
nie słyszałam, by kocimiętka była jadalna przez ludzia

dorciu, no, ktoś - choćby jeden - mógłby odstawać

Agness, faktycznie tych chciejstw dużo i coraz więcej. z jednej strony to fajne jest, z drugiej aż się o siebie boję

beatrix, koty oblegają roślinę z każdej strony, a jeden kładł się wprost na nią i tarzał się. w żaden sposób nie dało się go odgonić. a gdy ogrodziłam kocimiętkę, czym się dało, włożył łapkę między pręty i wydłubał sobie kawałek rośliny

nie wiem czy ona u mnie przeżyje.. podobnie kostrzewki..
a estragon już nie żyje, tzn. został z niego sam korpusik. ślimaczory zeżarły wszystkie liście
