Elwi pisze:Dorotko - dorotka350 hm, właśnie też nie zauważyłam żadnej poprawy po zastosowaniu miedzianu, podobnie jak nie zauważyłam żadnej różnicy po zastosowaniu bioseptu. Mam kilka takich róż, które co roku łapią plamistość i rady sobie dać nie mogę. Masz może jakiś sposób na to cholerstwo?
Elwi, od jakiegoś czasu obserwuję swoje róże i doszłam do wniosku, że nadeszła pora aby nie mieć sentymentów i pozbywać się z ogrodu odmian, które się nie sprawdziły. Głównym powodem jest właśnie skłonność do czarnej plamistości. Szkoda płacić za preparaty do oprysków i lać chemię, która i tak niewiele pomaga. Obrywanie porażonych liści daje efekt w postaci łysego krzaka albo dość mocno wyłysiałego. Taka róża szpeci

Wiem, że trzeba obrywać liście, ale tak pozbawiona ulistnienia jest mocno osłabiona. Potem tak schorowana wchodzi w okres spoczynku i najczęściej kończy się to mocnym podmarznięciem, długą rehabilitacją przez kolejny sezon, opóźnionym kwitnieniem, małą ilością kwiatów i kolejnym sezonem z plamami

Takich delikwentek mam kilka i postanowiłam się ich pozbyć z ogrodu, bo nie mam siły i nawet już nie chcę ciągle walczyć. Zarażają wokół siebie pozostałe i mam już tego dość. Sukcesywnie będę eliminować z ogrodu odmiany chorowite i kłopotliwe. To chyba jedyna rada.
Odniosę się jeszcze do Twojej czarnej listy. Co prawda nie mam wszystkich, które wymieniłaś, ale kilka się znalazło i o tych chciałam napisać kilka słów.
Lavender Flower Circus. Doskonale rozumiem Twoje rozczarowanie ta różą. Pierwszy egzemplarz nie przetrwał u mnie zimy. Kupiłam drugą, bo jednak jej kwiaty mi się podobały. Ta rośnie i to całkiem nieźle, ale co z tego, skoro już w tej chwili stoi bez sukienki?

Daję jej szansę, bo to jej drugi sezon i mam nadzieję, że się ogarnie. Skoro u
Jagny radzi sobie doskonale bez chemii, to może w końcu i moja da radę? Jeśli nie, to w przyszłym roku aut.
Jubilee Celebration. Z tą różą to dziwna historia. U mnie ona zdrowa, ale z roku na rok mam wrażenie, że się zaczyna cofać. Co prawda niektóre pędy nabrały sztywności i kwiaty już nie leżą na ziemi, ale w porównaniu do pierwszego sezonu jest ich znacznie mniej, dłużej zbiera się do powtórki i bardzo słabo się krzewi. Nie ma ochoty wypuścić żadnych nowych pędów. Jedyną radą jest zakupić nową sadzonkę z innego źródła, bo kwiaty ma śliczne i trudno mi sobie wyobrazić ogród bez niej. Dojrzewam do tej decyzji...
Falstaff. Zafunduj mu wiosną solidne cięcie, ale takie naprawdę solidne. U mnie też miał dwa pędy na krzyż. Wiosną byłam zmuszona go mocno ciąć, bo podmarzł. Za to po tym cięciu wypuścił cztery nowe pędy (jeden złamała wichura), ale to już nie jest wina samej róży. Tworzy teraz naprawdę przyzwoity krzaczek. Tylko kwiatów trochę skąpi. Zobaczę jaka będzie powtórka.
Mrs John Laing. Podobnie jak u Ciebie, tak i u mnie to kandydatka nr 1 do eksmisji. Wypada w tym roku razem z Ghita Renaissance. Za szerzenie plamistości i zarażanie innych róż. Dodatkowo ta pierwsza za łyse od dołu, długie badyle i bardzo oszczędne kwitnienie. Siedzi u mnie od 2012 roku, więc miała dość czasu i kolejnej szansy już nie dostanie
Pastella. Moim zdaniem ona dobrze wychodzi tylko na zdjęciach. Pokrój, ilość kwiatów zupełnie mi nie leży. Na jej korzyść przemawia, że zdrowa do obrzydliwości i długo utrzymuje kwiaty. Dlatego jeszcze siedzi, chociaż do moich ulubienic nie należy. I pomyśleć, że pierwszy sezon miała na tyle udany, że chciałam dokupić drugą. Dobrze, że nie kupiłam, bo szkoda miejsca
Marc Chagall. To silna róża. Owszem, podmarza zimą, ale dobrze okopcowana, odbija. Mnie dostała się średniej jakości sadzonka, ale podobnie jak Amelie Nothomb dała sobie świetnie radę i nie żałuję, że ją kupiłam. Jeśli podobają Ci się kwiaty, to spróbuj z inną sadzonką.
Abraham Darby. Uwierz mi Elwi, że jakość, źródło pochodzenia sadzonki i podkładki na jakiej jest zaszczepiona ma kluczowe znaczenie

Mam u siebie trzy Abrahamy. Dwa z jednego źródła a trzeci z innego. Dwa pierwsze rosną, kwitną obficie, nie chorują a z każdym kolejnym sezonem po oszczędnym cięciu pędy mają coraz grubsze a co za tym idzie lepiej utrzymują duże kwiaty. Trzeci zaś od początku od nich odstawał i widzę, że chyba już taki będzie do końca. Dodam tylko, że dwa pierwsze od razu były dorodne, z silnymi pędami. Jeśli podoba Ci się ta róża to warto pomyśleć o porządnej sadzonce. Specjalnie na prośbę Majki411 wrzucę u siebie zdjęcia wszystkich trzech. Tak dla porównania. Co prawda mają przerwę w kwitnieniu, ale Abraham nr 2 już ma sporo nowych pączków, więc powtórka zapowiada się znakomicie.
Z Pashminą sytuacja analogiczna jak z Abrahamem. Dobra jakość sadzonki to połowa sukcesu.