Witajcie, moi mili!
Bardzo dziwny dziś dzień. Co zanurzę ręce w ogrodowej robocie - zaczyna padać. Kiedy rozsiądę się w domu - wychodzi słońce. I taka ciuciubabka przez cały dzień. Ale zdołałam przystrzyc 9 dużych bukszpanów w coś na kształt kul i posadzić 8 kęp wyhodowanych na parapecie liatr kłosowych, usunąć chwasty, wyrównać korę i rabatę dolarową mogę uznać za zakończoną.
Ostatnio rozmawiałyśmy o chorowitości jałowców. Dziś stwierdziłam wykwit paskudnych grzybów na tym, który udaje bonsai. Tak to wygląda i prawdopodobnie trzeba się będzie z jałowcem pożegnać, bo to paskudztwo jest na każdej gałęzi!
Pojawiło się też coś takiego, nie wiem skąd i nie wiem, co to

. Może wy wiecie?
No i jeszcze jedna niewiadoma. Wykiełkowało coś takiego w miejscu, gdzie posiałam werbenę patagońską. Czy ktoś z was może potwierdzić, że to ona, choć zdjęcie nieco niewyraźne?
Justynko, pozdrawiam Cię również. Widzisz, do czego doszło, cieszymy się z deszczu

.
Naprawdę się cieszymy.
Mam wymarzone brzózki, bo to przecież nasze forum lansuje tezę, że marzenia się spełniają

.
Za kocimiętkę wielkie dzięki, ale dorobiłam się już bardzo wielu egzemplarzy. Natomiast tiarellę i owszem.
No właśnie,
Krysiu, już mnie nogi bolą od tych pląsów, w dodatku ostatnio w deszczu

.
Ale przecież nie leje ciągle, więc nie jest źle...
Nad RENKiem się zastanawiam. Pewnie pojadę w piątek po południu na spokojne zakupy ( tylko co ja chcę kupować, skoro wszystkiego już za dużo

), a w sobotę, żeby się z Wami spotkać, kiedy już ustalicie godzinę.
Sweety, niestety, nie wystarczy wyłączyć pudło. Ten językowy koszmar ściga mnie wszędzie, w TV, w gazetach, w książkach, w internecie i (wybaczcie

) na naszym forum.
To gdzie mam uciec? Chyba jak Flinstonowie - zaszyć się w jaskini i tam porosnąć mchem, rozmawiając tylko z gadami i płazami...
O, właśnie, w transporcie publicznym, jak słusznie zauważasz,
Zuzi. Chociaż z niego nie korzystam, to jednak wypowiedzi jego użytkowników słyszę tu i ówdzie, a nawet widuję na murach w wersji pisanej

. I właśnie
nie chcąc...
Przyjaciółkę masz oryginalną, naprawdę ma hrabiowskie korzenie czy też jest
szlachcianką zachciankową?
Lisico, patrz wyżej! Tylko ta jedna pasja dostarcza wyłącznie pozytywnych wrażeń - ogród, bo nawet własne myśli czasem trują

.
A upić się czasem warto, jeśli trunek zacny...

.
Januszu, wszystko na nic, inteligencji się nie wyprzesz

.
Fajne wspomnienia masz z młodości. Szacunek. Ja na kieszonkowe zarabiałam wykonując po nocach szydełkowe kołnierzyki do licealnych fartuchów.
Wyrazy zapożyczone były i będą. Mało kto wie, że na przykład uważane za polskie nazwy: kapusta i czereśnia, pochodzą z języka węgierskiego. Ale to zapożyczenia, a nie jakieś koszmarki językowe.
Lepiej zmieńmy temat, porozmawiajmy o czymś przyjemniejszym, dajmy na to o kwiatach, ptakach, lasach i owadach...

.
Jagódko, skąd masz tyle trawy do wyrywania w tak zadbanym ogrodzie

.
Może jakaś ściółka by się przydała (rękawiczki pochwalam

) i odpowiednie narzędzia?
Bowiem warto by tak robić, żeby się nie narobić

.
Wychodzi też na to, że musimy się wznieść nad to, co nas wkurza.
Proszę też o informację jutro, czy udało Ci się zwlec z łoża

.
Ewo, świat byłby nie do zniesienia, gdyby nie ludzie z poczuciem humoru. Twoje bardzo lubię

. Powodzenia w "cerowaniu spódniczki i wywabianiu plamek"

.
Drogim cichym zaglądaczom do zielonych pokoi dedykuję ten oto ogrodowy obrazek.
A teraz spać. Ibrakadabra już ściele łóżko 
.
Dobrej nocy - Jagoda