W.o... Winie własnej roboty.

Sekcja uporządkowana tematycznie. Wątki kwalifikuje tylko Administrator.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
karpek
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 1631
Od: 16 lut 2008, o 11:21
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Żory /Górny Śląsk/

Re: W.o... Winie własnej roboty.

Post »

Właściwie - wszystko dokładnie tak jak piszesz. Owoców - czy to wiśni czy porzeczek - "prać" nie trzeba, wystarczy dobrze przepłukać letnią wodą.
Ja zawsze zlewam do garnków - przecież w drugim baniaku też pracuje nastaw (szkoda by stał pusty). Wystarcza dwa 5-litrowe lub kilka mniejszych.
Zdarza się, że wino nie doczeka leżakowania w piwnicy (zostaje wcześniej wypite, hi hi) - ale naprawdę warto zostawić i ukryć gdzieś ze dwie, trzy butelki. Na grudniowe święta mamy później rarytas.
"Wesoła myśl jest niczym wiosna. Otwiera pąki natury ludzkiej" - Jean-Paul Sartre
Pozdrawiam - Janusz K.
Moja zielona ścianka, Storczykowe początki karpka,
Alembik

Re: W.o... Winie własnej roboty.

Post »

Witam. Zacznę od tego, że jestem niemal kompletnym amatorem, jeśli chodzi o produkcję wina. Zwykle składniki dobieram na oko, kilka razy próbuję, dosładzam i dodaję inne owoce, soczki i inne kompoty. Niedawno zabrałem się do pracy i nastawiłem dwa balony, jeden dwudziestolitrowy, drugi pięciolitrowy. Niestety w tym roku winogrona przemarzły, więc zrobiłem wino z dostępnych owoców, to znaczy jedno ze śliwek (jakaś późna odmiana dużej węgierki) i jabłek (antonówka) w proporcjach 3/1. Nie słyszałem by ktoś tak kiedykolwiek robił a nawet nigdy nie piłem wina w całości jabłkowego, więc nie jestem pewien czy nie należy dodać do niego jeszcze jakichś owoców, które poprawiły by jego ostateczny smak. Drugie zrobiłem w pięciolitrowej karafce z dyni i gruszek, jako że zabrakło cukru dodałem trochę miodu i syropu wiśniowego. Drugie wino ma zaledwie pięć litrów więc zamiast wkładać całą dynię wycisnąłem z niej sok. Ma ładny zapach, ale nie jestem pewien, czy nie należało by go jakoś zakwasić a jeśli tak to nie wiem czym ewentualnie bo wolał bym nie używać kwasku cytrynowego ;)

Póki co robiłem już wina truskawkowe, wiśniowe i winogronowe. Niestety nigdy nie mogą u mnie doleżeć odpowiednio długo. Raz odkryłem, że wino gronowe po około trzech miesiącach leżakowania jest niemiłosiernie lekkie, choć przecież wcześniej było bardzo mocne i ciężkie, wręcz trudne do wypicia. Oskarżyłem nawet ojca, że je doprawił wodą, ale z perspektywy czasu myślę, że ono po prostu z czasem straciło ostrość. Tego też nie jestem pewien. Czy wino jeśli poleży w zimnie traci ostry smak?

Drugi raz zdarzyła mi się dziwna rzecz, że z wina truskawkowego zrobiło się wino musujące. Wypiliśmy je, ale z obawą. Niemniej jednak większość win wychodziła w miarę dobrze i właściwie w tym roku przed zlaniem do butelek planuję wymrozić wino na mrozie a następnie trochę podgrzać i spasteryzować. Czy jest to dobry pomysł? Czy wymrażanie polepszy jakość wina i czy wyrzucając z niego lód będę w stanie uzyskać mocny alkohol bez jego destylacji? (w jakiejś książce przygodowej przeczytałem, więc to czysta prowizorka) Czy wino należy zawsze pasteryzować, czy wręcz przeciwnie? No i czy dobrałem dobrze składniki? śliwka-jabłko dynia-gruszka. Byłbym wdzięczny za rady, ponieważ póki co jeszcze przy nim majstruję.
Awatar użytkownika
Suppa
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 2016
Od: 6 mar 2008, o 09:53
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Centrum

Re: W.o... Winie własnej roboty.

Post »

Witaj :wit
Wino można też dokwasić sokiem z cytryny.
Leżakowanie oczywiście wpływa na smak wina, w różny sposób. Sam się o tym już kilka razy przekonałem, z tym że u mnie przeważnie po czasie nabiera mocy i bardziej wyrazistego smaku.
O wymrażaniu chyba pierwsze słyszę, choć nie mam dużego doświadczenia w zakresie wyrobu win. Pasteryzacji nie robiłem nigdy, jeśli robię jakieś niepewne lub słabsze wino stabilizuję je pirosiarczynem potasu. Generalnie nie konserwuję win.
Pozdrawiam.
Pozdrawiam, Maciek.
Odszedlem2

Re: W.o... Winie własnej roboty.

Post »

Witaj Alembik(alembik a chce wymrażać
:;230 )
W Polsce jest nielegalna produkcja alkoholu ponad 20% a tym było by wymrażanie. Uważaj, jakaś "b.przepisowa pani" kabluje do adminów na takie posty (ufff musiałem)Kiedyś wkopałem kilka petów w ogrodzie by się wino przechowło do wiosny.Dotrwało i było pyszne. Oczywiście nie może być w szkle bo mróz rozerwie butelkę jeśli będzie za słabe.
Awatar użytkownika
Damroka
100p
100p
Posty: 196
Od: 28 cze 2009, o 19:02
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Pomorze

Re: W.o... Winie własnej roboty.

Post »

Wat25 pisze:Kiedyś wkopałem kilka petów w ogrodzie by się wino przechowło do wiosny.Dotrwało i było pyszne. Oczywiście nie może być w szkle bo mróz rozerwie butelkę jeśli będzie za słabe.
Hmmm, może byłby to sposób na uchronienie winka przed apetytem małżonka? :lol:
A moje winko pyka i pyka... i odparowuje - to normalne? balony zatkane gumowymi korkami, w to szczelnie wetknięte rurki, w rurkach przez cały czas jest woda, ale poziom zapełnienia butli jest coraz mniejszy. Martwię się, że jak oddzielę wisienki, to winka nawet pół balona nie będzie :? Naprawdę tak odparowuje?
Pozdrawiam serdecznie,
Iwona
Odszedlem2

Re: W.o... Winie własnej roboty.

Post »

Winko raczej nie paruje :;230. Jedynie zmniejszy się troszkę objętość gdy owoce całkowicie zaleje wino, wtedy się obkurczają i uchodzi z nich ewentualnie powietrze które czasami dźwiga poziom w balonie. Reasumując-poziom w momencie nastawienia wina powinien najpierw wzrosnąć (w czasie burzliwej fermentacji), potem opaść do poziomu z dnia nastawienia.
Ps. Obawiam się że na twoim winku żeruje jakiś pasożyt :;230
Awatar użytkownika
Damroka
100p
100p
Posty: 196
Od: 28 cze 2009, o 19:02
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Pomorze

Re: W.o... Winie własnej roboty.

Post »

Sugerujesz pasożyta... ekhem... obrączkowanego np.? Bo ten wydaje mi się podejrzany, chociaż na tym etapie, to chyba nie jest jeszcze smaczne :shock:

Burzliwa fermentacja przebiegała naprawdę burzliwie, chyba za bardzo napełniłam baniaczki przy dodawaniu ostatniej porcji cukru z wodą i winko chciało wydostać się na wolność. Nie mogłam założyć korków, bo natychmiast wystrzeliwały i przez pewien czas zatykałam butle jedynie gumką i gazą złożoną w kilka warstw, by owocówki nie przedostały się do środka. Teraz korki, rurki są już takie, jak trzeba i gdyby wino nadal uciekało, to przecież w rurkach zostałby kolorowy ślad, a nie czysta woda.

A po czym mogę poznać, że coś jest nie tak? "Na oko" wygląda całkiem "zdrowo": ładny kolorek, żadnego śladu pleśni na owocach, nad osadem wydaje się klarowne, bulgocze intensywnie - nie wiem, czy to dobrze?
Pozdrawiam serdecznie,
Iwona
Odszedlem2

Re: W.o... Winie własnej roboty.

Post »

Na burzliwą fermentację jedyny sposób to mniej nalewać(mi też często wyrzygnie i potem wojna w domu). Najlepiej miec dymiony tak dobrane że gdy nastawimy np do dymiona 30l, damy tam max25l owoców z wodą. Po zlani wina całość zlać do dymiona 15l. Chodzi o to że gdy zlejemy wino usuniemy owoce zostaje w dymionie wolne miejsce. Dopóki wino fermentuje wytwarza CO2, ale gdy przestanie może nastąpic sytuacja że w pomieszczeniu w którym trzymamy wino opada lub nawet skacze temperatura. I teraz jeśli powietrza w dymionie jest sporo to spadek temperatury powoduje kurczenie się powietrza i zasysanie zabójczego dla wina tlenu.
jeśli na oko twoje winko wygląda dobrze to spróbuj też na język polać, jeśli będzie coś nie tak to wyczujesz to, oczywiście weź poprawkę że jeszcze nie jest gotowe:). Dobre wino to takie które ci smakuje więc smakuj.
Awatar użytkownika
Damroka
100p
100p
Posty: 196
Od: 28 cze 2009, o 19:02
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Pomorze

Re: W.o... Winie własnej roboty.

Post »

Z próbowaniem dam sobie na wstrzymanie przynajmniej do 7 października :) bo:

Nastawiłam 31 lipca, wydrylowanych wiśni było coś tak między 1/2 a 1/3 butli.
Do "20" dałam 1,4 kg cukru rozpuszczonego w 4 l wody, a do "15" 1,0 kg cukru w 3 l wody.
Po 5 dniach (5 sierpnia) do "20" poszło 1,4 kg cukru w 3 l wody, do "15" 1,0 kg cukru w 2 l wody.
Po kolejnych 7 dniach (12 sierpnia) do "20" - 1,4 kg cukru w 2 l wody, do "15" - 1,0 kg cukru w 1,5 l wody.
No i przelałam oczywiście, więc przez ładnych parę dni nie mogłam dymionów zakorkować.
Winko miałoby bąblować 4-8 tygodni (9.IX.-7.X). Dzisiaj jest 5.X. i bąbelek pojawia się w rurce co ok. 20 sekund, więc chyba to pykanie tak szybko nie ustanie.

Przyłożyłam miarkę do butli "20" :lol: Butla ma ze 47 cm wysokości i od góry jest mniej więcej: 10 cm wolnej przestrzeni, 14 cm owoców, jakieś 19,5 cm płynu i ze 3,5 cm osadu. Baniaczki trzymam w mieszkaniu, więc od sierpnia mają stopniowo coraz niższą temperaturę.
Pozdrawiam serdecznie,
Iwona
Odszedlem2

Re: W.o... Winie własnej roboty.

Post »

Wino z wiśni dzięko jego wysokiej kwasowości trudno zepsuć :). Ja robię wiśnowe nieco inaczej. Wiśnie dryluje i wsypuje do dymiona (około 1/2 dymiona) i zasypuję cukrem. Powstały sok(jest go sporo) pakuje do słoi na zimę. Dopiero potem dodaję wodę. Nie dodaję nawet drożdzy a wino pięknie fermentuje i jest mocne. Jestem wzrokowcem więc multum cyferek które podałaś mi mątlik w głowie zrobił hehe. dopóki wino fermentuje nie zoccieje, ale martwi mnie ten osad na dnie. Nie zrozumiałem z posta czy zlałaś już wino- 2 miesiące to dość a opadające na dno martwe droźdze mogą mu nadać niesympatyczny posmak. Mam nadzieje że nie, nie kosztujesz tego winka bo się boisz jakiegoś zatrucia. Toż to takie "Bougole" Polskie. W Czechach pije sie "Burczaka" tj. 6-o dniowe wino gronowe. Ciężko zrobić dobre winko bez próbowania :uszy
Awatar użytkownika
Damroka
100p
100p
Posty: 196
Od: 28 cze 2009, o 19:02
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Pomorze

Re: W.o... Winie własnej roboty.

Post »

Nie zlewałam, bo myślałam, że trzeba zaczekać, aż przestanie bąblować :oops: Zlewać mimo to?

Nie boję się zatrucia tylko nie wiem, jak takie młode wino ma smakować, więc na nic by się nie zdało to moje kosztowanie :D A gdybym się męża radziła, to pewnie już nic by nie zostało :;230
Pozdrawiam serdecznie,
Iwona
Odszedlem2

Re: W.o... Winie własnej roboty.

Post »

Zlewać Zlewać. Jak nie skosztujesz to się nie dowiesz jak ma smakować za rok.
Opryskiwacze na lata - producent MAROLEX Sp.z o.o.
Awatar użytkownika
karpek
Przyjaciel Forum - gold
Przyjaciel Forum - gold
Posty: 1631
Od: 16 lut 2008, o 11:21
Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
Lokalizacja: Żory /Górny Śląsk/

Re: W.o... Winie własnej roboty.

Post »

Jestem przeciwnego zdania ! Absolutnie: NIE ! Po co przerywać fermentację ? Przecież to pozbawi wino hm... (dodatkowych) procentów - o które w sumie przecież chodzi. Jak najbardziej trzeba cieszyć się wręcz tym, że po takim okresie wino jeszcze bąbluje. U mnie jest prawie identycznie, tyle, że wino z dzikiej róży.
Wiem, że powiększający się poziom osadu może trochę niepokoić - ale nie powinno się tym zbyt martwić. Z doświadczenia wiem, że przy takim - w sumie: intensywnym jeszcze - bąblowaniu, smaku wina to na pewno nie zepsuje.
Poczekałbym jeszcze przynajmniej z tydzień.
"Wesoła myśl jest niczym wiosna. Otwiera pąki natury ludzkiej" - Jean-Paul Sartre
Pozdrawiam - Janusz K.
Moja zielona ścianka, Storczykowe początki karpka,
Odszedlem2

Re: W.o... Winie własnej roboty.

Post »

Wino z róży trzeba fakt trzymać jak najdłużej ze względu na to że aromat z owoców przechodzi bardzo opornie do wina. Ba można nawet fermentować owoce 2x i za drugim razem wyjdzie ci też całkiem przyzwoite wino. Wiśnia zwłaszcza wydrylowana puści sok i aromat do wina. Alkohol będzie powstawał tak samo po zlaniu, bo wino przecież będzie dalej pracować. Przetrzymywanie owoców ma sens gdy chcemy owoce jeszcze do czegoś wykorzystać :D, podpowiem do czegoś nielegalnego :;230. Jak pisałem wcześniej wino z wiśni trudno zepsuć jak nie zlejesz Damorka, nie powinno nic się stać choć takiej pewności nie ma.
karpek pisze: ! Po co przerywać fermentację ? Przecież to pozbawi wino hm... (dodatkowych) procentów - o które w sumie przecież chodzi.
Przecież wina w winnicach fermentuje się całkowicie bez owoców, to nie owoce dają procent a cukier i drożdze. Drożdże żyją tak długo do póki nie zabiją się własnymi hm.... alkoholem :D. Wtedy wino przestaje pracować. ;:132
Awatar użytkownika
Damroka
100p
100p
Posty: 196
Od: 28 cze 2009, o 19:02
Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
Lokalizacja: Pomorze

Re: W.o... Winie własnej roboty.

Post »

Wat25 pisze:Zlewać Zlewać. Jak nie skosztujesz to się nie dowiesz jak ma smakować za rok.
karpek pisze:Jestem przeciwnego zdania ! Absolutnie: NIE ! (...) Poczekałbym jeszcze przynajmniej z tydzień.
I bądź tu babo mądra :;230
Ale na szczęście nastawiłam trzy butle (dwie "15" i jedną "20"), więc powiedziałam sobie: "zobaczymy - raz kozie...!" i zlałam winko z jednej "15" :D
Najpierw troszeczkę w szklaneczkę i... dobre! Kiedy kupowałam butle i inne sprzęty do nastawienia wina, kupiłam też cukromierz, którego dotąd nie użyłam. Cukromierz pokazał "0", co oznaczać ma koniec fermentacji. Tylko nie wiem, czy w ogóle na tym etapie wino bada się jeszcze cukromierzem :P
Domowe winko lubię słodkie i mocne, a to moje okazało się raczej półsłodkie. Kolorek rubinowy, wyobrażałam sobie, że aromacik będzie bardziej wiśniowy, ale w końcu to nie budyń sztucznie aromatyzowany, żeby tak od razu wiśnią po nosie dawał, prawda? Z tej "15" zlałam (i rozlałam, bo wliczyć tu trzeba i te próbki do testów :wink: i to, co chlapnęło gdzieś na ręczniki rozłożone na podłodze - wybaczcie, pierwszy raz ściągałam wino) w sumie 12,5 l winka. Odlałam 1 l do garnka, leciutko (bo miało być nie więcej niż 35 st.) podgrzałam i rozpuściłam 1 kg cukru. To nie było konieczne, ale "dosmaczyłam" pod mój gust. Teraz to jest naprawdę pyszne :heja - jak dla mnie.
Całość znów wylądowała w baniaku 15 l zatkanym koreczkiem z rurką. Właśnie - czy to będzie jeszcze "bąblowało"? A może powinnam butlę zamknąć szczelną nakrętką?
Karpek, Wat25 - bardzo Wam dziękuję za dotychczasowe porady i proszę o dalsze wskazówki ;:180
Pozdrawiam serdecznie,
Iwona
ODPOWIEDZ

Wróć do „WSZYSTKO o... Bazy wiedzy użytecznej”