AHOJ Kochani

Wasz leśny jaskiniowiec powrócił.
Transfer zacny zakupiłam, ale nie wzięłam pod uwagę, że przesył danych z lasu może być.....hmmm.....prawie żaden
Dziękuję za pamięć, życzenia i powiem szczerze...bardzo tęskniłam za Wami
Zatem zmarchwiwstałam i na początek uczcijmy minutą ciszy zieleniny domowe poległe na polu chwały

Zdarzyło się kilka niestety... Ale o domowych w następnym poście, bo teraz w skrócie doniosę, co porabiałam w dziczy
Dla przypomnienia tak to wyglądało pod koniec wcześniejszej wizyty:
A tak wczoraj. Wszystko się przyjęło, winobluszcze poszybowały, inne zieloności podrosły, no i zaprosiłam do siebie więcej lasu, głównie przez chodzenie po nim z torbą i szpadelkiem i kolekcjonowanie zielenin. Trochę się złaziłam, nie powiem

:
Na początku miałam inwazję purchawek i innych dziwności, więc posiadłam prawie lithopsy na skalniaku
Ale szybko mnie zeźliły i wypleniłam
Potem okazało się, że przypadkowo przytargałam z mchami trochę grzybni

i stałam się posiadaczką podgrzybków i prawdziwusia
Zachęceni wyruszyliśmy rodzinnie do lasu po większe okazy.To efekty pierwszego polowania. Trochę się ubrudziły, bo nie przycinaliśmy nóżek po wykręceniu z ziemi

Potem te wszystkie końcówki wsadziłam pod mech i liście - może więcej grzybków mi urośnie za rok?
A to efekty drugiego polowania, tymczasowa suszarka i pierwsze słoiczki gotowe
Generalnie sosem grzybowym, jajecznicą z grzybami pod koniec wszyscy już prawie
Poza tym standardzik: jeziorko, pływanko, rowerki wodne i inne głupotki z

włącznie.
Uchhhhh...Idę troszkę nadrobić i zobaczyć co u Was słychać
Całusy
