
Dzięki Twojej nieocenionej pomocy, uratowałam arecę, teraz proszę o pomoc z difenbachią

Na parapecie było jej niewygodnie, bo jest wąski i była 'przytulona' do szyby, to miejsce na komodzie teraz, jest około 2 metrów od okna.
Czytałam o niej, że trzeba ją 'odmładzać', czyli, że mogłabym teoretycznie ściąć od góry te pędy z liśćmi i próbować je ukorzeniać.
Tyle, że nie wiem czy to się uda..., bowiem na tych kolankach, gdzie czasem pozostawały takie 'dziurki' po oberwanych przeze mnie suchych liściach, wydawałoby się, że powinny wyrosnąć nowe pędy (w dwóch miejscach tak chyba się jej udało wypuścić), ale reszta tych "dziurek", jakby popodsychała na łodygach.
Ktoś wcześniej proponował Innej Osobie, by przesłać dokładne zdjęcia pędów i pomoże zaznaczyć, w których miejscach je ciąć.
I pytanie, które się powtarza...
1. Czy te odcięte pędy włożyć do słoika z wodą?
2. Czy ukorzeniacz i od razu do ziemi?
Mam ukorzeniacz w proszku: "Podkorzeń B aqua", Producent: HIMAL-Łódź
Na przykład w zimie, kiedy jeden z pędów miał ostanie dwa liście, które na końcach tak pousychały, jak na zdjęciu pokazałam i została sama łodyga, bez liści, ale z tymi "wypustkami", włożyłam ten łysy pęd do słoika z wodą, stoi na parapecie już około 2 miesiące i ani jeden korzonek się nie pojawił

Dlatego jestem zaskoczona, jak czytam, iż tak łatwo difenbachię pociąć na kawałki i zrobić z niej nową bujną roślinkę, bo mi nawet jeden pęd nie chce, ani jednego korzonka wypuścić

Pozdrawiam Wszystkich Forumowiczów i dziękuję za pomoc bardzo, bardzo!!!