Grudniki (jeden w pracy, drugi w domu - nie mogłam się powstrzymać ;)) mają się dobrze, czekam na kwitnienie. Trochę bałam się brać takie opączkowane, bo nie wiadomo, czy przy zmianie otoczenia nie opadną, ale na razie (tfu! tfu!) powoli robią się coraz bardziej pękate.
Co do akwa i rybek - ja już miałam duże taśmy i żabienice i wszystko się trzymało...
I wtem! ;) przez tydzień szwagierka miała doglądać akwa. Skończyło się na ogólnym syfie w wodzie, gnijących roślinach, pięlęgnice przy dnie leżały na boczkach, gurami bardzo niemrawe, a ze światem pożegnały się 3 zbrojniki (ok. 20 cm każdy) i dwa kirysy (ok. 5 cm). Całe szczęście, że udało się uratować te niedobitki, ale nowe obsadzenie akwa roślinami trochę zajęło - w maju już było w miarę, ale pojawiły się ślimaki i wszystko poszłooooo.
No ale nic, mam nadzieję, że to ostatnia próba ;)
A dzisiaj z poczty odebrałam nasionka adenium

się już moczą i zobaczę co z tego będzie
