Martuś, do Włoch paczka idzie - przynajmniej moja - 7dni.
O córcię się nie martwię, da sobie radę . Już mi zapowiedziała żebyśmy się włoskiego uczyli , bo się z zięciem niedogadamy. Tfu, tfu ,tfu.
Aluś, córka obrotna , da sobie radę.
Lucynko, co panna przeżyje to jej. A radę sobie da. Zawsze uczyłm że czego sama nie załatwi , tego mieć nie będzie. Więc jest bardzo otwarta i wygadana. Nawet po angielsku
Izuś, już wyzdrowiałam , szkoda tylko że tak zimno i trochę się boję żeby znowu czegoś nie złapać.
Psrę zdjęć z dzisiaj . Zawoziliśmy farby na działkę, ale zaczęło znowu padać i tylko na szybko parę fotek z cyknęłam
