Maryniu, u mnie jeszcze temperatura nie przekracza 30 stopni, oczywiście w cieniu, bo w słońcu pewnie tak, ale w moim ogrodzie słońca jest niewiele, to jest super, nareszcie nie muszę zakładać bluzy.
Piwonie nawet się rozkręciły, ale mam też sporo zaschniętych pączków, chyba głodne i sił starczyło im tylko na wyrośnięcie w górę, bo takich badyli jeszcze u mnie nie miały, kwiaty mam na wysokości nosa.
Przyjemnej pogody na działkowanie, Maryniu
Jadziu, moje piwonie mają za dużo cienia i chyba dlatego słabiej kwitną, a i z nawożeniem jestem mocno na bakier. Pierwsze mam już 25-cioletnie, a podobno mogą rosnąć 50 lat i pewnie w pełnym słońcu kwitłyby obficie. Przeczytałam też na jakiejś rosyjskiej stronce, że one potrzebują przemrożenia, a zimą u mnie ziemia praktycznie nie zamarzła, to może to też miało wpływ na kwitnienie? Pojeździłam sobie wczoraj po okolicy, to niektóre krzaczki są obsypane kwiatami, a zima była dla nich chyba taka sama? Jednakowoż coś tam kwitnie i cieszy
Soniu, żywopłot to robota mojego męża, a każda pochwała wbija Go w dumę i mobilizuje do starannego przycinania.
Piwonie, których nazwy znam, podpisałam, ale chyba chodzi Ci o Sarę Bernhardt, ona jest jasnoróżowa, tylko zdjęcie w słońcu, pokazuje białe płatki, ale jest piękna
Chryzantemy kwitną w doniczkach, a w gruncie też ślimaki zrobiły mi pogrom pod stroiszem, kilka mniejszych krzaczków już chyba nie odbije.
Ogród masz bardzo słoneczny, to przy tych temperaturach, lepiej podziwiaj go z okien domku
Loki, gratuluję kwitnących maczków, czasem jest trochę nawymyślać niektórym maruderom.
Irysy raczej nie potrzebują nawożenia poza fosforem, ja je podsypuję jedynie popiołem drzewnym, ale mam na sumieniu zostawianie siewek floksów w inichch i biedaki mają dżunglę wokół siebie, a to im nie służy.
Widziałam w którymś wątku, że miałeś piękną kolekcję irysów, pewnie musisz dać im więcej słońca, jeśli chcesz żeby znów obficie kwitły. Też mam taki plan.
Iwonko, kawę piję od niedawna, w sumie bardziej kręci mnie jej zapach niż smak i robię ją o świcie, kiedy ogród jeszcze nie pachnie, za to wszelakie ptaki śpiewają najpiękniej

W ciągu dnia soczek i woda, bo kawa nie dość, że mi stygła, to jeszcze zdążyła skusić parę robaczków, zanim sobie o niej przypomniałam.
U mnie naprawdę nie ma takich upałów jak u Was, a w ogrodzie to już zupełnie go nie odczuwam. Wracając do domu ze sklepu, zamykając za sobą bramkę, mam wrażenie wejścia do innej strefy klimatycznej
Chryzantemy całą zimę wegetowały sobie na parapecie, to chyba z nudów już zakwitły.
Dobrze pamiętasz, kosmos padł mi chowany na zimę do domu, ale i fygeliusa identycznego jak Twój, wsadziłam do ziemi i mimo okrywy śnieżnej, wypuszcza dopiero z korzenia, bo wszystkie gałązki zmarzły. Nie mogę też dochować się fuksji magellańskiej, już trzy sadzonki nie przeżyły zimy w moim klimacie.
Przyjemnego ciepła
Halinko,

bardzo w imieniu piwonii. Moje to w większości stare bezimienne, albo nędzne korzonki z kapersów, na kwitnienie których czekałam długie lata i zdążyłam zapomnieć nazwy. Jak je sadziłam, to o itochach nawet nie miałam pojęcia
Ta, która Ci się podoba, to Festiva maxima, na dwóch ostatnich zdjęciach, tylko w tym roku brakuje jej bordowych maźnięć
Dużo pięknych kwitnień, Halinko
Jadziu, proszę bardzo, to już prawie koniec w tym roku
Urocza Sarah Bernhardt
Urocza nieznajoma
Bowl of beauty
Nippon Beauty
NN
