Pierwsze koty za płoty IV
- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25221
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Co tu taka cisza?
Mam nadzieję, że ten upadek nie jest tego przyczyną.
Ty zawsze znajdziesz coś do sfotografowania, nie musi to być roślinka.
Ja mam niestety kłopoty ze wzrokiem. Nawet w okularach widzę słabo w aparacie.
Wyobraź sobie, że faktycznie moje jabłka zostały przerobione w trymiga.
Pewnie za chwilę dostanę znowu kolejną porcję
Mam nadzieję, że ten upadek nie jest tego przyczyną.
Ty zawsze znajdziesz coś do sfotografowania, nie musi to być roślinka.
Ja mam niestety kłopoty ze wzrokiem. Nawet w okularach widzę słabo w aparacie.
Wyobraź sobie, że faktycznie moje jabłka zostały przerobione w trymiga.
Pewnie za chwilę dostanę znowu kolejną porcję
- ewarost
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3367
- Od: 14 gru 2010, o 18:21
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Świętokrzyskie/Ponidzie
- Kontakt:
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko wreszcie mogę nasycić oczy widokami z twojej działki ... jak zawsze piękne ujęcia, przygarnęłam kilka tapet... Moja wersja półpaśca to przypadek książkowy... bolesny i uciążliwy, ale jakoś powoli udaje mi się go przewalczyć... Dziś już przynajmniej mogłam usiąść przy laptopie i wyjść na chwilę do ogrodu... Pozdrawiam i jeszcze wielu rowerowych wypadów na działkę i na grzybki ci życzę 

Rajsko,wiejsko,sielsko...II
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
Rajsko, wiejsko, sielsko...
Chwytaj chwilę, bo tak naprawdę to istnieje tylko ona. Ewa
- Beaby
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6469
- Od: 16 lut 2014, o 13:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Pamiętasz, Iwonko? Ja w zeszłym roku wykopywałam wielki rabarbar. Jasne, że nie dało się wszystkiego dokładnie wykopać. Odrasta trochę teraz, ale marnie i bardzo powoli, więc stale jest wydłubywany i pewnie mu sie to w końcu znudzi by chcieć tam rosnąć. To ku pocieszeniu, że się uda walka ze zbędnym rabarbarem. A też się tego obawiałam.
- anida
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2022
- Od: 26 sie 2015, o 21:28
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Augustów, strefa 5b
Re: Pierwsze koty za płoty IV
No proszę, a ja rabarbar sadziłam 2 razy i za każdym razem mi znikł.
Iwonko,moje Bobo zdecydowało się jednak kwitnąć. Dopiero!
Iwonko,moje Bobo zdecydowało się jednak kwitnąć. Dopiero!
Pozdrawiam Anida
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
Nie należy mylić prawdy z opinią większości.
- Beaby
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6469
- Od: 16 lut 2014, o 13:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: śląskie
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Anida - ja ten mój próbowałam kilka razy przesadzić w inne miejsce i też się nie przyjął. Widać albo rabarbarowi spasuje dane miejsce (czasami za bardzo ) albo wcale.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Beatko, na szczęście nic takiego mi się nie stało, tylko noga mieni się różnymi kolorami tęczy
, chociaż kolory już też są coraz bledsze. Ale ja nie z tych, co zwracają uwagę na takie drobiazgi i dalej śmigam w krótkich spodenkach. W końcu mamy lato i nie będę się więzić w długich nogawkach
Resztę rabarbaru zostawiłam eMowi, bo korzenie zostały bardzo grube i obawiam się, że będzie odbijał. Tam co prawda też będzie rósł rabarbar, ale malinowy i nie chciałabym, żeby się mieszały. A poza tym co ja bym zrobiła z dwoma takimi wielkimi krzaczorami
? Ciasto rabarbarowe pychota, ale ja tyję na samą myśl o słodkościach, to wystarczą mi takie dwa w sezonie 

Lucynko, a toś pojechała z tym rowerkiem. Jeszcze mogę doczepić sobie dwa i jeździć na czterokołowym, jak dzieci
A jak będę już starowinką i dalej będę chciała czuć wiatr we włosach, to może i przesiądę się na taki, jaki mi polecasz. To podobno doskonały rower dla ludzi starszych
Z rodzicami na śniadanie umawiam się co jakiś czas, tak mi wygodniej ich odwiedzać. Później jeżdżą na działkę i nie mam już jak. A tak i wilk syty i owca cała, bo oni zadowoleni, że przyszłam, a i ja nie tracę całego dnia, tylko też jeszcze sobie myknę na działeczkę

Jadziu, a bo ze mnie taka niezguła
Ale w tym roku i tak mam niezłe wyniki. Tylko jedna wywrotka na taki długi sezon, nawet na mnie robi wrażenie
Z roweru jeszcze nie zsiadam, chociaż już niedługo przyjdzie mi się z nim rozstać, a przynajmniej mocno ograniczyć wyjazdy, bo po ciemku nie jeżdżę, a już teraz jak wieczorem wychodzę z pracy, to jest szaro. Zawsze ciężko przychodzi mi przestawienie się na piesze i autobusowe wycieczki.
Sweet Honey, to moja kolejna ulubienica, jest naprawdę słodka
Weekend minął mi pracowicie. Całe dwa dni poświęciłam na suszenie pomidorów, a przy tej czynności nie da się na dłużej zasiąść w fotelu. Szczególnie, jak do ususzenia jest prawie piętnaście kilogramów. Nie tylko już są wysuszone, ale z błogim uśmiechem na buźkach pławią się w złocistym oleju. Będą pysznie przypominać pełne słońca lato

Kasiu, po chorobie nie ma już prawie śladu, a karmnik już też odżałowałam. Może się nim udławi
?
Na targi jesienią nie jeździmy, odwiedzam tylko te miejscowe. A w tym roku i te sobie darowałam. Do wiosny może mi przejdzie, ale jak na razie, to bardzo widzę, że miejsca na rabatach nie mam i nie mogę sobie pozwolić na nowe zakupy. Muszę chyba odczekać jakiś czas, z tęsknotą wyczekiwać aż wypadnie mi kilka roślin i dopiero wtedy wyruszyć na polowanie.

Dorotko, bo jak nie my, to kto
?
Jestem zachwycona jeżówkami, chociaż spora ich część, to młodziaki
Dostałam piękne sadzonki, ładnie się rozrosły i kwitły długo, a właściwie, to jeszcze kwitną. Z hortensji też jestem zadowolona, nie przypaliły się, ani nie zgniły jak w tamtym roku. W tej chwili są bordowe i dalej mnie cieszą
Jeszcze ciągle sporo kwitnie kwiatów, ale jesień jest już widoczna w ogrodzie.Nawet zaczęłam już trochę sprzątać, bo potem się nie wyrabiam. Zimno i słota, to nie pora na samotne wyprawy na działkę. Czego nie zdążę sprzątnąć teraz, będę musiała sprzątnąć na wiosnę. Ale i tak sporo roślin zostawiam na zimę, aby ptaki miały bardziej urozmaiconą stołówkę.

Marysiu, rabarbar jak zacznie odrastać, to też niby biedy nie będzie, bo w tym miejscu będzie rósł drugi, tyle że malinowy. Ale po co mi dwa
? Zawsze chciałam mieć taki o pięknych czerwonych łodygach, które będą cudnie wyglądać nawet na placku. Od wiosny rośnie w donicy i już najwyższa pora, żeby zmienić mu warunki bytowe na lepsze
Jeżówki spróbuje również wysiać w następnym roku, bo skoro one tylko rok takie cudne, to będę sobie je siać co jakiś czas. Ale w tym roku jakoś nasion na razie nie widzę, to może i nie będzie co siać?
Jak tak wpadam z jednego zawirowania w drugie, to przynajmniej się nie nudzę

Karolinko, to były na szczęście tylko małe przygódki
U mnie nie jest tak sucho, jednak co jakiś czas pada. Mokro też nie jest, ale lepiej tak, niż wcale, albo potoki wody, jak w ubiegłym roku. Jesień jak jest ciepła i długa, to też lubię
Nie lubię jak jest zimna i słotna. Mam nadzieję na grzyby, ale jak na razie deszczu nie zapowiadają, to i nie wiadomo, czy będzie co zbierać.
Przy rabarbarze nieźle się zmachałam, nawet nie przypuszczałam, że tak się rozrasta. Nie wiem co prawda, czemu mnie to tak dziwi, bo przecież i liście i łodygi ma potężne

Kasiu, jakoś mnie wena do zdjęć opuściła i niewiele ich robię
Mam trochę w zapasie z pięknego lata i te na pewno będę pokazywać. Jeszcze mam nadzieję na długą jesień, to nastrój na pewno mi się poprawi. Zazwyczaj dopiero zimą coś takiego mnie dopada, a w tym roku jakoś dużo wcześniej. W końcu tak naprawdę jeszcze ciągle trwa lato

Aniu, to tylko takie złudzenie, że wszystkie róże są piękne. Nie jest tak dobrze, niektóre stoją golusieńkie i mnie wkurzają, szczególnie, że do tej pory były zdrowe
Są jednak i takie, które nie zgubiły jeszcze ani listeczka i na te patrzę z prawdziwą przyjemnością.
Jakoś nigdy pomyłka w hortensjach mi się nie trafiła, wszystkie mam takie, jakie chciałam
W tym roku są wyjątkowo piękne, ale już zupełnie bordowe. Nawet Limelight mocniej zróżowiała, a zazwyczaj trzyma fason i tylko leciuchno się przebarwia. A Ty lepiej nie gadaj głośno na swoje Vanilki, bo jeszcze usłyszą, a przecież i one cudne. Inne sobie jeszcze kupisz

Gosiu, jaka cisza? Wrze jak w ulu, tylko gospodyni na dłuższą chwilę się zagubiła. Za dużo miałam zajęć ostatnio i na forum wpadałam tylko na chwilkę, nie było mowy, żeby coś jeszcze u siebie pisać. Byłam zajęta zawodowo, ale i suszenie pomidorów zajęło mi sporo czasu. Ciągle je trzeba przekładać, zamieniać miejscami, żeby za bardzo nie wyschły, potem znowu lecieć do pracy, po powrocie dosuszać. Wczoraj zamknęłam je w słoiczkach, ale zapasteryzuję dopiero dzisiaj, bo rano byłam w jednej pracy, a na noc poszłam do drugiej
Oczy jeszcze mam nie najgorsze, ale do czytania muszę już zakładać okulary i strasznie mnie to wkurza. Ciągle muszę pamiętać, żeby je ze sobą wszędzie zabierać
A skoro o oczętach mowa, to właśnie niedawno dopiero je otworzyłam, po odsypianiu dyżuru.
Ale do robienia zdjęć jeszcze ich nie potrzebuję i oby tak jak najdłużej
I te jabłka też na pewno szybciutko wylądują w słoiczkach, a zimą będą jak znalazł
Ewuniu, mój półpasiec widocznie był z zaprzyjaźnionej hodowli, bo spokojnie mogłam z nim żyć. Tobie życzę, by ból jak najszybciej odpuścił, bo jeszcze trwa lato i aż żal siedzieć w domu
Całe szczęście, że znam drogę rozprzestrzeniania się wirusa, bo mogłabym pomyśleć, że wysłałam Ci go internetowym łączem
Nie miałam ostatnio czasu na działeczkę, ale mam wolny piątek i sobotę, to mam nadzieję, że pogoda nie spłata mi figla i pozwoli te dwa dni odpowiednio wykorzystać. A dodam, że ochoty na sprzątanie nie mam, więc niech wyciągnie odpowiednie wnioski

Bea, ależ rabarbar jest niezbędny, tylko inny, taki lepszy model
Na ciasto z rabarbarem i kruszonką zaczynamy sobie ostrzyć zęby już od marca, pychotka.
Teraz, jak mi przypomniałaś, to rzeczywiście pamiętam, Twoją walkę. Dobrze, chociaż, że wygraną
Na szczęście będę sadzić go w to samo miejsce (innego po prostu nie ma), to może się nie zbiesi i już za rok będzie można go użyć.

Anido, moje Bobo, zawsze kwitnie najpóźniej
Może i Twoje, to taki opóźniony model
?

Tak rzadko zdarzało mi się w ciągu ostatnich kilku miesięcy porządnie odespać dyżur, że dzisiaj nawet z przyjemnością powitałam ciężkie chmury zaścielające niebo. Aż wstyd się przyznać, ale po powrocie do domku i wykonaniu wszelkich zbędnych czynności, z przyjemnością zanurzyłam się w pościeli i wpadałam w objęcia Morfeusza
Jeszcze muszę pojechać na zakupy, ale to dopiero za chwilę, bo przecież wiadomo, że są rzeczy ważne i ważniejsze, a odpisanie na Wasze posty zaliczam właśnie do tej drugiej kategorii
Jak pisałam, na działkę pojadę dopiero jutro i to już najwyższa pora, bo aktualne zdjęcia już mi się drastycznie kończą, a na pewno jeszcze obiekty, chociaż już nieliczne, znajdę.
Ostatnio, po powrocie z wyjątkowo ciężkiego dyżuru, eM mnie bardzo przyjemnie zaskoczył. Wróciłam do domku, a tam w jednym garnku wyjątkowo apetycznie stały na baczność nadziane papryki, w drugim pyrkotały klopsiki, a trzecim przyjemne zapachy rozsiewało mięsko na gulasz
Przyszło mi tylko dokończyć sosiki, zamknąć co nie co w słoikach i mogłam iść spać. Nieczęsto zdarzają mu się takie porywy, szczególnie latem, kiedy rower wzywa, a tutaj się tak bardzo chłopak postarał. Dzięki temu mogę spokojnie się dzisiaj byczyć, a jutro wyruszyć na rowerową wyprawę



A teraz na pożegnanie macham Wam łapką
i wsiadam na swojego rączego rumaka. Zakupy nie mogą czekać, bo zabrakło mi oleju do pomidorków. Miałam wszystko kupić wracając z pracy, ale mój SKS dopuścił do tego, że nie zabrałam wczoraj do pracy portfela 


Resztę rabarbaru zostawiłam eMowi, bo korzenie zostały bardzo grube i obawiam się, że będzie odbijał. Tam co prawda też będzie rósł rabarbar, ale malinowy i nie chciałabym, żeby się mieszały. A poza tym co ja bym zrobiła z dwoma takimi wielkimi krzaczorami



Lucynko, a toś pojechała z tym rowerkiem. Jeszcze mogę doczepić sobie dwa i jeździć na czterokołowym, jak dzieci


Z rodzicami na śniadanie umawiam się co jakiś czas, tak mi wygodniej ich odwiedzać. Później jeżdżą na działkę i nie mam już jak. A tak i wilk syty i owca cała, bo oni zadowoleni, że przyszłam, a i ja nie tracę całego dnia, tylko też jeszcze sobie myknę na działeczkę


Jadziu, a bo ze mnie taka niezguła


Sweet Honey, to moja kolejna ulubienica, jest naprawdę słodka

Weekend minął mi pracowicie. Całe dwa dni poświęciłam na suszenie pomidorów, a przy tej czynności nie da się na dłużej zasiąść w fotelu. Szczególnie, jak do ususzenia jest prawie piętnaście kilogramów. Nie tylko już są wysuszone, ale z błogim uśmiechem na buźkach pławią się w złocistym oleju. Będą pysznie przypominać pełne słońca lato


Kasiu, po chorobie nie ma już prawie śladu, a karmnik już też odżałowałam. Może się nim udławi

Na targi jesienią nie jeździmy, odwiedzam tylko te miejscowe. A w tym roku i te sobie darowałam. Do wiosny może mi przejdzie, ale jak na razie, to bardzo widzę, że miejsca na rabatach nie mam i nie mogę sobie pozwolić na nowe zakupy. Muszę chyba odczekać jakiś czas, z tęsknotą wyczekiwać aż wypadnie mi kilka roślin i dopiero wtedy wyruszyć na polowanie.

Dorotko, bo jak nie my, to kto

Jestem zachwycona jeżówkami, chociaż spora ich część, to młodziaki



Marysiu, rabarbar jak zacznie odrastać, to też niby biedy nie będzie, bo w tym miejscu będzie rósł drugi, tyle że malinowy. Ale po co mi dwa


Jeżówki spróbuje również wysiać w następnym roku, bo skoro one tylko rok takie cudne, to będę sobie je siać co jakiś czas. Ale w tym roku jakoś nasion na razie nie widzę, to może i nie będzie co siać?
Jak tak wpadam z jednego zawirowania w drugie, to przynajmniej się nie nudzę


Karolinko, to były na szczęście tylko małe przygódki


Przy rabarbarze nieźle się zmachałam, nawet nie przypuszczałam, że tak się rozrasta. Nie wiem co prawda, czemu mnie to tak dziwi, bo przecież i liście i łodygi ma potężne


Kasiu, jakoś mnie wena do zdjęć opuściła i niewiele ich robię



Aniu, to tylko takie złudzenie, że wszystkie róże są piękne. Nie jest tak dobrze, niektóre stoją golusieńkie i mnie wkurzają, szczególnie, że do tej pory były zdrowe

Jakoś nigdy pomyłka w hortensjach mi się nie trafiła, wszystkie mam takie, jakie chciałam



Gosiu, jaka cisza? Wrze jak w ulu, tylko gospodyni na dłuższą chwilę się zagubiła. Za dużo miałam zajęć ostatnio i na forum wpadałam tylko na chwilkę, nie było mowy, żeby coś jeszcze u siebie pisać. Byłam zajęta zawodowo, ale i suszenie pomidorów zajęło mi sporo czasu. Ciągle je trzeba przekładać, zamieniać miejscami, żeby za bardzo nie wyschły, potem znowu lecieć do pracy, po powrocie dosuszać. Wczoraj zamknęłam je w słoiczkach, ale zapasteryzuję dopiero dzisiaj, bo rano byłam w jednej pracy, a na noc poszłam do drugiej

Oczy jeszcze mam nie najgorsze, ale do czytania muszę już zakładać okulary i strasznie mnie to wkurza. Ciągle muszę pamiętać, żeby je ze sobą wszędzie zabierać

Ale do robienia zdjęć jeszcze ich nie potrzebuję i oby tak jak najdłużej

I te jabłka też na pewno szybciutko wylądują w słoiczkach, a zimą będą jak znalazł


Ewuniu, mój półpasiec widocznie był z zaprzyjaźnionej hodowli, bo spokojnie mogłam z nim żyć. Tobie życzę, by ból jak najszybciej odpuścił, bo jeszcze trwa lato i aż żal siedzieć w domu


Nie miałam ostatnio czasu na działeczkę, ale mam wolny piątek i sobotę, to mam nadzieję, że pogoda nie spłata mi figla i pozwoli te dwa dni odpowiednio wykorzystać. A dodam, że ochoty na sprzątanie nie mam, więc niech wyciągnie odpowiednie wnioski


Bea, ależ rabarbar jest niezbędny, tylko inny, taki lepszy model

Teraz, jak mi przypomniałaś, to rzeczywiście pamiętam, Twoją walkę. Dobrze, chociaż, że wygraną


Anido, moje Bobo, zawsze kwitnie najpóźniej



Tak rzadko zdarzało mi się w ciągu ostatnich kilku miesięcy porządnie odespać dyżur, że dzisiaj nawet z przyjemnością powitałam ciężkie chmury zaścielające niebo. Aż wstyd się przyznać, ale po powrocie do domku i wykonaniu wszelkich zbędnych czynności, z przyjemnością zanurzyłam się w pościeli i wpadałam w objęcia Morfeusza


Jak pisałam, na działkę pojadę dopiero jutro i to już najwyższa pora, bo aktualne zdjęcia już mi się drastycznie kończą, a na pewno jeszcze obiekty, chociaż już nieliczne, znajdę.
Ostatnio, po powrocie z wyjątkowo ciężkiego dyżuru, eM mnie bardzo przyjemnie zaskoczył. Wróciłam do domku, a tam w jednym garnku wyjątkowo apetycznie stały na baczność nadziane papryki, w drugim pyrkotały klopsiki, a trzecim przyjemne zapachy rozsiewało mięsko na gulasz





A teraz na pożegnanie macham Wam łapką


- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33423
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko tyle pomidorów
pławi się z złocistej zalewie i czeka na skonsumowanie Nie ma to jak domowe .No widzisz szkoda ,ze nie wiedziałam że masz malinowy rabarbar wysępiłabym kawałek od Ciebie, bo już długo go szukam i niejednego sie pytałam o niego.Kiedyś miałam go na innym ogródku, ale zostawiłam sąsiadowi, a teraz zabrali mu działkę razem z rabarbarem
Myslę ,że moje ukorzenione patyczki zakwitną w przyszłym sezonie Dzisiaj dostały nowe miejscówki a Sundae Fraise będzie prowadzona na pieniek, jedna z Vanillek również .Te pieńkowe siedzą na razie w doniczkach ,a Bobo ma już miejscówkę bedę ja podziwiać z altanki 



-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Jadziu, w tym roku nie dałabym sobie wysępić nawet kawałeczka rabarbaru
Malinowy kupiłam dopiero na wiosnę i mimo iż w doniczce radzi sobie całkiem dobrze, to jednak do podziału jeszcze się nie nadaje. Ale za jakiś czas możemy wrócić do tematu. Kupiłam go w miejscowym ogrodniczym i na wiosnę będę go wypatrywać, a wtedy będzie Twój
Suszone pomidory robię już od kilku lat i zupełnie nie będę skromna, ale przyznam, że nigdy nie jadłam lepszych niż swoje. Warte są każdej minuty, jaką poświęcam na ich przygotowanie.
Wyszło mi trzynaście, całkiem sporych słoiczków

Pozdrawiam


Suszone pomidory robię już od kilku lat i zupełnie nie będę skromna, ale przyznam, że nigdy nie jadłam lepszych niż swoje. Warte są każdej minuty, jaką poświęcam na ich przygotowanie.
Wyszło mi trzynaście, całkiem sporych słoiczków

Pozdrawiam

- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33423
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko kurcze narobiłaś mi smaka .Moja synowa robił z Limy jednak jeszcze ich nie kosztowałam .Jeśli będziesz pamiętać dla mnie o tym rabarbarze to się bardzo cieszę .Może wiosną będzie to pamiętaj o mnie
mój stary taki drzewiasty bez soku daremne 


- korzo_m
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 11142
- Od: 17 kwie 2006, o 10:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Kraków
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko jak dobrze mieć utalentowanego kucharza w mężu, zazdroszczę, mnie trafił się kuchenny lewus. Owszem lubi zjeść, ale nie ugotuje niczego, zasiada do stołu i czeka
Jeżówki zauroczyły mnie w kilku ogrodach, poszukam na pewno wiosną.
Pomidorków nie suszę, robiła to kiedyś moja siostra, bardzo nam smakowały. Twoje widze bardzo apetycznie wyglądają, może podzielisz sie sprawdzonym przepisem, spróbuję za rok.

Jeżówki zauroczyły mnie w kilku ogrodach, poszukam na pewno wiosną.
Pomidorków nie suszę, robiła to kiedyś moja siostra, bardzo nam smakowały. Twoje widze bardzo apetycznie wyglądają, może podzielisz sie sprawdzonym przepisem, spróbuję za rok.
- cyma2704
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 12116
- Od: 5 mar 2013, o 17:31
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Podkarpacie
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko zdjęcia kwiatów oglądam po kilka razy.
Hortensje przebarwiają się cudnie.
U mnie nigdy nie są tak jednolicie różowe, zawsze są przypalone.
Niech Cię niemiłe przygody rowerowe omijają.
Siostra właśnie z gipsem na ręce chodzi, po przejażdżce rowerowej. 

Hortensje przebarwiają się cudnie.

Niech Cię niemiłe przygody rowerowe omijają.


- nena08
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2648
- Od: 8 lut 2012, o 10:06
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Co to za piękność


Jak suszysz pomidory? W piekarniku, czy w suszarce?
Aż dostałam ślinotoku.
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5523
- Od: 10 wrz 2015, o 20:35
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Kraina Tysiąca Jezior
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Jadziu, do suszenia Lima rzeczywiście jest najlepsza. Też z niej korzystam
Zawsze wybieram najmniejszą i akurat tutaj rozmiar ma znaczenie
W tym roku był z tym jednak kłopot i w końcu eM kupił średnią.
Malinowego rabarbaru szukałam dłuższy czas i w końcu taki mi się trafił
Do tej pory korzystałam z tego zwykłego, ale marzył mi się ten czerwoniutki
Będę o Tobie pamiętać, bo w tym sklepie bywam w sezonie systematycznie.

Dorotko, uwierz mi, że droga eMa do gotowania, to była droga przez mękę. Oczywiście moją mękę
Wykręcał się jak mógł, ale jak już zaczął, to robi to doskonale. Do niektórych potraw nawet się nie dotykam, bo jemu po prostu wychodzi to lepiej
Ale wszystkie moje chłopaki gotują i jestem z nich dumna. Może najmniej na razie Filip, ale jest najmłodszy, ale tez i najbardziej zdeterminowany. Jego wybranka
jest wegetarianką i na pewno mięsa mu nie przygotuje, a on jest zdecydowanym mięsożercą
Pomidory suszę nad gazem, na specjalnej suszarce. Kroję na połówki, sypię solą, pieprzem, tymiankiem, oregano i bazylią. I koniecznie czosnkiem. Kiedyś siekałam świeży, ale bardzo dużo czasu zajmowało rozsmarowanie go na pomidorach i teraz sypię granulowanym. Za to plasterki świeżego wkładam do słoiczków
Następnie zalewam olejem i pasteryzuję. W przepisie stoi, żeby zalewać olejem o temp. 80*, ale jak próbowałam ja zmierzyć termometrem kuchennym i mi trzasnął, to zalewam zimnym. Nie pomyślałam, że olej nagrzewa się bardzo szybko i może być bardzo gorący i wyszło, jak wyszło
Można suszyć w suszarkach i piekarniku, ale wysuszenie takiej ilości zajmuje bardzo dużo czasu i oczami wyobraźni widziałam rachunek za energię i wymyśliłam coś takiego. Tym bardziej, że suszarkę już miałam zrobioną przez eMa do grzybów

Soniu, w tym roku hortensje są niesamowite, chyba najpiękniejsze od lat
Pomimo upałów są w doskonałej formie, być może dlatego, że nie szczędziłam im wody, ale i podlewało od czasu do czasu z góry. W okresie kiedy była susza, kwiaty dopiero się tworzyły, ale i to nie wpłynęło ani na obfitość, ani wielkość kwiatów. Są wyjątkowe, może oprócz Limelight, bo ta nie wygląda teraz ładnie
Wypadki rowerowe niestety się zdarzają, ale na szczęście rzadko są moim udziałem i oby tak było dalej. Zdrówka dla siostry

Aniu, ta dalia to Myrtles Folly. W tamtym roku posadziłam ja w złym miejscu i była nie tylko niziutka, ale i cienkie gałązki nie dawały rady utrzymać ciężkich kwiatów. W tym jest nieznacznie wyższa niż w opisach, ale kwitnie cały czas i raczej gałązki się nie łamią. Kwiaty ma duże i pod koniec kwitnienia prawie okrągłe. Niestety trochę zasłaniają ją słoneczniki, które miały być niskie i żeby ją zobaczyć, muszę się wcisnąć pomiędzy
O pomidorach napisałam powyżej
A tak wygląda suszarka, tutaj co prawda z grzybami, ale działa tak samo

Nawet nie próbujcie zgadnąć, co dzisiaj ciskały moje usta, widząc to, co się dzieje za oknem
W planach miałam wyjazd na działkę, a tymczasem siedzę przed kompem. Gdyby chociaż zapowiadali taką pogodę, to zaplanowałabym pieczenie chleba, a tak....
Dobrze chociaż, że pojechałam wczoraj. Trochę poszalałam, ale tylko tak nieznacznie. Oberwałam wszystkie porażone plamistością liście różom. I to dosłownie prawie wszystkie. Dużo różyczek stoi teraz golusieńkich, a pogoda nie bardzo odpowiada takim strojom. Ale to przecież ich wybór, prawda? Jest kilka twardzielek, ale generalnie przedstawiają sobą żałosny widok
Porażone liście wrzuciłam do kominka i spaliłam. Teraz jeszcze pozostaje mi wygrabienie suchych liści spod krzaków. Miałam to zrobić dzisiaj, ale widać ta czynność musi poczekać.
Wypieliłam borówki, bo skrzyp się tam rozrósł prawie do wielkości lasu i wykopałam spora jeżówką dla znajomej. Mam nadzieję, że się przyjmie, ale musiałam wykorzystać okazję, że eM też był na działce i mogłam ją przewieźć. Z pełnym bagażem rowerowym, taki wyczyn to dla mnie rzecz praktycznie niewykonalna.



EM oczywiście przyjechał na działkę dokończyć okna i wykopać resztki rabarbaru. Dobrze, że byłam na miejscu, bo ferworze walki wykopał również Krasawicę Moskwy
Całe szczęście, że jej przy okazji nie połamał, wyciągnęłam ją z kompostownika i posadziliśmy na nowe, lepsze miejsce. Jak widać nie ma tego złego, coby na dobre nie wyszło 
A przed odjazdem udało mi się jeszcze zrobić kilka niezłych zdjęć:



I jeszcze takie:




Miłego weekendu


Malinowego rabarbaru szukałam dłuższy czas i w końcu taki mi się trafił



Dorotko, uwierz mi, że droga eMa do gotowania, to była droga przez mękę. Oczywiście moją mękę


Ale wszystkie moje chłopaki gotują i jestem z nich dumna. Może najmniej na razie Filip, ale jest najmłodszy, ale tez i najbardziej zdeterminowany. Jego wybranka


Pomidory suszę nad gazem, na specjalnej suszarce. Kroję na połówki, sypię solą, pieprzem, tymiankiem, oregano i bazylią. I koniecznie czosnkiem. Kiedyś siekałam świeży, ale bardzo dużo czasu zajmowało rozsmarowanie go na pomidorach i teraz sypię granulowanym. Za to plasterki świeżego wkładam do słoiczków


Można suszyć w suszarkach i piekarniku, ale wysuszenie takiej ilości zajmuje bardzo dużo czasu i oczami wyobraźni widziałam rachunek za energię i wymyśliłam coś takiego. Tym bardziej, że suszarkę już miałam zrobioną przez eMa do grzybów


Soniu, w tym roku hortensje są niesamowite, chyba najpiękniejsze od lat


Wypadki rowerowe niestety się zdarzają, ale na szczęście rzadko są moim udziałem i oby tak było dalej. Zdrówka dla siostry


Aniu, ta dalia to Myrtles Folly. W tamtym roku posadziłam ja w złym miejscu i była nie tylko niziutka, ale i cienkie gałązki nie dawały rady utrzymać ciężkich kwiatów. W tym jest nieznacznie wyższa niż w opisach, ale kwitnie cały czas i raczej gałązki się nie łamią. Kwiaty ma duże i pod koniec kwitnienia prawie okrągłe. Niestety trochę zasłaniają ją słoneczniki, które miały być niskie i żeby ją zobaczyć, muszę się wcisnąć pomiędzy

O pomidorach napisałam powyżej

A tak wygląda suszarka, tutaj co prawda z grzybami, ale działa tak samo


Nawet nie próbujcie zgadnąć, co dzisiaj ciskały moje usta, widząc to, co się dzieje za oknem


Dobrze chociaż, że pojechałam wczoraj. Trochę poszalałam, ale tylko tak nieznacznie. Oberwałam wszystkie porażone plamistością liście różom. I to dosłownie prawie wszystkie. Dużo różyczek stoi teraz golusieńkich, a pogoda nie bardzo odpowiada takim strojom. Ale to przecież ich wybór, prawda? Jest kilka twardzielek, ale generalnie przedstawiają sobą żałosny widok

Wypieliłam borówki, bo skrzyp się tam rozrósł prawie do wielkości lasu i wykopałam spora jeżówką dla znajomej. Mam nadzieję, że się przyjmie, ale musiałam wykorzystać okazję, że eM też był na działce i mogłam ją przewieźć. Z pełnym bagażem rowerowym, taki wyczyn to dla mnie rzecz praktycznie niewykonalna.



EM oczywiście przyjechał na działkę dokończyć okna i wykopać resztki rabarbaru. Dobrze, że byłam na miejscu, bo ferworze walki wykopał również Krasawicę Moskwy


A przed odjazdem udało mi się jeszcze zrobić kilka niezłych zdjęć:



I jeszcze takie:




Miłego weekendu

- JAKUCH
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 33423
- Od: 19 paź 2008, o 21:39
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Bytom
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko z góry dziękuję za pamięć w sprawie rabarbaru
.U mnie wczoraj rano było takie niebo i padało do dzisiejszego ranka .Moje roślinki z radością odebrały to podniebne podlewanie .Teraz natomiast świeci cudne słoneczko jednak oczywiście musiałam poszaleć z aparatem i coraz lepiej mi to idzie
To działa na mnie jak narkotyk szczególnie po deszczu a wiadomo ,że trening czyni miszcza
Nawet Admirałowi przypasowała ta śliczna cynia



- kania
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 3205
- Od: 25 maja 2009, o 10:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: Gdańsk i okolice
Re: Pierwsze koty za płoty IV
Iwonko, jakie Ty cudne zdjęcia robisz!
Po prostu artystka z Ciebie. Motyl na kwiatku, dalia, werbena, wieczorne aksamitki. Wszystko śliczne!
Czy rabarbar malinowy ma inny smak niż ten zwykły? Czy taki sam duży rośnie? Ja też nie przypuszczałabym, że rabarbar jest tak trudny do usunięcia. Na szczęście mój rośnie w dobrym miejscu i nie myślałam o jego następcy ale po sąsiedzku mam porzeczkę czerwoną do usunięcia, bo nie chce owocować. Pewnie też się z nią namacham
. Suszarka kapitalna, chciałabym taką. Pomidorki zamknięte w słoikach wyglądają smakowicie. Jak je potem wykorzystujesz? Z czym je jecie? 





Czy rabarbar malinowy ma inny smak niż ten zwykły? Czy taki sam duży rośnie? Ja też nie przypuszczałabym, że rabarbar jest tak trudny do usunięcia. Na szczęście mój rośnie w dobrym miejscu i nie myślałam o jego następcy ale po sąsiedzku mam porzeczkę czerwoną do usunięcia, bo nie chce owocować. Pewnie też się z nią namacham

