Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Humor, psychologia, podróże, pokrewne.
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2777
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Witajcie serdecznie ,

Olgo, ja mam mieszane uczucia względem Hurgady. Co prawda nie byłam tam długo, ale trzy wyjazdy taksówkami do "miasta", czyli na centralną ulicę handlową oraz spacer w dniu przjazdu w pobliżu hotelu Empire . Jakeś 5km. A także obserwacja z okien taksówek , nie powaliły mnie szczególnie. Plaże także nie takie jakie sobie wyobrażałam znając Egipt z turystycznych folderów. Co prawda w kompleksach hotelych. Ogrodzonych i pilnowanych przez policjantów, było wszystko co trzeba do stcjonarnego odpocynku. Sklepy, restauracje, baseny, dostępy do plaży, miejscz do sportów (siatkóka i take tam). Najbadziej mnie denerwowała obecność policjantów z karabinami przed wejściami i te bramki z wkrywaczami metalu. Właściwie podglądnęłam, że one oprócz piszczenia podczas przechodzenia, także zliczały osoby. Po co im ta wiedza .. Wracając taksówką do hotelu, taksówkarz musił się wylegitymować i zostawić jakiś dokument. To jakaś paranoja. Inni taksówkarze wysadzali nas przed głównym wejścim i kawał jeszcze trzeba było podejść na iechotę. Jeden się zapędził i dlatego wiem jakie mają procedury.
Lodziu, staram się jakoś przekazać wicej informacji niż w przewodnikach biur podróży.Może komuś się ta wiedza przyda :D Egipt jest jednym z częściej wybieranych kierunków turystycznych z Polski. Mnie jakoś wcześniej się nie udało. Co prawda było jedno podejściezakończone fiaskiem. W przeddziń wyjazdu M dostał 40 stopniowej goraczki i musieliśmy zostać w domu. Wycieczką nie była ubezpieczona od ryzyka rezygnacji i ... :( Dlatego jakoś wydawało nam się, że
jakiś siły maczają w tym palce,bo następnego dnia gorączki nie było, ale samolot odleciał ...

CD
Dzień następny, czyli kierunek Luxor i statek?
Wyruszyliśmy bardzo wczesnym rankiem zaopatrzeni w pudełeczka ze śniadaniem. O dziwo o tak wczesnej porze (ok. 5 rano) właściciele sklepików siedzieli już przed swoimi kramami. Wyglądało na to, że wielu z nich tam spędza noc. Być może zamieszkują na stałe w innych regionach Egiptu a w Hurgadzie czy innych turystycznych miejscowościach pracują. Tak właśnie robił jeden z wielu wiozących nas taksówkarzy. Właściciel kładów też przyjechał z Luxoru za pracą ? Hurgada rozwija się w błyskawicznym tempie. Jeszcze 20 lat temu była to wioska z dwoma hotelikami. Teraz ? teraz widać coraz to nowe hotele, raczej kompleksy hotelowe w budowie.
Powracając do ? drogi do Luxoru ? Jedziemy. mamy do przejechania ok. 300km. W połowie drogi zatrzymują autokar przy przydrożnym zajeździe gdzie możemy zjeść pudełkowe śniadanie, zakupić kawę czy herbatę oraz skorzystać z toalety. Choć jest jeszcze wcześnie , już czekają w tym miejscu ?pracujące dzieci?. Ubrane w tradycyjne stroje, z osiołkami. Za zrobienie fotki z nimi, trzeba jakoś im ?zapłacić?. Chętnie przyjmują słodycze. Dałam jednej dziewczynce batonik, a druga to spostrzegłszy zaczęła się domagać również dla siebie. Dałam, bo taki robiła harmider jakbym jej co najmniej zrobiła jakąś krzywdę. Potem zapakowała zdobycz do przytroczonej do osiołka torby. Torba była już pełna łupów. Pewnie dzieciaki z wioski potem mają używanie. Oprócz dzieciaków, byli tam również handlujący dorośli. Sprzedawali arafatki, kapelusze i takie tam. Ceny jednak jak z kosmosu.
W autobusie jechał z nami przewodnik egipski o imieniu Ahmed. Przedstawił się jako egiptolog, socjolog i ktoś tam jeszcze. Chwalił się, że ?dużo miał nauki?. Mówił prawie dobrze po polsku z naciskiem na prawie. Czasem trzeba było się pewnych zwrotów domyślać, ale i tak jestem pełna podziwu, że wybrał nasz język. A jak potem się dowiedzieliśmy, wybrał polski, bo jest to jeszcze język mało zrozumiały dla Egipcjan. Ponieważ przewodnik gdy opowiada o zabytkach Egiptu, musi łączyć historię z polityką (inaczej się nie da), a nie mogą zbyt wiele powiedzieć, bo np. kierowcy autobusów czy inni tambylcy mogą go podkablować i ? Tak więc język polski jest jeszcze bardzo bezpiecznym . No a polaków także tam wielu wypoczywa i praca zawsze będzie. Prawo jest tak skonstruowane, że na każdego można znaleźć haka. Np. młody lekarz po skończeniu studiów nie może założyć prywatnej praktyki. Musi przepracować w państwowym szpitalu dwa lata. Problem jest w tym, że nie ma wolnych etatów w tych szpitalach. Gdyby zatrudnił się w prywatnej klinice, ma kłopoty i traci prawo wykonywania zawodu, albo czeka na zwolnienie miejsca . Częściej jednak kombinują i narażają się na zafundowanie na siebie haka.
Po posiłku i małej przerwie jedziemy dalej. Następne autobusy już parkują na naszym miejscu.
Następny przystanek , obowiązkowy punkt wycieczki to odwiedzenie tzw fabryki wyrobów z alabastru. Oczywiście tutaj musi być jakieś powiązanie pomiędzy właścicielami fabryko-sklepu a naszym przewodnikiem. Przed wejściem krótki pokaz faz ręcznej produkcji wyrobów. Oczywiście pic na wodę, bo w sklepie figurki raczej wykonane za pomocą maszyn niż rąk ludzkich. Ale niech tam. Kupić, nie kupić, pooglądać można. Na zakupy mamy jeszcze duuużo czasu. Oczywiście ostrzegano nas przed podróbkami sprzedawanymi na egipskich straganach i sklepach. Gwarantowano, że u nich jest bezpiecznie i pewnie. Kilka osób skusiło się i wszyscy byli chyba zadowoleni.
Wreszcie dojeżdżamy do Doliny Królów gdzie zwiedzamy grobowce . Niestety nie wszystkie są udostępnione dla turystów. Wypada nam obejrzeć tylko trzy. Niestety jestem zawiedziona , bo może i oczekiwania miałam rozbudzone programami discavery oraz oczekiwaniem na zobaczenie czegoś niezwykłego. Zdjęć nie można było robić w Dolinie Królów. Muszą wystarczyć wspomnienia. Same grobowce nie zrobiły na mnie wrażenia. Wejście dość wąskie. Korytarz lekko w dół na długośći ok. 20m. Na ścianach korytarza hieroglify sceny z życia faraonów. Nikt nam nie objaśniał tych scen, bo zwiedzanie było na tempo. Na końcu korytarza znajdowało się niewielkie pomieszczenie. W jednym z grobowców stał pośrodku wysoki sarkofag. Pilnujący tam pan, za bakszysz pozwalał stanąć na deseczkę (zaimprowizowany schodek), coby można było nieco zobaczyć postać leżącą na samym szczycie sarkofagu, albo raczej jej zarys. Poza tym nic więcej. Oglądając programy popularno naukowe, spodziewałam się ujrzeć w grobowcach królewskie przedmioty, które tam były pozostawione dla faraonów na drogę w dalszym ?życiu?. Wszystkie te przedmioty znajdują się w muzeach na całym świecie. Część w muzeum kairskim w Egipcie. Ogrom jednak trofeów został wywieziony do Anglii, Francji, Stanów itp. Pamiątki o bezcennej wartości były sprzedawane za ?grosze? . Wiele takich przedmiotów, zrabowanych z grobowców znalazło się w sklepach z pamiątkami. Co prawda to było wiele lat temu, ale ? O zgrozo.
Na dzień dzisiejszy grobowce pozostały jedynie samymi budowlami. Wewnątrz nie ma żadnej ochrony tego co pozostało. Jedynie pan , który chętnie przyjmuje bakszysz, ale nie wydusi się z niego choćby kilku zdań o historii tych miejsc.
Temperatura panująca w Dolinie była ogromnie wysoka. Całe szczęście, że nie dostrzegłam tam termometru, bo mogło się zrobić słabo na widok samego wskazania : 65*C. Dowiedziałam się o tym dopiero później, jedząc kolację w klimatyzowanej restauracji.
Jedziemy zatem dalej do sanktuarium i grobowca królowej Hatszepsut. Nasz przewodnik ciekawie opowiadał historię tego sanktuarium wraz z koneksjami i powinowactwem rodzinnym królowej Hatszepsut. Właściwie trudno ogarnąć kto komu był poślubiony, ale i tak ciekawie się słuchało. Jeżeli chodzi o zwiedzanie, to tylko z zewnątrz. Trzeba uważać na tutejszych przedsiębiorczych Egipcjan. Niby tak z życzliwości pokazują gdzie można zrobić dobre zdjęcie. Pozują z nami, ale na koniec żądają bakszyszu (1 do 5 dolarów amerykańskich). Zdarza się, że nawet kilku dochodzi w momencie cykania fotki i każdy potem wyciąga rękę po pieniądze.
Nieopodal siedzą policjanci z kałasznikowami lub uzi. Mają układ z naganiaczami i lepiej nie zadzierać. Zdecydowanie trzeba dziękować za pokazywanie miejsc ?niedostępnych? (za barierkami) dla turystów, bo można narazić się na poważne kłopoty i zapłacić słoną karę. Areszt także wchodzi w rachubę jeżeli nie odpali się policjantom łapówki. Taki naganiacz wprowadza ?ofiarę? za barierkę, niby nikt nie widzi a .. tam jest coś niewiarygodnie ciekawego do zobaczenia. Tego nikt nie może zobaczyć, ale ON pokaże, tylko szybciutko ?. I kłopoty gotowe.
Po południu jesteśmy dostarczeni na statek. Nasz nazywa się ?Angelatel Nile Cruises?. Bardzo ciekawie są zacumowane te kolosy wycieczkowe przy nabrzeżu. Aby przejść na właściwy statek trzeba przejść niekiedy przez cztery czy pięć innych. W zależności który pierwszy przycumował. Mieliśmy zatem mały podgląd jak można być zakwaterowanym i nie powiem, miałam nieco obaw wędrując przez kolejne pływające hotele. Jeden wyglądał jak Titanic, ale widać że już był tylko stacjonarny. Za czasów jego świetności musiał być wyjatkowo luksusowy. Podobno (tylko ze słyszenia od przewodnika) pływają i takie baaardzo luksusowe jednostki. Z jakuzzi w każdej łazience i bajerami że hej. Nasz miał 4 gwiazdki. Dostajemy przydział kabiny na -1, czyli gdzieś równo z taflą wody. Trzeba interweniować. Pilotka bez przekonania pyta belkowanego recepcjonistę ?. I o dziwo dostajemy kabinę na pokładzie recepcji, czyli pokład 0. Już mięliśmy przygotowany wspomagasz, ale obyło się bez dodatkowych kosztów. Kabina dwuosobowa z dostawka, a raczej z dowieszką. Trzecie łóżko w formie piętrowej. Kabina ok. 10m kw z łazienką, klimatyzacją (trochę słabo działającą), telewizorem (i tak nie oglądaliśmy, bo szkoda było czasu). No i z dużym panoramicznym oknem. Jest także lodówka. Bardzo użyteczna w tamtym klimacie. Kabina jest sprzątana 2 razy dziennie. Sprzątana to zbyt dużo powiedziane, ale zabierane są śmieci i zmieniane ręczniki. Za sprzątanie zostawia się na łóżku dolara lub 5 funtów. Za to pan (tam tylko panowie sprzątają) stara się z ręczników zmajstrować jakiegoś zwierzaczka czy inną postać. Zauważyliśmy, że te postacie nawiązują do miejsc w których cumuje statek lub zwiedzanych rejonów. A może to tylko takie odczucie , skojarzenie ? Gdy zwiedzaliśmy świątynię Krokodyla w Comombo, na łóżku był krokodylek itp.
Wieczór spędziliśmy na górnym pokładzie tarasowym. Leżąc na leżakach obserwowaliśmy oddalający się Luxor. Potem szybko jakoś zaszło słońce. Widok całkiem uroczy. Od Nilu wiał orzeźwiający wietrzyk. Widoki przesuwały się w zwolnionym tempie. Niesamowite wrażenie wywołało nawoływanie Muzinów do modlitwy dobiegające z różnych stron i niosące się po wodzie.
Ok. 23 godziny wpływamy do śluzy. Ja już byłam bardzo zmęczona i szykowałam się do spania a M poszedł na pokład i po chwili wrócił z ?męską sukienką? tzw galabiją. Dziwny sposób handlowania ?. Sprzedający przerzucali towar na statek oczekując odrzucenia pieniędzy ? Do tej pory nie mogę tego pojąć.
Galabija została kupiona dla syna do kompletu z wcześniej zakupioną chustą do wiązania na głowie. Zresztą strój ten bardzo się przydał na wieczór przebierany w galabije organizowany na statku.

Fotosik sę zciął. Będę próbowała dodć zdjęcia. Jeżeli teraz się nie uda , to trochę później
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2777
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Zdaje się, że pominęłam jeden dzień. Po zakwaterowaniu na statku, nie było już dużo czasu. Kolacja i odpoczynek na tarasie słonecznym. Powinnam jeszcze kilka słów napisać o samym statku. Nie był to specjalnie wielki hotel pływający. Pokład ?-1?, gdzie schodziło się w dół. Tam było część kabin pasażerskich, maszynownia i ? nie mam pojęcia co jeszcze, bo nie schodziłam tam. Na poziomie ?0? znajdowało się wejście na statek, recepcja, kabiny pasażerskie. Na pierwszym piętrze była restauracja, sklepik, kabiny pasażerskie. Na następnym poziomie znajdował się basen(ik) , barek oraz kawiarnia klimatyzowana, gdzie odbywały się wieczorki tematyczne. Przy barku było kilkanaście stolików. Piętro wyżej znajdowały się dwa tarasy słoneczne z leżakami i parasolami. I to tyle opisu ogólnego statku. Może powinnam jeszcze zatrzymać się na opisie kabin ? Byłoby wszystko ok., gdyby nie te kilka prusaków w łazience. Zresztą byłam kiedyś harcerką i zdarzało się nocować pod namiotami wraz z większą ilością żyjątek. Bałam się tylko aby nie chciały zakwaterować się w naszym bagażu. Cóż , cztery noce na statku przebiegły całkiem szybko.
No ta, teraz ten zgubiony dzień. Na 4 rano , dla pragnących silnych wrażeń (za dodatkową opłatą 120$ od osoby) był lot balonem nad zachodnim brzegiem Luxoru. My woleliśmy sobie pospać a potem zaplanowaliśmy sobie wycieczkę indywidualna do Muzeum w Luxorze. Po śniadaniu zeszliśmy ze statku z zamiarem ?złapania? taksówki. Podejrzewam, że to nie byłoby takie łatwe. Statki były zacumowane z dala od główniejszej drogi, ale z pomocą przyszedł ?kierowca? statku motorowego. Zaraz po zejściu na ląd zostaliśmy przez niego zaczepieni. Oferował swe usługi. Trochę to dziwne, bo stateczek mieścił 25 osób, a on chciał nas tylko w trójkę gdzieś zawieźć. Potem, po targach co do ceny, okazało się , że ostatnio przeżywają wielki kryzys i nawet turyści tam tak chętnie nie korzystają z ich łodzi. Lepiej płynąć za mniejsze pieniądze niż stać w miejscu. Zawiózł nas, jeżeli to trafne słowo , pod same niemalże wejście do muzeum. Czekał tam na nas dwie godziny a potem odstawił pod nasz statek. W Muzeum można było robić fotki, to kilka wstawię.
Po południu zwiedzanie Madinet Habu, najlepiej zachowanej Świątyni Grobowej na zachodnim brzegu Luxoru.
Mam nadzieję, że niczego już nie pominęłam. Pamięć bywa zawodna. Dobrze, że narobiłam fotek. Gdzie ok 700 szt. I filmu nakręconego mnóstwo minut a może kilka godzin?

Następny dzień opiszę w kolejnym Ciągu Dalszym. Teraz jeszcze raz zrobię podejście do fotosika. Jakby nie wyszło, to spróbuję trochę później.
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2777
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Próba fotosika ...
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Udało się ;:138 To są fotki zrobione w drodze autobusem do Luxoru. Teraz następne z niby wytwórni dzieł alabastrowych:

Obrazek Obrazek

Dalej : takimi wagonikami podwożono nas kawałek do zwiedzania grobowców w Dolinie Królów. Do wagoników dosiadali się nagabujący nas handlarze pamiątek:
Obrazek

Wsanktuarium Hatszapsut:
Obrazek

I dalej widok z autobusu :
Obrazek Obrazek

Następny przystanek zwiedzania na trasie: Kololsy Memnona :
Obrazek

A to widok na łazienkę w kajucie na statku:
Obrazek

I statek , który określiłam mianem Titanica, ale nie wiem dlaczego. Wyda mi się luksusowy i jakby z innej epoki, ale nadal stoi na powierzchni :
Obrazek

Teraz widoczek z Sankturium Amona w Karnaku :
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

A teraz wycieczka do muzeum luksorskiego:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
No i gdzieś mi się zapodziały zdjęcia z wnętrza muzeum. Pewnie na innej karcie pamięci. Poszukam , a tymczasem ręcznikowe stworki:
Obrazek Obrazek

No i kilka fotek z Karnaku:
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

CDN
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
sylwia75
100p
100p
Posty: 169
Od: 19 lut 2012, o 22:49
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: dolny śląsk

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

prłóbuj,próbuj bom ciekawa :wink:
Pozdrawiam Sylwia
Awatar użytkownika
Ewa_tuli
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2956
Od: 16 sty 2012, o 22:03
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Legnicy

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Olu, czyta się Twoją opowieść jednym tchem.
Dziękuję ;:196
Awatar użytkownika
lilasek
200p
200p
Posty: 242
Od: 4 kwie 2012, o 15:09
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

hej,
wpisuję się do Ciebie bo bardzo mi się podobają Twoje opowieści i zdjęcia, cudownie wszystko opisujesz i tak ciekawie, że nabrałam chęci na taką przygodę. Jak tylko odkuję się finansowo, bo zdaję sobie z tego sprawę, że to kosztowne wyjazdy, to z pewnością pojadę gdzieś nieznane ;)
Pozdrawiam Lila
Mój wiklinowy balkon
Awatar użytkownika
doromichu
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 4018
Od: 12 mar 2011, o 18:41
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: United Kingdom.Cheshire

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Ja tez mialam jechac w podroz po Nilu statkiem,niestety byly wtedy zamieszki i biuro podrozy zmienilo nam miejsce urlopu,a szkoda...
ciesze sie ,ze podajesz taka super relacje z tej wizyty ;:138
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2777
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Witajcie ogromnie serdecznie,

Sylwio, całe szczęście, że fotosik zadziałał, bo tylko przez niego potrafię dodawać zdjęcia :wink:

Ewo, to ja dziękuję. Dobrze, że nie widać bo się rumienię ? Cieszę się, że moja bazgranina może przybliżyć nieco tamte klimaty. Z całą pewnością każdy przeżywa taką wycieczkę na swój niepowtarzalny sposób.

Lilianno, lejesz miód na moje serce ? Z całą pewnością nie jest to tania impreza. Można wybrać się na tydzień, ale warto jeszcze dołożyć i będąc tam na miejscu zobaczyć więcej. My wychodzimy z założenia, że to co zwiedzimy, zobaczymy, to nasze. Nikt nam wspomnień nie odbierze. Jeszcze kilkanaście lat i zdrowie nie pozwoli na ekstrawaganckie wojaże. Tak więc potrzeby dnia codziennego ( wykończenie domu i takie tam) przesunięte są na plan dalszy. .. na razie. Na taki rejs po Nilu lepiej wybrać się ze sprawdzonym biurem turystycznym i niekoniecznie w miesiącach wakacyjnych, bo najdrożej. Okres świąt także trzeba odpuścić. W maju tam wieją wiatry i panują burze piaskowe. Najlepiej chyba ok. października, listopada lub wczesną wiosną.

Dorotko, jak my byliśmy w Egipcie, podobno nasza telewizja pokazywała zamieszki w Kairze. Trochę to dziwne, bo będąc tam na miejscu niczego takiego nie widzieliśmy. Spacerowaliśmy po placu Tahir i łaziliśmy uliczkami gdzie rozmieszczone są ambasady. Co prawda ambasada amerykańska nie była nam po drodze, ale wszędzie panował spokój. A łaziliśmy wieczorową porą, oj łaziliśmy. Szkoda było być w Kairze i nie zajrzeć tu czy tam.
Co prawda wzdłuż uliczek z ambasadami i na skrzyżowaniach były budki strażnicze a w nich po jednym czy dwóch policjantów z karabinami, ale oni tak stróżują przed wszystkimi urzędami, hotelami. Człowiek przywykł do ich widoku i już nie zwracaliśmy na to uwagi. Takie tam zwyczaje. Kair to wielkie miasto tętniące życiem. Ludzie życzliwi. Niektórzy zaczepiali nas na ulicy pytając ?jak się mamy? i ?skąd jesteśmy? .. i wcale nie chcieli nam niczego sprzedać :;230

W sobotę lub niedzielę ciąg dalszy mojej relacji . Zapraszam
:wit
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
lilasek
200p
200p
Posty: 242
Od: 4 kwie 2012, o 15:09
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Aleksandro nie wyobrażam sobie wyjazdu w okres wakacyjny, zawsze myślałam o terminie zgoła późniejszym, jak X czy XI. Nie mogę pojąć jak niektórzy moi znajomi wykupują wycieczki do Egiptu, oczywiście all exclusive czy do Tunezji, wyjeżdżają w okres największych upałów a potem siedzą jedynie w obrębie hotelu i korzystają ile się da, bo przecież exclusive i to jest ich cały wyjazd. Śmieszne. Marzę o wycieczce do Egiptu i też miałam takie pojęcie o zwiedzaniu grobowców jak Ty, że będzie więcej do zwiedzania, zobaczenia w samych grobowcach, tak jak pokazują na discovery, ale widocznie dla zwykłych turystów jest to trochę inaczej zorganizowane. Zawsze myślałam o takiej wycieczce statkiem bo jest szansa więcej zobaczyć, poza tym to też niezła frajda ;) Czekam na c.d. ;)
Pozdrawiam Lila
Mój wiklinowy balkon
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2777
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Liliano, ja też wolałabym wyjazdy poza tzw sezonem, ale syn jeszcze w szkole. Co prawda w klasie maturalnej, ale wakacje kończyły mu się na początku września. I tak zarwaliśmu mu tydziń początkowej nauki, ale .... Po prostu sia wyższa.
Organizacja dla wszytkich turystów jest jednkowa. Po prostu nie wszystko udostępniają zwiedzającym. Tam gdzie kamera ma wstęp, turysta nie zawsze. W wielu miejscach trwają badania archeologiczne. Myślę, że filmy na discovery będą nadal zachęcały do śledzenia ciekawych miejsc.

Mały poślizg w relacji.. idziemy dalej .. CD
To była druga noc na statku. Pierwsza gdy statek był zacumowany a ta druga już w ?rejsie po Nilu?. Co prawda trochę jej spędziliśmy na górnym pokładzie, ale po obu stronach Nilu nie było widać dosłownie NIC, nie było co wgapiać się w ciemność i poszliśmy na zasłużony wypoczynek ..do łóżek. Rankiem przybiliśmy do Edfu. Po śniadaniu wyruszamy na zwiedzanie Świątyni Horusa. Z nabrzeża do Świątyni jesteśmy dowożeni dorożkami. Niby dorożkarze są opłaceni, ale ich natarczywość nie zna granic. Specjalnie (usłyszane od przewodnika) głodzą konie aby im było żebra widać i wyłudzają pieniądze od turystów na rzekomą karmę dla konia. Od każdego przewiezionego turysty od 1 do 5$ . Nie mówiąc już o tym, że niemal wydzierają z rak aparat i robią nam fotki, za co też trzeba im zapłacić. Dopiero w domu zobaczyłam jakość zrobionego zdjęcia i od razu go skasowałam, bo było rozmazane. Nikogo nie można było rozpoznać, ale kasa zapłacona. Ech, dorożkarze to jeszcze małe piwo ? Pomijam już fakt, że dorożkarze wywalczyli sobie monopol na dowóz turystów do tej świątyni. Autobusy nie mają tam wjazdu. Chcąć , niechcąc organizatorzy wycieczek muszą korzystać z ich usług, czyli ciągła praca i płaca zapewniona.
Powracając do relacji? dowieźli nas pod Świątynę i znowu zostaliśmy ?zaatakowani? przez grupę handlujących. Przewodnik uprzedził nas abyśmy nie brali zarzucanych na nas chusteczek czy innych szmatek, bo wracając karzą sobie za nie słono zapłacić. Inni wkładali nam do rąk wizytówki i co się potem okazało ? niemal się pomiędzy sobą nie pobili. M chcąc grzecznie odmówić zakupów, mówił że może później ?. I to był błąd. Oni maja chyba pamięć absolutną. W takim tłumie turystów upolują Ciebie jak już wracasz po zwiedzaniu i nie ma zmiłuj się. Musisz wstąpić do jego straganu. W naszym przypadku dwóch się niemal pobiło i daliśmy nogę. To były ekstremalne przeżycia.


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Po zwiedzaniu i powrocie na statek, czas na relaks, czyli opalanie na górnym pokładzie i zamoczenie w baseniku. Niestety więcej jest chętnych na leżaki i parasole ? Udało nam się złapać jeden leżak i jedno krzesełko. No i trochę miejsca pod parasolem ? Wreszcie czas na lekturę przywiezionych książek i studiowanie przewodnika .
Następny przystanek tego dnia to Kom Ombo i zwiedzanie Świątyni Horusa i Sobka (krokodyla) oraz muzeum mumifikacji krokodyli. Świątynia znajduje się przy nabrzeżu Nilu, tak więc to jakby po drodze.

Fotki ze świątyni w Kom Ombo trochę później. Muszę je przerobić. A teraz jeszcze zestatku :

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Coś mi si podublowało, ale już nie będę kombinowała, bo popsuję wszystko. Mmentami w 3D :D
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2777
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek


CDN
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
sylwia75
100p
100p
Posty: 169
Od: 19 lut 2012, o 22:49
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: dolny śląsk

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

czekam czekam :wink: sama byłam 3 razy w egipcie,ale ja ,,zwiedzam,,egipt podwodny,bowiem nurkowanie to moja pasja(niestety
też drogi interes :roll: )
Pozdrawiam Sylwia
Opryskiwacze na lata - producent MAROLEX Sp.z o.o.
Awatar użytkownika
AAleksandra
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2777
Od: 5 wrz 2009, o 10:19
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Wrocławia

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Witaj Sylwio,
Zaprzestałam pisać, bo nie widzę zainteresowania ... a tak tylko dla siebie pisać .. :roll:

Ale jeżeli Ty czekasz, to postaram zebrać się w tygodniu i coś powspominać. Ja z kolei byłam raczej nastawiona na zwiedzanie. Na rafie koralowej tylko snurkowałam, ale i tak wrażenia przeogromne. Wyobrażam sobie Twoje wyprawy ;:224
Pozdrawiam serdecznie,
moje wątki
Awatar użytkownika
lilasek
200p
200p
Posty: 242
Od: 4 kwie 2012, o 15:09
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

AAleksandra pisze:Zaprzestałam pisać, bo nie widzę zainteresowania ... a tak tylko dla siebie pisać ..
zainteresowania nie widzisz? No wiesz co? Ja tu czekam i czekam na ciąg dalszy opowieści... Czasem po prostu nie wiadomo co napisać bo żal w dołku ściska, że tyle piękna na świecie a zobaczyć tego, posmakować nijak... Jednakże cieszyć się trzeba, że są ludzie, którzy jeżdżą i dzielą się wspomnieniami. Lubię Twoje lekkie "pióro"....
Pozdrawiam Lila
Mój wiklinowy balkon
Awatar użytkownika
Ewa_tuli
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2956
Od: 16 sty 2012, o 22:03
Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
Lokalizacja: okolice Legnicy

Re: Moje podróże, te małe i duże ... widziane moimi oczami.

Post »

Ja też czytam :wit
ODPOWIEDZ

Wróć do „Strefa kreatywnego RELAKSU - Zagadki, humor, podróże, psychologia”