Justynko Mój Mąż też w rabaty nie pędzi sam, tylko na wyraźną prośbę w połączeniu z opisem realizacji prośby

Czasem prosiłam o podlanie a że szlauch nie wszędzie sięgał, to trzeba było nosić w baniaczku 5l- więc byłam wołana " a to podlewamy.. a ile.. Tak więc zawsze mogę liczyć na Męża, jeśli ma czas a jednocześnie jestem spokojna, że sam nie ruszy broić

Nie możemy chyba zbytnio narzekać, prawda..
I w domu i w bloku są jakieś kwestie do załatwienia, jednak z dwojga złego wole problemy w domu i związaną z nim swobode, niż blok. Mieszkałam w mieszkaniu Męża 1.5roku- jedyny plus, to brak potrzeby odśnieżania zimą

Natomiast latem ratowaliśmy się spacerami do Łazienek Królewskich, aby popatrzeć na zieleń, a mieliśmy tam 10min spacerkiem z mieszkania.. jednak ja od urodzenia mieszkam w domu i do tego jestem przyzwyczajona. Z kolei Mama koleżanki, mieszkająca całe życie w bloku kupowała niedawno mieszkanie- podstawowe wymaganie to 1.blok..2.nie niżej niż 4 piętro- bo bezpieczniej. Ona nie wyobraża sobie mieszkania w domu- więc dla każdego co innego jest fajne. Super jest wtedy, gdy nasze marzenia zbiegają się z rzeczywistością
Agniesiu- ja najczęściej byłam niezadowolona po wizycie u fryzjera.. Chodziłam i do kobiet i do mężczyzn, z różnym efektem. najgorzej, gdy pierwszy raz ok, a kolejnym razem kicha. teraz od 2 lat mam fryzjerkę z której jestem zadowolona, ale nie miała terminów dla mnie dobrych a chciałam tylko ściąć końcówki- wydawało mi się, że to żadna filozofia

a do mojej fryzjerki planowałam iśc na spokojnie w ciągu miesiąca na "kształt"..
Na sugerowane przez Iwonkę i przez Ciebie badania nie wpadłam- ale może faktycznie warto o tym pomyśleć
Dzięki za rady jałowcowe- kusi mnie i oprysk i przesadzenie.. jak patrzę, jakie były piękne w maju 2013, to serce mnie ściska..
Cisy, mówisz..

a nie robią się z nich rozczapierzone drapaki po latach..? Bo zależy mi na czyms strzelistym, niedużym, co doczeka ze mną do emerytury
Asiu- jak czytam, też swoje przeszłaś.. Mąż mnie dziś pocieszał podobnymi doświadczeniami, jak miewał robione kichy na głowie.. ja zapuszczałam włosy od ponad roku, a teraz wszystko zmarnowane
Nigdy nie farbowałam włosów i boję się, gdy trzeba będzie zacząć.. mam za sobą 3 trwałe- po pierwszej miałam fajne loczki ale kolejny rok zmagałam się ze spalonymi i zniszczonymi włosami. Miałam wtedy 12lat.. Kolejna- pod koniec liceum- miałam mieć fajny skręt na wyjazd nad morze.. Skręt zszedł z włosów po 2 dniach, a kolejny miesiąc wychodziły garściami.. jeden raz miałam dobrze- na grubych wałkach, bez skrętu ale tylko po to, żeby "odbić od skóry".. Więc 2:1 przeciw trwałej.. Wizyta u fryzjera to dla mnie duzy stres- moja fryzjerka uśpiła moją czujność bo nie miałam od dawna kłopotu i zapomniałam, jakie kwiatki mogą nawycinać na głowie..
Zazwyczaj jestem niezadowolona z uczesania- podcięcie w miare ok, ale czesanie zazwyczaj beznadziejne. na palcach jednej reki mogę policzyć, kiedy było naprawdę wszystko ok.. marudna jestem..?
Jolu- dlaczego tak trudno o dobrego fryzjera.. Dlaczego ja wiem, że cienkich włosów nie strzępi się w ten sposób, tylko ścina razem robiąc masę a cieniuje lekko na samych końcach.. Pokazałam rejestratorce w pracy moje dzisiejsze arcydzieło- byłą w szoku.. Nigdy czegoś takiego nie widziała i stwierdziła, że nie wie co powiedzieć- to nie jest fryzura, nie widać żadnego pomysłu ani planu- po prostu włosy chlaśnięte na 2 różnych długościach, w ogóle się nie przenikają..
Dla mnie to jakaś masakra..
Na ślub cywilny byłam tak "pięknie" uczesana, że nie lubię zdjęć oglądać.. Zresztą miałam wtedy gorączkę, więc w ogóle nie prezentowałam sie najlepiej.. Na kościelny poszłam po rozum do głowy i zrobiłam podpięcie z próbą tydzień wcześniej i co dziwne- byłam prawie zadowolona

Cały urok fryzury to były wpięte orchidee i razem "jakoś" to wyglądało.. Żałuję, że nie da się postawić swojej głowy na stoliku i podciąć po swojemu
Danusiu- ja wiem, że odrosną. Mąż w pocieszaniu mówił, że ręki mi nie urwało- w ramach rozweselenia mnie.. Ja tez planowałam mieć dłuższe- zapuszczałam od półtora roku! Do głowy by mi nie przyszło, że jak pójdę i poproszę o niewielkie podcięcie końcówek, to wyjdę z garnkiem na głowie, spod którego wystaje mizerny ogon, dłuższy o 10cm od reszty.. Strasznie mi żal, bo widziałam jak podcinała i wyglądało bezpiecznie- nie wiem, kiedy obrąbała mi ten ogon.. a tyle zapuszczania poszło w błoto. W czerwcu ślub koleżanki- chciałam zrobić jakieś podpięcie, a teraz będę miała strąki rozpuszczone.. Wiadomo, jak będę wyglądać po kilku godzinach np. w czerwcowy upał.
jestem załamana, na przemian ze wściekłością.. Mama widząc moją rozpacz i łzy jak grochy, zadzwoniła do fryzjerki i powiedziała jej, że chyba uprawnień nie ma i jak mogła cos takiego zrobić.. Ale co to zmieni- zapłaciłam, przepłakałam cały ranek, nie dość, że spałam tylko 4godz i pojechałam z bólem głowy, to wróciłam z jeszcze większym bólem, łzami w oczach, mam kichę na głowie a wyprowadzenie tego wszystkiego będzie trwało kilka miesięcy.. 2 lata temu miałam krótką fryzure i niestety muszę pewno do tego wrócić. Na razie musze z podkulonym ogonem iśc po pomoc do swojej fryzjerki, może cos poratuje, ale przecież nie doklei
Ja nie wiem- czy tak nie ma rozumu, czy nożyczki się omsknęły.. A chciałam mieć tak, jak ty- długie, proste, leciutko cieniowane- które dla wygodny mogę spiąć a jak mam ochotę- rozpuścić.. teraz rozpuszczenie odpada bo na głowie koszmar, a spiąć nie mogę bo za krótkie kosmyki wypadają.
****
W ramach relaksu spacerowałam u Mamy po ogródku- wyrosły krokusy, których 2 lata nie widziałam, pączki na magnolii coraz pełniejsze.. Coś prognozy przebąkują o powrocie zimy za kilka dni- ale liczę na to, że do tego czasu się z tego wycofają.. Jest tak pięknie słonecznie, że strasznie byłoby żal..
Mąż na Dzień Kobiet poza różyczką dał mi nieco grosza na clematisa- pokazałam co zamówiłam i żeby wybrał sobie który będzie "od Niego".. Pierwszy typ to Polish Spirit,ale na widok Sieboldi zmienił zdanie..
Ciągle wertuję asortyment eclematisa- kusi mnie kupienie chociaż 2 sadzonek poziomki- tak smakowicie wygląda..
Nadal też trzymam się planu, aby na pagórku pod brzozami posadzić 2 sztuki borówki amerykańskiej- dwie różne odmiany. Fajnie się przebarwiają, a jakbym jeszcze owocków doczekała..
