Dziękuje Olku za chęci ale może najpierw Ci opowiem jakie życie mają u mnie te roślinki.
1. Kiedyś dziadek kupił kilka can żeby zrobić szpaler przy bujaczce (wtedy jeszcze nie zajmowałam się tak ogrodnictwem), przyszła jesień, potem zima a one tam gdzie rosły tam zostały. Jak nie trudno się domyślić po nich
2. Później kupiła mama, historia podobnie jak wyżej
3 W zeszłym roku mój mąż pracował przy pewnym sklepie i mieli tam canny. Nikt się tym nie zajmował, nie dbał o to. Przyszła zima, a one nadal w gruncie. Poprosiłam go, wykopał mi i przyniósł (no chyba lepiej że to przygarnęłam niż by miało zdechnąć). Przyszedł marzec, kwiecień, maj.. No i mąż sobie o nich przypomniał. Przyniósł i rosną.
Tak więc jakoś mam tendencję do katowania tych kwiatów.