Jeśli będę stawiać nowy domek, to na trzysta procent z drewna. Dlatego ogromne dzięki za wyliczenie. Ja liczyłam, że z robocizną niewielką całość wyniesie mnie ok.2 tysięcy. Myślałam o tartaku, szczególnie że jeden mam niemal pod samym nosem. I właśnie brałam pod uwagę jak najtańszą wersję deski - oświeciło mnie z tym nieheblowaniem

Ale gdyby udało mi się dorwać stolarza z warsztacikiem, to by mi może te deski ciut wygłaskał - bo taki domek funkiel nówka to mi jednak ktoś musi postawić. Sama mimo wielkich chęci nie dam rady

Echh.
Mam nadzieję, że nie porwałam się z motyką na słońce.
Ale póki co - folia na dach i zobaczę co dalej.
Domek ma duszę. Podobają mi się od środka te zszarzałe deski, które lekko pociągnięte rozcieńczoną białą farbą nabrałyby jeszcze szlachetniejszego wyglądu. Gnije mi tylko dosłownie z 5-6 desek w części gospodarczego kącika z tyłu domku.
Znajomi przy wersji pozostawienia altanki proponowali mi obicie z zewnątrz sidingiem -niby tak, ale jakoś

Osb od środka wzmocnić może całą konstrukcję, ale wtedy mordęga z odnowieniem zewnętrznej deski i jakieś środki złuszczajace farbę, lakiery plus osb plus moja tyrka i wyjdzie, że niewiele więcej dołożę i nowy domek wyjdzie.
Poza tym sklepienie ma w najwyższym punkcie 220cm. A mi się marzy ciut więcej. Z drugiej strony nie będę tam przecież mieszkać, a jedynie trzymać sprzęt, od czasu do czasu schować się przed deszczem. Sporadycznie zanocować.
I takie to dylematy mną targają.
Ja jako tako znam się na drewnie, budowlance itp.
Drewno jest w przyzwoitym stanie, wylewka betonowa w jednym rogu, na ganku ciut osiadła i skruszyła się, co widać na zdjęciu - z prawej strony altanka jest kilka cm niżej, ale konstrukcja trzyma się solidnie.
Czas pokaże, co mi wyjdzie.
Teraz najważniejsze dla mnie to obserwacja, co też na tej działce tak naprawdę rośnie.
Przez ok.8 lat była opuszczona, więc ścinałam gąszcze wyższe ode mnie i dokonywałam odkryć co chwila, np przez cały dzień zastanawiałam się, co za drzewko przede mną stoi w oddali, a kiedy w końcu wykosiłam trawska i podeszłam bliżej, okazało się, że to ponad dwumetrowa czerwona porzeczka

Takich kruczków mam więcej

Jednak altankę muszę jakoś "przygotować" do użytkowania po wieloletnich zimowych noclegach bezdomnych i wizytach działkowych kotów
