Autorka watku pobiegła po kwasomierz
Zakupiłam taki płytkowy, nie wiem, na ile dokładny. No i w różnych miejscach mierząc, wyszło mi pH 7-8, czy silnie zasadowa gleba. Poza tym gleba raczej gliniasta, a kompost to chwasty, skoszona trawa i kuchenne odpadki.
Sadziłam, ze mam glebę raczej kwaśna, zakupiłam dolomit, no i teraz zgłupiałam forumowicz, doradź, co robić jak nawozić i czym?
Zakładam , że nie masz dostępu do obornika, bo wtedy to co mam Ci do zaproponowania wyglądałoby trochę inaczej.
Teraz , na jesień, rozrzucisz kompost i rozsiejesz siarczan potasu w ilości 3 kg na ar i przekopiesz ziemię na głębokość szpadla pozostawiając ją nie zagrabioną.
Na wiosnę rozsiejesz siarczan amonu też w ilości 3kg/ar i zagrabisz. Wzdłuż planowanych rzędów będziesz rozciągać sznurek a wzdłuż sznurka wysiejesz rzędem superfosfat/ wzbogacony/ w ilości ok 10 deko na 1 metr bieżący rzędu/ nie ma obawy przenawożenia więc może być nawet więcej/. Następnie kopaczką nagarniesz na ten rządek wysianego superfosfatu ziemię z lewej i prawej strony sznurka tworząc redlinę. W te redliny posadzisz co tam będziesz chcieć.
I tyle.
Dobrze założyłeś, nie mam dostępu.
forumowicz, wielkie dzięki
Powyzszy tekst skopiowany do kajecika. Lubię słuchać mądrzejszych od siebie, więc zastosuję się do Twojej rady i lecę po siarczan.
Mam jeszcze pytanie o to badanie gleby - czy ma znaczenie, z jakiej głębokości pochodzi badana próbka? Na jednej grządce zebrałam ziemię z powierzchni, na innej badałam trochę głębiej. I czy to możliwe, żeby pH było takie wysokie na kazdej grządce (7-8)? czym to może być spowodowane?
Jest to jak najbardziej możliwe.
Ja także mam glinę,a do tego wszędzie rośnie skrzyp. Wszyscy dookoła mówili mi żeby wapnować i sami jesienią mieli białe działki.
Dałam glebę do badania i dostałam protokół,gdzie tłustym drukiem było napisane -nie wapnować.Nie pamiętam już jakie wtedy wyszło pH. Teraz takim płytkowym pehametrem także wychodzi mi między 7 i 8. Myślę,że jest chyba niżej,bo na jednej odmianie pomidora była sucha zgnilizna.
Kaju, niektóre odmiany są bardzo podatne na suchą zgniliznę. Ja też na jednej odmianie ją miałam w tym roku, ale nie na wszystkich owocach na krzaczku. Tuż obok rosła inna odmiana i druga, i tam nic się nie działo, śliczne, zdrowe pomidorki.
Co do skrzypu, to walka z wiatrakami. Ma kłącza do 3 m w głąb ziemi. Też badałam glebę i też nie zalecali wapnowania. Ale teść mi powiedział, żeby porządnie nawozić końskim obornikiem, to wypali on z czasem skrzyp. I coś w tym jest, bo nawiozłam grządkę ub. jesieni, ale nie tak znowu bardzo dużo, i na tym nawożonym skrzyp był, jak najbardziej, systematycznie go wyrywałam i stawał się taki coraz bardziej wiotki i słabszy niż na kawałku obok, gdzie nie nawoziłam, bo nie miałam już czasu i zachciało mi się tam na wiosnę posiać aksamitki. Aksamitki porosły niebotycznie, ale skrzyp pomiędzy nimi też, dorodny i gruby.
W tym roku nawozu końskiego mam masę, to porządnie tym razem przykopałam. Zobaczę jak skrzyp się będzie miał w przyszłym roku po takiej dawce.
Także uważam,że chemiczna walka ze skrzypem to walka z wiatrakami.
Kawałek działki przeznaczony jest na warzywnik i tam skrzypu nie ma.Ciągle się tam "grzebie" i przez stałe urywanie pędów skrzyp został tak wymęczony,że zniknął. Chociaż dookoła na innych działkach i przy drodze jest go mnóstwo to w zarodku unicestwiam go przez np.motyczenie.Może też nie bez znaczenia jest to,że ziemia w warzywniku jest lepiej napowietrzona.
Kiedyś od wiosny do wiosny,aby pozbyć się uciążliwych chwastów kawałek ziemi miałam przykryty grubą czarna folią budowlaną.
Wszystko zginęło oprócz skrzypu. Gdy tylko zdjęłam folię zaczęły wyrastać pędy z zarodnikami,a więc nie były nowe tylko te które rosły poprzednio.
Jedyna rada to w uprawach urywać,a gdzie indziej często kosić. Ja mam działkę 300 m to mogę się tak bawić.
Zanim pojawią się te pożyteczne choinki, z których robię gnojówkę rozsiewają się zarodniki niesione wiatrem,a na to nie mamy wpływu.
Do końskiego obornika nie mam dostępu.Cieszę się,że w tym roku udało mi się kupić bydlęcy.
tysonka pisze: I czy to możliwe, żeby pH było takie wysokie na kazdej grządce (7-8)? czym to może być spowodowane?
Możliwe. Gleba Twoja jest naturalnie bogata w składniki powodujące wysokie pH tj wapń i magnez. Prawdopodobnie głównym minerałem jest kreda/ węglan wapnia/ . Nie od rzeczy byłoby nawozić ją choćby niewielką ilością torfu wysokiego nieodkwaszonego corocznie jesienią. Rozluźni to glebę, zwiększy jej sorpcję czyli zdolność zatrzymywania składników mineralnych i obniży pH/ zwiększy kwasowość/
Kaju, ja mam dostęp do obornika, bo moja córka ma konia, w małej prywatnej szkółce jazdy konnej, gdzie tych koni jest 10 obcych i 7 właściciela stadniny, zakręconego na punkcie koni. Pan, u którego trzyma konia, ma jeszcze 4 kucyki i 30 krów mlecznych i nie ma co zrobić z tym obornikiem, oferował mi też nawóz spod krów, ale powiedziano mi, że koński lepszy. Dostaję już taki "zlasowany", nie świeży. Ciekawe jest, że jak poleży trochę na działce, zanim się go zużyje, to przy rozkopywaniu znajduje się maleńkie pieczarki, a na miejscu, gdzie leżał to za jakiś czas plantacja pieczarek wyrasta! Teraz chcę, by jeszcze mi go trochę przywieźli, bo za kilka lub kilkanaście dni zamierzam posadziić parę malin, czarnych porzeczek, grusze, to w dołki pod drzewka pójdzie.
Co do skrzypu, to jest taki środek, starane się chyba nazywa, nawet zakupiłam butelkę, ale nigdy go nie używałam. Przy tej ilości skrzypu na mojej działce, to musiałabym wylewać tego tony, a podobno i tak potrafi odrosnąć na przyszły rok. Co do tego, że nawet czarna folia nie powstrzyma go przed wzrostem, to wierzę. Ja mam blaszany garażyk na działce, spód wyplantowany, przekopany głęboko, wyrównany, wysypany piaskiem (nie kładliśmy tam podłogi, bo to tymczasowe) a skrzyp w tej ciemności potrafi sobie w najlepsze wyrastać. Jedyna rada, to zmęczyć go ciągłym wyrywaniem, to może w końcu te siły witalne w kłączach mu się skończą.
Natomiast ja osobiście jestem ciekawa tej niszczącej siły obornika końskiego. Zobaczę w przyszłym roku.
Natomiast odnośnie niszczącej siły wapnowania na skrzyp, jak pisałaś wyżej, że Twoi sąsiedzi tak robią, to podpytałam tutejszego rolnika. Roześmaiał się i powiedział "pani, skrzyp się z tego śmieje"...
jokaer pisze:więc kurzeniec jak najbardziej. Zastanawiałam się tylko czy taki świeży może być,
Kurzeniec jest nawozem szybko mineralizującym się, wiec nie potrzeba go specjalnie kompostować. Choć nie można do nawożenia nim podchodzić bezkrytycznie. Na glebach położonych na zboczach jak i tych z wysokim poziomem wody gruntowej oraz glebach lekkich o małej sorpcji lepiej go stosować wiosną.
Ta najżyźniejsza gleba grubą warstwą zalega na dole.
W moim niewielkim lasku jest własnie taka dosyć gruba warstwa czarnoziemu- prawdopodobnie powstała z opadłych liści, cały czas zsuwających się ze skarpy. Czy ten czarnoziem - prawie cały czas mokry lub wilgotny- może służyć jako podłoże dla normalnych, ogrodowych roślin: truskawek (młode tegoroczne flance rozsadziłam właśnie do tego czarnoziemu), malinotruskawek, malin, kwiatów ogrodowych? Teraz taczkami przywożę i rozsypuję w miejscu gdzie na przyszły rok mają być warzywa... W tym roku warzywa rosły w ziemi przeoranej z obornikiem (jesienią 2011r ugór + ziemia pofudamentowa + wspomniany obornik + resztki kompostu), teraz nie mam dostępu do obornika , więc planuję rozrzucić ten czarnoziem. Czy będzie z tego jakiś pożytek?
W takiej ziemi posadziłam truskawki. Poszerzaliśmy drogę w lesie, m.in. ścinaliśmy trochę takiej skarpy ziemnej,
z ziemi zrobiłam grządki.
Truskawki i poziomki świetnie rosną. Nawet czosnek mi urósł między truskawkami.
Jeśli masz możliwość zbadaj jej odczyn, jeśli jest za kwaśny wystarczy poprószyć popiołem drzewnym.
Ok, forumowicz, czytam uwaznie Twoje rady, pomyślę ewentualnie nad tym torfem, sprawdzę tez cenę. Póki co zastosuję siarczan potasu, a na wiosnę znów sprawdzę pH. Jeszcze raz dzięki za rady