Cześć Kochane Dziewuszki! Ostatnie godziny skomentuję tak: żeby chorować, to trzeba mieć końskie zdrowie! Właśnie wróciłam od lekarza, bo pomimo antybiotyku leczącego ropne zapalenie zatok (to tak w ramach powikłań pogrypowych) od wczoraj męczy mnie okrutny kaszel, bardziej to przypomina szczekanie niż kaszel, co nie zmienia faktu, że wszystko mnie boli! Stosowanie mieszanek medyczno - domowych jakby w ogóle nie przynosiło efektu, z dnia na dzień powtarzam sobie: "jutro będzie lepiej", ale wcale nie jest lepiej! Do tego chyba mnie jeszcze gdzieś "zawiało" i nie umiem szyją ruszać! Cóż za niefart! Może wreszcie jutro będzie lepiej? Już mam dość, a w poniedziałek muszę iść do pracy... koleżanki też padły, a ja już za długo na tym L4!
Chorobowa goń myślowa mnie wykończy. Wciąż się miotam w myślach nad donicami na tarasie. EM wybija mi z głowy skrzynie (po pierwsze to są drogie, po drugie - trzeba konserwować, po trzecie - będą za ciężkie żeby je przesuwać, a musimy jeszcze docieplić i otynkować dom). Sama zresztą nie jestem jakoś specjalnie przekonana czy one będą tam pasować, jakoś też mi się to nie bardzo widzi. Alternatywą są wielkie donice (upatrzone w ogrodniku na promocji!) - 3 w komplecie, 60l, 53l i chyba 48 l. Są więc dość duże, najwyższa ma 80 cm wysokości (to chyba wysokość kuchennych blatów - więc jest wysoka) i średnicę 50 cm, średnia to 63 wys. i 40 średnicy, a najniższa 50 cm wys. i 30 średnicy. Em się upiera żeby zrobić ze trzy takie "wyspy" po 3 donice... (taras ma 11 m długości). aha, donice są mrozoodporne, wykonane co prawda z jakiegoś kosmicznego materiału przypominającego terakotę, mają podwójne ścianki (ma to zapobiegać przegrzewaniu lub przemarzaniu korzeni).
Co o tym myślicie? Może to jest wyjście?
Aga zobaczymy... trochę się denerwuję, bo posadziłam na tej rabacie sporo czosnków i tulipanów, różne odmiany, ale utrzymane w tonacji biało-różowo-lilowej. Porobiłam fotki, żeby wiedzieć co i gdzie wsadzam, ale awaria kompa zeżarła wszystkie dane! I teraz wiem, że nic nie wiem, dobrze, że karteczek nie wyrzuciłam, to może je jakoś je sklasyfikuję, ale nieco utrudni mi to sadzenie lilii. Trzeba będzie to jakoś sprytnie zrobić, aby nie uszkodzić cebulek.
Ewciu ależ ja cały poczet wysłałam do Ciebie, skoro nie dotarli to pewnie się odnajdą na wiosnę, jak stopnieją sniegi!
Madzia to może jakoś z tą głową trzeba się dogadać? Żeby bardziej posłuszna była

A złotej to czasem nie pije się z pomarańczą i cynamonem? Lubię smak tej srebrnej

Śniegu u mnie dostatek, no i nadal śnieży, choć nie tak intensywnie jak wczoraj. Z tym pontonem to dobry pomysł, do asfaltu mam ponad 500 metrów, więc zapowiada się rajd dojazdowy na miarę Paryż - Dakar!
Ewcia - Constancja Reputacja reputacją, nieważne co, ważne że sponiewierało! Na każdego działa co innego
Daria jestem z Górnego Śląska, w połowie drogi pomiędzy Rybnikiem a Raciborzem - jeśli to ma jakieś znaczenie.

Lubię kamień, właśnie ten polny... więc staram się tak organizować przestrzeń, żeby się jak najlepiej komponował. Pewnie będę jeszcze nie raz coś tam modyfikować, ale ogólna koncepcja zostaje.
