Małgosiu w zależności od szerokości rabaty, powinnaś zdecydować, czy wystarczy jedna linia, czy trzeba więcej lub jedna położona zygzakiem. Ja mam takie, gdzie są dwie linie i takie gdzie roślin mniej, więc jedna biegnie zygzakiem wokół nich. Podlewanie kroplowe nie sięga zbyt daleko, tak ze 30 cm. U mnie jeden punkt z wodą może obsłużyć nawet 100m. Jak będziesz mieć nawet 120m, to przy wysokim ciśnieniu powinno wystarczyć, najwyżej podzielisz na dwa i będziesz podlewać raz jeden odcinek, raz drugi. Mnie ostatnia susza zmotywowała. Też mam węża na wózeczku, ale podlewanie zajmowało dużo czasu. Nie chciałam używać zraszaczy na rabatach, bo ani bukszpany, ani cisy, ani róże nie lubią lania wody po liściach. Teraz mam spokój, samo się podlewa.
Renatko ja mam podobnie. Nie płaczę, jak coś nie chce rosnąć, kupuję lub wysiewam inne. Nie mam profesjonalnego nawadniania, ale namiastkę, która świetnie się sprawdza. Oszczędność czasu najważniejsza. Odkręcam kran i woda leci.
Tereniu dzięki.

Choć hortensje bukietowe zaczynają dopiero w lipcu, sierpniu, to obfitość kwiatów wynagradza czekanie.

Hibiskusy w żywopłocie dopiero zaczynają, tylko te na pniu szybciej ruszyły. Może twoja perowskia ma zbyt kwaśną glebę, ja swoim podnoszę pH, sypiąc popiół z kominka, który jest wybitnie zasadowy.
Olu tnę hortensje na 2-3 oczka, w zależności od wielkości, raczej tnę na jeża. Wtedy kwiaty są wokół. W przyszłym roku pewnie jedną ze zrośniętych Limelight przytnę bardzo radykalnie, są stanowczo zbyt duże. Nie wiem dlaczego gorzej ci kwitły mocno przycięte.

Raczej inna przyczyna słabego wzrostu. Moja Pink Diamond przycięta radykalnie nadrobiła długością pędów, a liczyłam, że będzie mniej rozłożysta. Kwiaty ma normalne.
Beatko witam w nowym wątku.

Każdy młody ogrodnik popełnia ten sam błąd, wszystko sadzi za gęsto.

Mam tak dwie posadzone hortensje, ale już nie nadają się do przesadzania. Tylko cięciem spróbuję skorygować pokrój.

Szkoda twojej złamanej hortensji, ale w formie krzaczastej będzie rosła, odbije z pozostałej części pnia. Ja swoją Limelight przywiązałam do mocnego bambusa i jakoś się trzyma. Ma tylko cztery kwiaty, więc nie obciążają za mocno pnia. Natomiast zrezygnowałam z tak prowadzonych Anabelek. Obcięłam pień i już wypuszczają pędy od korzenia. Wiatr połamał kruche gałązki, więc eksperyment zakończony.
Znowu zapowiadają upały. Przycięłam dziś ostatnie bukszpany na skarpie, pewnie je przypiecze.

Sucho na rabatach, nawet chwasty nie rosną. Zrobiłam eksperyment z dzieleniem miniaturowej, niebieskiej szałwii. Wszystkie trzy sadzonki przeżyły i wypuściły nowe przyrosty.

To samo zrobię z białą, bo za bardzo się rozrosła.
Limelight cięta na jeża, na początku miała 5 gałązek.
Lubię ostnicę w fazie kłosów, które srebrzą się w słońcu.
Miniaturka z doniczki przeżyła dwie zimy i kwitnie bez przerwy.
Chopin będzie miał ponownie kilkadziesiąt kwiatów.
Aster, samosiejka.
Powojnik Paul Farges z jednym pędem, ale zakwitł.
Rozwar w tym roku ma mniej kwiatów.
Żywotnik Miriam tworzy ładną kulkę bez przycinania.
Rzadko pokazywany żywotnik Yellow Ribbon, który oddziela część użytkową skarpy od tej z roślinami ozdobnymi. W tym roku zapomniałam go przyciąć i jest rozczochrany.
