Wróciłam, już troszkę temu. Zaliczyłam już gradobicie a następnego dnia wichurę z ulewą. A teraz tak po prostu popaduje, więc zasiadłam przed komputerem bo w ogródku nic się zrobić nie da...
W czasie gdy mnie nie było zaliczyłam ekspresowo urlop wyjazdowy a teraz uskuteczniam urlop stacjonarny.
Z atrakcji stacjonarnych- przygotowanie przetworów na długie jesienno - zimowe wieczory

.
Z atrakcji wyjazdowych - nieustanny zachwyt nad lubelszczyzną

Święto Róż w Końskowoli i kolejne forumowe spotkanie
Goś- jak widać byłam w amoku przedurlopowym i a teraz zasłużenie odpoczywam

Na Larissę poczekaj, daj jej się rozgościć - na prawdę warto
Dorotko- a ja dziś przy porannej kawie patrząc na ogród radości nie czułam.... ogarnął mnie przymus porządków

Co do Larissy- ciągle w kwiatach, zdrowa, puszcza nowe pędy, to czegóż chcieć więcej?
Pomidorki już zbieram
Liliowce już prawie kończą kwitnienie. Dokupiłam trzy nowe- Marata powiedziała, że ładne

U mnie grad pouszkadzał rośliny z dużymi liśćmi- na liliowcach i innych "drobiazgach"nie widziałam szkód.
GorzatkoMał- Pastella Pastellą... ciekawe co powiesz o First Lady...
Aniu Różana - no, to będzie sobie rosła nie zawracając Ci głowy
Nelu- gaura dalej kwitnie

a Nostalgia po nawałnicach już nie

Co do trójcierniowej

to jak widziałaś kupiony nie ułomek... może chudy ale długi... Ale tak na prawdę to ledwo ją widać w ogródku
Dorotko- czyli pod gaurę piasku trzeba będzie podsypać...
Asiu- wysoka ta glediczja... ale w sumie to patyk bez śladu korony... Dostrzegłam ciernie, więc już wiem, że nie trafiłam na formę
bezbronną Ciekawe, czy będzie tworzyła owoce - bo jeśli tak, to będą nas cieszyć dłuuuugie "fasolki"
GorzatkoMał- no.... i nie dana nam była leśniczówka. M niedomagał i zrobiliśmy odwrót w domowe pielesze...
Joluś- delektują się spokojem, ciszą i umiarkowaną obfitością rodzimych lasów
Uf... się nagadałam...