Beatko, wzruszyłaś mnie

Nie wiem, co Ci R. nagadał, ale on słabiutką głowę ma, na dodatek po pewnych problemach w przeszłości, każde piwo konsumuje obarczony niepotrzebnym wyrzutem, w skutek czego, jak mi już parę osób doniosło, im więcej promili we krwi, tym bardziej żonę wychwala - niezgodnie z prawdą

Nie mam ciężko, tylko mam jak chciałam

To, ze mam dom, nawet jak w stanie śmierci technicznej i ogród, nawet jeśli otoczony pokrzywami, rekompensuje mi większość uciążliwości życiowych
Oczywiście, jak bardzo się Ty i Iwonka upieracie, to na chwastowisko zapraszam, choć wolałabym na odpoczynek. W takim razie rozejrzę się za rękawicami spawalniczymi dla Was i butami kwasoopornymi, takimi jak R. w pracy nosi, bo ja już nawykłam do powrotów z ogrodu z licznymi obrażeniami, ale Was szkoda

No i musimy zgrać terminarz tak, żeby to odchwaszczanie zrobić przed przyjazdem Ani-Sweety, bo jak zobaczy ścieżkę do poziomek na żywo, to może tego pobytu nie przeżyć
Zatem na dzień dobry bez wstrząsów estetycznych, kilka wysublimowanych obrazków, udających, ze pochodzą z prawdziwego ogrodu
Marysino-Iwonkowa pelargonia - w pełni rozkwitu kwiatki przebarwiają się miejscami na delikatny róż:
Taaaaką wielką petunię wyhodowałam
Różyczka od Ewy, kwitnie od nowa:
Zaczyna kwitnienie Rosanna:
i wiciokrzew:
w duecie:
Pierwszy pomidorek (z krzaczka od Ewy, moje dopiero kwitnąć zaczynają):
I takietamy:
