Trochę mnie nie było - ale obiecuję, że mam czym się pochwalić! Dzisiejszy wpis będzie szczególny, aż się sama nie mogę doczekać końca pisania. Kurczę!
Ale zanim przejdę do tego, co mnie tak nakręciło, dziękuję wszystkim za odwiedziny!
Wanda7, na razie wciąż nie widać powrotu szkodnika - to zdjęcie calathei 'White Fushion' którą to przędzior szczególnie sobie upodobał - aktualnie rośnie jak na drożdżach:
Niestety zdjęcia mam przy sztucznym świetle, bo znowu w domu jestem głównie nocami.
Annau, bardzo mi miło.

Jestem ciekawa, co powiesz na temat moich nowych lokatorów. Zdjęcia i opisy wstawię niżej.
Aileen, może leniuszek, a może trupek - jak jeszcze chwilę nic nie puści to wykopuję cebulę i oglądam, czy zgniło, czy śpi, czy co się złego dzieje. Widać muszę zostać z jakimś marzeniem, caladium 'Candidum' mimo usilnych prób na razie dołącza do grupy nieudanych podejść wraz z monsterą 'variegatą'.
Przynajmniej epipremnum 'Cebu Blue' przyspieszyło i wygląda coraz poważniej:
Arkadius121, dziękuję za odwiedziny! Zobaczymy czy i kiedy moja alokazja zakwitnie. Na razie widać, że woli rozmnażać się w inny sposób. Rośnie tak, że ziemia zaczęła wyłazić z doniczki i jak nie zwolni swojego szaleńczego tempa będę zmuszona przesadzić ją znowu.

A przecież przesadzałam wiosną:
Halinkab, bardzo mi miło!

Staram się i jak na razie wygląda na to, że podopieczni mi się odwdzięczają. Zobaczymy, jak dogadam się z nowymi.
A nowości o których mowa to... Goście z Indonezji.
Myślałam, głowiłam się, wahałam, liczyłam i koniec końców uległam - przy odrobinie szczęścia na tym nie stracę. Przedstawiam rośliny, które przeżyły podróż paczką, kontrole na granicy i drastyczną zmianę klimatu (a to, co ja przeżyłam kompletując niezbędne dokumenty i informacje, nadaje się chyba na poradnik).
Alocasia 'Jacklyn':
Na razie maleństwo jest do niczego nie podobne - mam nadzieję, że mnie nie oszukali, bo żeby zwiększyć szanse na przeżycie podróży zamawiałam bulwy.

O ile kształt liści wzbudza wątpliwości (ale w porównaniu do docelowej wielkości to na razie maluszek, więc chyba nie ma co oceniać), to da się zauważyć na nich charakterystyczny wzór. Oby to było to! Będę relacjonować.
I drugi, już nie do pomylenia - scindapsus 'Lucens':
Kupiony w zasadzie na próbę - korzenie były w opłakanym stanie, ale wygląda poza tym dość zdrowo. Po oczyszczeniu został jeden zdrowy korzeń. Na razie nie rusza ani w dobrą, ani w złą stronę. Oglądam go codziennie. Ma jeszcze kolegę, którego wsadziłam do ziemi - zobaczymy, któremu będzie lepiej.