Fiszki do oznakowania kaktusa

[blabla]

Można także sfotografować sobie roślinki i stworzyć ich wirtualną bazę. Bardzo przydatne w przypadku poważnej katastrofy - sprawdziłem. Jeśli ma się po kilka roślin z tego samego sortu/wysiewu to wtedy poszczególne etykiety nie są aż tak istotne. U mnie mam 5-10 roślin z jednej porcji nasion więc jak ulegnie zniszczeniu nawet 80% etykiet to i tak dojdę co jest co.

[onectica]

Można także sfotografować sobie roślinki i stworzyć ich wirtualną bazę.

Ale na wszelki wypadek wrzucić na jakiś dysk zewnętrzny, bo licho nie śpi.

[Kobylak]

Polecam opisywanie roślin na doniczkach. Niekoniecznie jako jedyna opcja, bo by sprawdzić co to za roślina trzeba wyciągać doniczkę z szeregu, ale jako opcja awaryjna. Taki napis super trwały nie jest, co kilka lat trzeba poprawić, przy przesadzaniu dość łatwo schodzi szorstką myjką plus woda.

[norbert76]

A jeśli doniczki są czarne? To czym opisać?

[onectica]

Na wszystkim co czarne świetnie pisze biały korektor w piórze Z plastiku nie odpryskuje, tylko nie wiem, jak takie coś trzyma się w warunkach zewnętrznych.
Arkusz 'papieru plastikowego' A4/05mm kosztuje na all 3zł. Z tego trochę wychodzi, w zależności od tego, jakie duże sobie powycinamy. A 50 sztuk gotowych etykiet w okolicach 3-4zł.

[peter86]

Jedna uwaga: etykiety laminowane także są nietrwałe.

Mi 2 lata starczy żeby były dobre. Potem w 3 roku wymienie jak będą rośliny przesadzane. Taniej nie zrobie etykiet niż w ten sposób. Zostawiam około 1cm luzu po każdej stronie żeby nie padały zbyt szybko.

[Kobylak]

A jeśli doniczki są czarne? To czym opisać?

Także czarnym markerem. Jednak czerń markera i doniczki (używam produkcyjnych oraz czeskich z Chrudimia) są inne i spokojnie wszystko widać. Używam markerów nieco grubszych niż te do opisywania płyt CD.
Zaletą opisywania jedynie doniczek jest brak lasu plastiku w kolekcji co wygląda moim zdaniem lepiej, choć ma wady o których wspomniałem.

[Andrew Be]

Zaletą opisywania jedynie doniczek jest brak lasu plastiku w kolekcji co wygląda moim zdaniem lepiej, choć ma wady o których wspomniałem.

Moim zdaniem jest to raczej ryzykowne postępowanie. Ale każdy robi jak uważa
Inna sprawa, że mi się bardziej podobają etykiety laminowane z dość dużą ilością informacji o roślinie. Chyba ciężko byłoby to wszystko wypisać na doniczce, prawda?
Sam również postawiłem na zakup laminarki i drukowanie etykiet (oczywiście tylko druk laserowy). I podobnie jak u Grześka, u mnie kazda roślina ma swoją etykietę (jak mam w doniczce 3-4 roślinki, to jest tyle samo etykiet), bardzo fajna sprawa, jak się przesadza i rozsadza rośliny.

[blabla]

Zgadzam się z powyższym. Dla mnie ważną informacją jest lokalizacja. Często roślinki mają te same nazwy a różnią się jedynie miejscem występowania jeśli chodzi o opis. Bez tych danych czuję się trochę "ślepy". Potrzebuję tego na etykietach i tylko te drukowane pozwalają upchać te wszystkie dane na etykietach.

[peter86]

U mnie to druk atramentowy nie laserowy. Ja znowu zgapiłem od Tomka ten sposób z etykietami. Fajnie widzieć nie tylko numer polowy ale też miejsce występowania.
Jak schludniej można by było umieścić np takie dane na etykiecie ?
SCLEROCACTUS parviflorus SB 515 San Juan Co. Utah

Sam numer polowy czy sama nazwa to jedno ale więcej danych to zawsze więcej danych. Pamięć bywa zawodna. Tak też można wykluczyć pewne dublowanie pozycji jak się wie skąd dany numerek pochodzi.
O estetyce nawet nie ma co mówić. Mam pismo jak lekarz więc etykiety byłyby po prostu paskudne jakbym je ręcznie robił

[blabla]

Ja mam bazę danych wszystkich moich roślin na kompie. Do identyfikacji rośliny w kolekcji wystarczy mi numer polowy, data wysiewu i źródło pochodzenia nasion. Nazwę i lokalizację odtworzę sobie z bazy. Dana o lokalizacji pomaga mi w porównywaniu i obserwacji roślin.

[peter86]

Do identyfikacji rośliny w kolekcji wystarczy mi numer polowy, data wysiewu i źródło pochodzenia nasion.

Zapomniałem że też podaje skąd były nasiona. Mam nasiona z wielu źródeł a pamięć bywa zawodna. Kiedyś sobie zweryfikuje co i jak rośnie z nasion Dodam też oprócz źródła nasion numer z katalogu co zamawiałem. Kiedyś się może przydać.

Ja mam bazę danych wszystkich moich roślin na kompie.

Z exelem się niestety nie lubie aż tak ale muszę go rozgryźć trochę bo sporo ułatwia ten programik przy katalogowaniu. Nowe wysiewy będę u mnie też skatalogowane.

[blabla]

Nie wszystkie firmy nasienne posiadają swój numer katalogowy. Poza tym często numery katalogowe co roku zmieniają się. Zatem dopiero para rok+numer katalogowy+źródło nasion mogą dać jakąś wartość dodaną do bazy. Może lepiej zachować sobie gdzieś na dysku każde złożone zamówienie. W moim przypadku to ma obecnie niewielki sens. W naturze, przy zbiorze nasion, nie ma numerów katalogowych a jak mam materiał z własnej kolekcji to takich numerów także nie tworzę.
Excel to nie jedyne oprogramowanie do przechowywania danych. Można użyć choćby notatnika czy Worda. Byle dane o wysiewach były gdzieś zapisane. Nawet może być to zeszyt, bo w końcu tak sobie radzono jeszcze przed erą komputerów. Ważne, by te dane gdzieś przechowywać i by w razie problemów móc zawsze do nich powrócić.

[peter86]

O kopii na papierze to też myślę i pewnie zrobię z tego względu że dyski też lubią padać z różnych powodów. Nasiona od Ciebie oznaczam Twoimi numerami polowymi. Zapisuje sobie wszystkie zamówienia do folderów. Poza tym mam stare katalogi z których zamawiałem. Dohnalik w tym roku zmienił system żeby więcej dać nowych art bo dodał po dwa zera ale generalnie stare pozycje się nie zmieniły. MG czy Mats też mają stałe cyfry w ofertach. Nie wiem jak Bercht bo pierwszy raz od niego zamówiłem.

[Divine]

A ja swoim sukulentom właśnie przygotowuję plastikowe etykietki (wkładane w ziemię), kupione w kaufie (przecinam na pół bo są dość długie), wydrukuję nazwy roślinek na małych karteczkach i przy pomocy taśmy przezroczystej przykleję, będą odporne na zachlapania.