odpowiedni sposób na bezkolizyjne bycie z psem :) Inaczej mówiąc wg. mnie nie ma jedynie słusznej metody na wychowanie psa zapisanej złotymi zgłoskami w jedynej Złotej Księdze. Wszystko zależy od konkretnego właściciela, od konkretnego psa i od otoczenia, w którym żyją, a tego nie da się skodyfikować w jednej regule. Są za to pewne ogólne założenia, które bardziej czy mniej przystają do naszej domowej sytuacji, z którymi bardziej czy mniej się zgadzamy i które leżą u podstaw najpierw wyboru rasy, potem psa, a potem wyboru wszelkich działań od karmienia, przez długość spacerów, po szkolenia. Tak więc czytajmy, dyskutujmy, zgadzajmy się, albo nie z innymi, to tylko pomoże nam w kontaktach z własną rodziną i własnym psem :)

O matko, znowu dałam krótką (za długą, wiem :oops: ) wykładnię "jak zanudzić ludzi psim tematem" :lol: Obiecuję, już więcej nie będę :lol: Ale musiałam napisać, że książki pani Fennel należy przeczytać choćby tylko po to, żeby wiedzieć, z czym się w nich nie zgadzamy :D

Mizianka dla wszystkich krótko- i długo- -włosych i -sierściastych :wink:
"Wyrzuciłem telewizor na śmietnik, a w radiu urwałem gałkę, tak aby nikt z rodziny nie mógł zmienić stacji i teraz jest tylko wasze radio u mnie w domu. I jestem naprawdę wolnym człowiekiem."
Awatar użytkownika
sonia
1000p
1000p
Posty: 1086
Od: 21 maja 2007, o 00:50
Lokalizacja: pomorskie

Post »

Antoosia co za niegrzeczny piesek :;230 mój to po wyszorowaniu dredzików wokół pyska zaraz idzie się wytarzać w ziemi ;:191 a potem słyszę do Ludzi Dobra Rada, umyj go, bo jest brudny ;:155
Mora Twoje rady akurat u mnie się sprawdzają, mam książkę, w której udzielają podobnych rad, ale mam problem, bo mój pies trafił do nas jak miał prawie rok i on u poprzedniego właściciela - nim wrócił do hodowcy, miał pełną miskę jedzenia non stop i w dodatku jej pilnował, wg mnie ten właściciel, stosował przemoc wobec psa, bo kiedyś jak tylko unosiłam dłoń (zawsze w takich momentach grożę psu palcem), gdy on był niegrzeczny to pies miał odruch obronny i się kulił. Problem w tym, że ja po wielu próbach mogę spokojnie zbliżyć się do jego miski ( miska psa jest stawiana w porze jedzenia i potem zabieram) gdy on je, ale już inne osoby to w zależności co w tej misce jest, ale raczej nie mogą się zbliżać, bo zaraz jest warczenie i łapanie za nogę, rękę, byle człowiek się nie zbliżył do jego miski. Wtedy łapiemy go za kark, karcimy ostrym słowem, potem co robić dalej, czasem każemy mu zostać w jego kąciku, czasem wyrzucamy na dwór, a potem ignorujemy jego towarzystwo, chociaż on się łasi i przymila, nie gadamy i nie dotykamy go i już. Po jakimś czasie gdy on sobie spokojnie leży, wołamy go i jest już dobrze, dobrze do następnego razu, gdy znowu zaczyna bronić miski ;:202
Nalewka fajnie piszesz i nie zanudzasz ;:225

głaski i mizianka dla wszystkich starych i nowych sierściuchów ;:333
Zablokowany

Wróć do „WSZYSTKO o... Bazy wiedzy użytecznej”