Aniu, latem rzeczywiście trudno chorować, a jeszcze trudniej leżeć w łóżku. Nie mogłam się powstrzymać, żeby nie pospacerować po ogrodzie i nie porobić fotek...
Białe kwiaty bardzo lubię, ale tylko białe kwiaty -mimo że eleganckie i śliczne - byłyby monotonne, więc przełamuję czystą biel kolorem, nawet na mojej białej rabacie. Teraz na przykład królują lilie i liliowce, a więc mnóstwo oranżu, żółci, różu, czerwieni w przeróżnych odcieniach...
100krotko, moje dzieci już same jeżdżą na wakacje, więc wybieramy termin urlopów i wyjazdów raczej jesienią i zimą, kiedy ogród śpi. A dodatkowo ja nie lubię zimy, nie jeżdżę na nartach, więc plaża, morze i słoneczko w listopadzie lub styczniu to jest to, co tygryski lubią najbardziej

Ale przez kilkanaście lat jeździliśmy z naszymi chłopcami w czasie wakacji i też było fajnie
Wiktorio, a żeby było weselej, to kuracja antybiotykowa kończy się dopiero dzisiaj wieczorem, ale ogrodniczka już nie mogła wytrzymać i wybiegła do ogrodu. No bo trzeba było obciąć przekwitłe różyczki okrywowe (kilkanaście krzaczków - cała taczka), wyciąć nieładnie już wyglądające dzwonki-samosiejki, skrócić wybujałe pędy winorośli, podwiązać leżące po deszczu kwiaty, zamieść placyk i dróżkę w przedogródku (ach, ta brzoza - cały rok śmieci, ale i tak ją lubię), podlać kwiaty w skrzynkach, do których nie dochodzi deszczyk (są pod okapem) i ....jeszcze pewnie coś tam było zrobione
Ten kannowo-rącznikowy szpaler zrobiłam na wyraźne życzenie mojego M., który jest wielkim miłośnikiem tych roślin; ja może niekoniecznie, ale w zeszłym roku gdzieś mi się pałętały po rabatach i kompletnie nie pasowały do klimatu ogrodu. Teraz - zgrupowane, tworzą nawet fajna całość.
Adrianno, zdewastowany, to może zbyt duże słowo, ale pod wpływem deszczu wiele kwiatów się pokładło, wiele poprzekwitało, z drzew pospadały jabłka i śliwki ...
A kąpałam się tym razem w zalewie w Maniowie, choć w kamieniołomach woda jest cudowna
Najwięcej mam takich najzwyklejszych liliowców -od jasno do ciemnopomarańczowych. I, wiesz, napiszę coś, co na forum chyba nie jest popularne, właśnie te zdrowe, wielkie, dorodne, kilkunastoletnie kępy tych tradycyjnych liliowców najbardziej mi się podobają

Te szlachetne - najczęściej mają po jednym, dwa kwiatki i jest z nich pożytek typowo kolekcjonerski...
A u Mai bywały też pokazywane ogrody zapaleńców i pasjonatów, ale rzadko. Jakiś czas temu uśmiałam się, jak pokazywała ogród o powierzchni 80 metrów i zachwycała, ile tam roślinek, a jak projektant musiał się natrudzić, żeby to to wyglądało tak jak wygląda - czyli w tym wypadku bardzo nijako. I co tu zrobić, żeby zminimalizować "obsługę" tego ogrodu
_oleander_, u mnie ulewa była potężna! Szczególnie szczęśliwe były właśnie hortensje, których listki od razu nabrały wigoru.
Moja dębolistna zakwitła w drugim sezonie i muszę Ci powiedzieć, że ona szybko rośnie - kupiłam małe sadzonki, a mam już spore krzaczorki. Łatwo też ją ukorzenić z odkładów poziomych :P
Pisałam, że najbardziej lubię zwykłe tradycyjne liliowce, te w różnych odcieniach koloru pomarańczowego i żółtego:
