Wiatm

. dzisiaj czuję prawdziwą wiosną, ptaszki od rana świergolą, jest cieplutko, już nie dmucha jak wczoraj. Jest super, oby już tak zostało. Brak tylko słoneczka, no i oczywiście u mnie jeszcze bardzo mokro, więc z wiosennymi pracami jeszcze trzeba poczekać.
Jednak już chciałaby się poszaleć na rabatkach po tak długim odpoczynku i spalić co nieco

nagromadzonego przez zimę

.
Wiolu, tak to październikowe kwitnienie, tak obficie do późnej jesieni kwitnie tylko Princess of Infinity, z pozostałych, gdyby nie dość mocny przymrozek, najwięcej pąków miały właśnie Stefcia i Novalis. Stefcię pod koniec sezonu przyatakował troszkę mączniak albo szara pleśń, ale Novalis do końca zdrowiutki, do tej pory stoi ubrany
Tak jak wspomniałam w poprzednim poście, trudno ocenić mi poszczególne róże, to był dla nich trudny sezon. Na pewno nie zawiodła Geisha, Garden of Roses, LD Braithwaite, Princess of Infinity, Lustige. One kwitły pięknie przez cały sezon. Pozostałe miały wzloty i upadki.
Najlepiej wyglądało pierwsze kwitnienie, to był prawdziwy szał, drugie gdyby nie susza, pewnie też by zachwycało. Niestety,najwięcej uwagi poświęciłam różom sadzonym na wiosnę, one też dostały największą ilość wody, za co odwdzięczyły się ciągłym kwitnieniem.
Na tej rabacie, zwanej przeze mnie północną rosną róże zarówno kwitnące raz jak i powtarzające kwitnienie,ale nawet te kwitnące raz postanowiły mi pokazać, choć skromnie, swoją urodę, z czego się bardzo cieszę. Do nich należą, pnąca Veilchenblau, Hippolyte, Jenny Duval, Tuskany. Z wymienionych różyczek Hippolite jest najsłabsza, męczy ja jakaś choroba, zasychają jej pędy, w trakcie sezonu kilka wycięłam, ale teraz widzę, że to nie koniec. Martwię się o nią ale mam nadzieję, że wiosną odbije zdrowymi pędami.
Również Marie Antoinette jest w marnej kondycji, nie wiem ile z nich przeżyje, ale ona już chorowała w ubiegłym roku, sezon miała lichy, szkoda śliczna róża o delikatnych kwiatach i pięknym kolorze.
I na koniec Bremer Stadtmusikanten, chyba będzie cięta baaardzo niziutko, szczególnie jedna, druga jest w lepszym stanie.
To chyba tyle jeśli chodzi o "straty" z ubiegłego sezonu. Teraz jestem ciekawa jak przeżyły róże sadzone w grudniu
Aprilko ja też tak mam, mówię sobie, nic więcej nie domówię, a im bliżej sezonu tym więcej dokupuję, człowiek dostaje jakiegoś "małpiego " rozumu i szaleje. O kim piszesz Aprilko? Podasz mi link?

. No widzisz co narobiłaś?
