Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
- a_nie
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1620
- Od: 31 mar 2011, o 12:16
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: pomorskie
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Jagi. Odwiedziny u Ciebie, wśród cudnej zieleni, bujnych roślinek, gdzie przemiła gospodyni potrafi stworzyć taki ciepły nastój to dla mnie zawsze święto. Jak dodać do tego te koronkowe, piękne obrusiki, różane bukieciki i przepiękne filiżanki to już czuję się u Ciebie jak angielska lady. No i specjalność gospodyni- pyszne tiramisu- niebo w gębie. Do tego doborowe towarzystwo. Czego chcieć więcej? No może tylko, by za rok deszcze dopisały i trawnik był tak zielony jak w tym roku, by zasłużył na drugie święto zielonego trawnika. Dziękuję za miłe spotkanie.
- pelagia72
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 8931
- Od: 2 mar 2009, o 21:09
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pomorskie
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Jagódko
Widzę, że przybyłam w odpowiednim momencie
Miłe spotkanie Forumowiczów w pięknych plenerach, elegancki ogród i piękna zastawa stołowa - uwielbiam porcelanę ze zdobieniami w tych odcieniach
Lilie cudnej urody pokazujesz, zwłaszcza biała zrobiła na mnie wrażenie.
Jeśli chodzi o gloryfikowanie róż ,uważam, że te rośliny zasługują na specjalne względy.
Trzeba jednak trochę pożyć z nimi, żeby w pełni docenić ich walory.
Jagódko piszecie o Sławku -slankaflora, miał wypadek
Poznałam Go kiedyś a spotkaniu forumowym, wtedy miał małe dziecko...
Przemiły człowiek i piękne rośliny miał w swojej szkółce.
Jagodo mam pytanie z innej beczki - czy bukszpan kulisty nie cięty w tym roku jeszcze mogę przyciąć, czy za późno już
Widzę, że przybyłam w odpowiednim momencie

Miłe spotkanie Forumowiczów w pięknych plenerach, elegancki ogród i piękna zastawa stołowa - uwielbiam porcelanę ze zdobieniami w tych odcieniach

Lilie cudnej urody pokazujesz, zwłaszcza biała zrobiła na mnie wrażenie.

Jeśli chodzi o gloryfikowanie róż ,uważam, że te rośliny zasługują na specjalne względy.
Trzeba jednak trochę pożyć z nimi, żeby w pełni docenić ich walory.
Jagódko piszecie o Sławku -slankaflora, miał wypadek

Poznałam Go kiedyś a spotkaniu forumowym, wtedy miał małe dziecko...
Przemiły człowiek i piękne rośliny miał w swojej szkółce.
Jagodo mam pytanie z innej beczki - czy bukszpan kulisty nie cięty w tym roku jeszcze mogę przyciąć, czy za późno już

-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Serdecznie witam (choć większość z Was pewnie już słodko śpi
)!
Czas najwyższy podziękować uczestniczkom Święta Zielonego Trawnika w moim ogrodzie. Nareszcie goście mogli wkroczyć do niego nie po tandetnym parcianym chodniku, a po szmaragdowym gęstym dywanie
, prawie jak w Cannes, gdyby tylko kolor był inny...
Uroczysty charakter spotkania miały podkreślić białe meble, koronkowe obrusy (własnej produkcji), białe futrzane poduchy oraz kolorowe filiżanki (do wyboru).


Co prawda róże jeszcze nie wznowiły produkcji kwiecia (oprócz jednego kwiatka Ventilo, który rozkwitł na cześć ofiarodawczyni tegoż - Joli Yollandy), prezentując się tylko jako mniej lub bardziej nieforemne szraby, ale za to hortensje i floksy popisywały się na wyścigi. Zainteresowały moich Gości.
Ucieszyłam się, że zielone pokoje stanowią takie dobre tło dla moich miłych Gości. Sami zobaczcie:


A kiedy tak patrzę na grono przy stole, myślę sobie o ileż uboższe byłoby moje życie gdybym tych wspaniałych osób nie znała.
Iza - Izaziem. To dzięki Niej poznałam kluczowe dla mojego ogrodu rośliny: kłosowce i "lisie ogonki".
Justynka - Klarysa zaraziła mnie kocimiętką Blue Dragon i udowodniła, że można nadać romantyczny charakter niewielkiemu ogrodowi.
Marysia - Amba pokazała mi nieznany, surowy piaszczysty acz uroczy zakątek Kaszub.
Krysia - Ignis spowodowała mój zachwyt wielkimi różami historycznymi oraz podarowała najpiękniejszy floks Unique Bicolor.
Ela - Elam. Jej zawdzięczam instrukcję stosowania Rosahumusu. Uczę się też pietyzmu w traktowaniu roślin i podziwiam perfekcję w tworzeniu niepowtarzalnych rabat.
Alicja - a_nie. Udowodniła mi, że nie należy bać się żółtego koloru w ogrodzie, u Niej spowodował, że ogród jest czarujący i radosny.
Jola - Yollanda, chodząca radość życia, mimo bagienka w ogrodzie pełna zachwytu nad każdą rośliną, ciągle uśmiechnięta, imponująca dbałością o dzikie koty.


Nie muszę podkreślać wielkiej serdeczności i szczodrości w dzieleniu się roślinami. Chodząc po zielonych pokojach, co rusz napotykam podarowane rośliny i wtedy bardzo ciepło myślę o każdej z Ofiarodawczyń. Czuję do Was wielką sympatię i wdzięczność, bardzo chciałam Was uhonorować. Dziękuję, że jesteście w moim życiu. Dziękuję też Forum Ogrodniczemu, które mi tę znajomość umożliwiło.


Innym miłym Gościom odpowiem jutro.
Na razie mówię "Dobranoc" - Jagi

Czas najwyższy podziękować uczestniczkom Święta Zielonego Trawnika w moim ogrodzie. Nareszcie goście mogli wkroczyć do niego nie po tandetnym parcianym chodniku, a po szmaragdowym gęstym dywanie

Uroczysty charakter spotkania miały podkreślić białe meble, koronkowe obrusy (własnej produkcji), białe futrzane poduchy oraz kolorowe filiżanki (do wyboru).


Co prawda róże jeszcze nie wznowiły produkcji kwiecia (oprócz jednego kwiatka Ventilo, który rozkwitł na cześć ofiarodawczyni tegoż - Joli Yollandy), prezentując się tylko jako mniej lub bardziej nieforemne szraby, ale za to hortensje i floksy popisywały się na wyścigi. Zainteresowały moich Gości.
Ucieszyłam się, że zielone pokoje stanowią takie dobre tło dla moich miłych Gości. Sami zobaczcie:


A kiedy tak patrzę na grono przy stole, myślę sobie o ileż uboższe byłoby moje życie gdybym tych wspaniałych osób nie znała.
Iza - Izaziem. To dzięki Niej poznałam kluczowe dla mojego ogrodu rośliny: kłosowce i "lisie ogonki".
Justynka - Klarysa zaraziła mnie kocimiętką Blue Dragon i udowodniła, że można nadać romantyczny charakter niewielkiemu ogrodowi.
Marysia - Amba pokazała mi nieznany, surowy piaszczysty acz uroczy zakątek Kaszub.
Krysia - Ignis spowodowała mój zachwyt wielkimi różami historycznymi oraz podarowała najpiękniejszy floks Unique Bicolor.
Ela - Elam. Jej zawdzięczam instrukcję stosowania Rosahumusu. Uczę się też pietyzmu w traktowaniu roślin i podziwiam perfekcję w tworzeniu niepowtarzalnych rabat.
Alicja - a_nie. Udowodniła mi, że nie należy bać się żółtego koloru w ogrodzie, u Niej spowodował, że ogród jest czarujący i radosny.
Jola - Yollanda, chodząca radość życia, mimo bagienka w ogrodzie pełna zachwytu nad każdą rośliną, ciągle uśmiechnięta, imponująca dbałością o dzikie koty.


Nie muszę podkreślać wielkiej serdeczności i szczodrości w dzieleniu się roślinami. Chodząc po zielonych pokojach, co rusz napotykam podarowane rośliny i wtedy bardzo ciepło myślę o każdej z Ofiarodawczyń. Czuję do Was wielką sympatię i wdzięczność, bardzo chciałam Was uhonorować. Dziękuję, że jesteście w moim życiu. Dziękuję też Forum Ogrodniczemu, które mi tę znajomość umożliwiło.


Innym miłym Gościom odpowiem jutro.
Na razie mówię "Dobranoc" - Jagi
- dorotka350
- -Moderator Forum-.
- Posty: 5520
- Od: 26 maja 2014, o 20:18
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Jagi!
Ach, gdybym tylko mieszkała bliżej Pruszcza, jak nic wprosiłabym się na taką uroczystość!
A tak, mogę tylko powzdychać i obejrzeć zdjęcia
Zielonym pokojom tegoroczne obfite opady najwyraźniej posłużyły i nic dziwnego, że postanowiłaś uczcić tak udany sezon 
Nawet opowiadając o jakiejś konkretnej odmianie używam jej imienia a nie bezosobowo wskazuję palcem i mówię - " O, zobacz a ten krzak, to coś tam"...Nie potrafię w ten sposób i nawet nie chcę. Wygodniej jest posłużyć się nawet pieszczotliwym zwrotem, żeby zainteresować słuchacza bądź czytającego wątek. A w nadawaniu im często ludzkich cech nie widzę nic złego.
U nas w domu często chcąc nie chcąc, M jest takim słuchaczem
Pewnie jednym uchem słucha a drugim wypuszcza
, ale o dziwo wie, gdzie rośnie wiele z nich. Wtedy łatwiej się rozmawia i jak opowiadam mu o Maryśce, to od razu kojarzy, że chodzi o Mary Rose. Może to i fiksacja, ale nie potrafię już mówić o nich bezosobowo. Jestem emocjonalnie związana ze swoimi ukochanymi różami i takie "uczłowieczanie" wydaje mi się zupełnie naturalne
Czytałam, że jesienią masz zamiar zmniejszyć swój stan posiadania i pożegnać sporą gromadkę różanych piękności. Jeśli uważasz, że u Ciebie niektórym odmianom jest źle - to jedyna słuszna decyzja. Dojrzałaś do redukcji ilościowej i wolisz mieć mniej a za to odmiany sprawdzone, co wydaje się jak najbardziej logiczne. Każdy u siebie najlepiej wie, co jest dla niego i ogrodu najlepsze.
Ja póki co nie mam zamiaru rezygnować z tego co posiadam. Owszem, wymieniam słabe, chorujące egzemplarze na lepsze, ale ilość pozostaje wciąż na podobnym poziomie. Dopóki jestem w stanie dobrze opiekować się tak sporą gromadką i na dodatek ta opieka zbytnio mnie nie męczy a same róże wydają się w większości zadowolone, to pozostanę przy tym co mam
Reasumując - najważniejsze, żeby ogród i rośliny w nim rosnące cieszył najbardziej właściciela, czego Tobie i wszystkim ogrodnikom życzę z całego serca

Ach, gdybym tylko mieszkała bliżej Pruszcza, jak nic wprosiłabym się na taką uroczystość!



Ja ze swoimi różami jestem bardzo zżyta i dlatego większość z nich "uczłowieczam", zwracając się do nic po imieniu. Dla mnie to coś więcej niż zwykłe szraby i stąd często pojawiają się owe Mareczki, Krzyśki, Abrahamki itd. Tak do nich i o nich mówię na co dzieńOdnoszę wrażenie, że wynosimy te nasze róże na zbyt wysokie piedestały. Przypisujemy im cechy ludzkie, trochę familiarnie (te wszystkie Zochy, Stefy, Mareczki i inne Gizelki), trochę trywializując ( te pąsy, dąsy, zaloty, swaty, negliże, gołe łydki ...), pamiętamy tylko ich imiona (inne rośliny na to nie zasługują...) czasem oddając im cześć należną bóstwom ( np. Mareczek jest booooski!).
A to przecież tylko krzaki, mówiąc z angielska: szraby (słowo to Alan Titchmarsh uważa za synonim nudy).
Fakt. Kwitną ładnie, niektóre wręcz pięknie, ale żeby o nich aż tak ...

U nas w domu często chcąc nie chcąc, M jest takim słuchaczem



Czytałam, że jesienią masz zamiar zmniejszyć swój stan posiadania i pożegnać sporą gromadkę różanych piękności. Jeśli uważasz, że u Ciebie niektórym odmianom jest źle - to jedyna słuszna decyzja. Dojrzałaś do redukcji ilościowej i wolisz mieć mniej a za to odmiany sprawdzone, co wydaje się jak najbardziej logiczne. Każdy u siebie najlepiej wie, co jest dla niego i ogrodu najlepsze.
Ja póki co nie mam zamiaru rezygnować z tego co posiadam. Owszem, wymieniam słabe, chorujące egzemplarze na lepsze, ale ilość pozostaje wciąż na podobnym poziomie. Dopóki jestem w stanie dobrze opiekować się tak sporą gromadką i na dodatek ta opieka zbytnio mnie nie męczy a same róże wydają się w większości zadowolone, to pozostanę przy tym co mam

Reasumując - najważniejsze, żeby ogród i rośliny w nim rosnące cieszył najbardziej właściciela, czego Tobie i wszystkim ogrodnikom życzę z całego serca

- Daria_Eliza
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1735
- Od: 26 lut 2013, o 01:30
- Opryskiwacze MAROLEX: więcej niż 1 szt.
- Lokalizacja: Małopolska
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Jagi, dziewczyny, dziękuję za Wasze fotorelacje z tego przemiłego spotkania. 
Jagi poczytałam już trochę o Twoich preferencjach kolorystycznych i estetycznych i dziękuję, że mimo wszystko czasem do mnie zaglądasz
, bo u nas jest jednak wiele rzeczy, które Cię rażą. Ale dzielnie to znosisz.
Np. takie rudbekie - no, nie powiem, żebym sama za nimi jakoś przepadała, ale jako rośliny o charakterze preriowym bardzo dobrze komponują się z naszymi miejscowymi trawami na łące. I to zestawienie jednak sprawia mi przyjemność.
Mamy też kilka wspólnych upodobań:
Podobnie jak Ty preferuję chłodne odcienie, ale mimo to odkryłam, że kolor żółty wnosi dużo radości do ogrodu i bardzo ożywia nasadzenia.
Mikołajki bardzo polubiłam, jednak te zeszłoroczne padły łupem chyba karczownika, bo zniknęły. Dobrze, że posadziłam kolejnego na wiosnę.
Odmiana floksa 'Younique Bicolor' jest również moją ulubioną.
Zaskoczył mnie trochę widok dziewanny w Twoim ogrodzie, bo pamiętam, jak się przed nią broniłaś w zeszłym sezonie, mimo że Lisica Cię bardzo na nią namawiała. Ale to było pozytywne zaskoczenie, bo jednak się przekonałaś, a sama roślina bardzo dobrze wygląda w Zielonych Pokojach.

Jagi poczytałam już trochę o Twoich preferencjach kolorystycznych i estetycznych i dziękuję, że mimo wszystko czasem do mnie zaglądasz



Np. takie rudbekie - no, nie powiem, żebym sama za nimi jakoś przepadała, ale jako rośliny o charakterze preriowym bardzo dobrze komponują się z naszymi miejscowymi trawami na łące. I to zestawienie jednak sprawia mi przyjemność.
Mamy też kilka wspólnych upodobań:
Podobnie jak Ty preferuję chłodne odcienie, ale mimo to odkryłam, że kolor żółty wnosi dużo radości do ogrodu i bardzo ożywia nasadzenia.
Mikołajki bardzo polubiłam, jednak te zeszłoroczne padły łupem chyba karczownika, bo zniknęły. Dobrze, że posadziłam kolejnego na wiosnę.
Odmiana floksa 'Younique Bicolor' jest również moją ulubioną.

Zaskoczył mnie trochę widok dziewanny w Twoim ogrodzie, bo pamiętam, jak się przed nią broniłaś w zeszłym sezonie, mimo że Lisica Cię bardzo na nią namawiała. Ale to było pozytywne zaskoczenie, bo jednak się przekonałaś, a sama roślina bardzo dobrze wygląda w Zielonych Pokojach.

-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Cześć Wam, Mili Goście!
Muszę przyznać, że zielone pokoje trzymały fason do dnia forumowego spotkania, potem jakby spuściły powietrze. Nastąpił tępy, suchy upał i ogród brzydnie w oczach
. Floksy przekwitają, pysznogłówki nadają się do wycięcia, listki żółkną lub pokrywają wstrętnymi plamami, a róże dopiero przymierzają się do kwitnienia. O ile ciepłe mokre lato podobało się roślinom, o tyle ta sama pogoda powoduje wybuch szkodliwych grzybów. A ja, jak ta ogrodnica niszczylistka, ciągle je obrywam, obrywam, obrywam...
Tylko trawka ciągle zielona.
Czy ja się uporam z taką ilością odpowiedzi
? Przynajmniej podejmę heroiczną próbę...
No nie żartuj, Jagno! Ty, inteligent pierwszej wody, nie radzisz sobie z nazwami róż innymi niż angielskie? Trudno w to uwierzyć. A gdybyś, na ten przykład, musiała co weekend powiedzieć rodzinie: Jedziemy na wrzosowiska Eskifjardarheidi. I to bez zająknienia, żeby się dzieci z Ciebie nie śmiały...
Obce nazwy można sobie w końcu zapisać na tabliczce w wersji zgodnej z obcą wymową (ogólne zasady takie trudne nie są)... Tylko musisz je przywiązać do krzaków, bo tak z nimi jeździsz jak diabeł po sośnie...
A zanim do psychiatryka, zapraszam na wygodną kozetkę w gościnnym. Tam, pod łagodnie szumiącą koroną cornus controversa (trudne słowo?) możesz zaznać zbawiennej terapii.

Między innymi w sprawie mikołajka wyprawiam się jutro do ulubionej szkółki na Kaszubach.
Magda, takie przedsięwzięcia jak zbiórka siana nie są mi straszne. Jeśli jeszcze byłoby to w dobrym towarzystwie, a w nagrodę zimny cydr, to czemu nie...
Podobno w życiu trzeba wszystkiego spróbować poza kazirodztwem i tańcami ludowymi
.
Elwi, Jagnę zapraszam na terapeutyczną kozetkę w stylu zen, może po paru seansach przegryzie ziemniaczka bez mąk piekielnych i wyrzutów sumienia
.
Co do Perkuna Gromowładcy, to wydaje mi się, że nagły wzrost liczby jego wyznawców może znienacka gwałtownie wzrosnąć (są już pewne oznaki...) natomiast bóstwo tzw. Mareczka, szraba o rozmazanym na kwiatach soczku malinowo agrestowym przeminie, jak już tyle mód na ubóstwiane róże przeminęło...
Klawiaturę naprawił banalny restart komputera.
Iryski od pana Waldemara, hmmm, czy to nie Ty podkupiłaś mi Luisa's Song?
Margo! 70 róż w niewielkim ogrodzie to ogromna ilość.
Królowe - mówisz? Ciekawe, gdzie jest takie miejsce mogące zgromadzić 70 koronowanych głów
. Chyba na całym świecie (wliczając w to władców ginących plemion) nie ma tylu królowych... I skąd wziąć tyle tronów?
No, wiem, że z Tobą trzeba się umawiać jak z prawdziwym VIP-em, dobrze choć, że nie przez sekretariat... A może jednak? Tylko jak przewidzieć pogodę na taki dystans?
Ana, witaj! Fajnie, że nie zapomniałaś o mnie.
O królowych i ich walnych zgromadzeniach w ogrodach napisałam wyżej, odpowiadając Margo.
Ja potrafię nawiązać silną więź emocjonalną z innymi roślinami, szczególnie, kiedy róże nie kwitną
. Na serio - taką więź czuję z brzozami Doorenbos, z kłosowcami, hortensjami, dzwonkami itd. itp.
Przez mój ogród przewijają się różne jeże, ale odróżniam tylko duże od małych, więc nie mam pojęcia, czy to ciągle te same, czy różne
. I jak tu im nadawać imiona?
Muffinko, witaj kochana!
Pamiętam Twoją "wpadkę" z ognistą rabatą
, więc i rudbekia dwubarwna skończy pewnie jak ta grządka. Jak coś człowiekowi w duszy zgrzyta, to trzeba sie tego szybko pozbyć. Właśnie z powodu barw (między innymi) tak mi do serca przypadły Wilkowyjskie Stepy
. Nie mogę zapomnieć (ani u siebie stworzyć) rewelacyjnego duetu kulistych hortensji ze strzelistymi klosowcami. To był bajeczny widok, nie on jeden zresztą.
Święto na pewno się powtórzy, może pod innym wezwaniem, wtedy zaproszenia wystosuję na piśmie i na ozdobnych blankietach. Skąd mogłam wiedzieć, że tak wspaniałych gości zainteresuje piknik na zielonej trawce
?
Ściskam Cię serdecznie (i Krasnalka, który pewnie już podrósł) i bardzo czekam na stepowe wieści. Buźka!
Megi, cześć!
Już się przestraszyłam, że ogród wysycha i będzie trzeba się przeprosić z wężem, ale nie. Aktualnie rozpętała się burza z piorunami i deszczem. Świetnie!
Twoja trawka wróci do normy, nie ma rośliny, która się szybciej regeneruje.
Jeże od początku bywają w zielonych pokojach, a w tym roku wyjątkowo często się pojawiają. Cieszę się, że są i duże, i małe, bo to znaczy, że im tu dobrze.
Straszne to, co się dzieje z bukszpanem. Bardzo się tej zarazy boję (i robactwa, i choroby grzybowej). Postawiłam na bukszpany, mam ich mnóstwo, niektóre wyższe ode mnie, więc zaraza tej rośliny mogłaby mnie zdrowo załamać. Poskrzypkę łatwiej wyśledzić i zniszczyć, tylko trzeba się często liliom przyglądać. Ale każdej zniszczonej przez szkodniki rośliny żal jak diabli.
Akurat ławka pod Szuwarkiem jako jedyna oparła się zębowi czasu, ale też szczeble ma solidne. Szczebelki do innych trzech ławek dorobił mi pan stolarz. Przykręcenie ich nie było już takie trudne.
Jeżyna, jeśli bezkolcowa, może z powodzeniem zastąpić widowiskową winorośl japońską. I jeszcze jest co z niej skubnąć...
Małgośka, wstydź się, przejazdu (wolnego!) przez Pruszcz komentować nie będę. Ale za karę chyba nie nazbieram Ci nasionek tego kosmosu
.
A że coraz piękniejsze są kompozycje przydrożne, i te w betonowych miejskich korytach - to fakt.
Witaj, Mania!
Cieszę się, ze byłaś na naszym spotkaniu. A Muffinkę trzeba jakimś cudem tak zaprosić, żeby nie mogla nie przyjechać...
Wysyłam ten wpis, bo obawiam się, że szalejąca burza może pokrzyżować mi szyki...
Muszę przyznać, że zielone pokoje trzymały fason do dnia forumowego spotkania, potem jakby spuściły powietrze. Nastąpił tępy, suchy upał i ogród brzydnie w oczach

Tylko trawka ciągle zielona.
Czy ja się uporam z taką ilością odpowiedzi

No nie żartuj, Jagno! Ty, inteligent pierwszej wody, nie radzisz sobie z nazwami róż innymi niż angielskie? Trudno w to uwierzyć. A gdybyś, na ten przykład, musiała co weekend powiedzieć rodzinie: Jedziemy na wrzosowiska Eskifjardarheidi. I to bez zająknienia, żeby się dzieci z Ciebie nie śmiały...
Obce nazwy można sobie w końcu zapisać na tabliczce w wersji zgodnej z obcą wymową (ogólne zasady takie trudne nie są)... Tylko musisz je przywiązać do krzaków, bo tak z nimi jeździsz jak diabeł po sośnie...
A zanim do psychiatryka, zapraszam na wygodną kozetkę w gościnnym. Tam, pod łagodnie szumiącą koroną cornus controversa (trudne słowo?) możesz zaznać zbawiennej terapii.

Między innymi w sprawie mikołajka wyprawiam się jutro do ulubionej szkółki na Kaszubach.
Magda, takie przedsięwzięcia jak zbiórka siana nie są mi straszne. Jeśli jeszcze byłoby to w dobrym towarzystwie, a w nagrodę zimny cydr, to czemu nie...
Podobno w życiu trzeba wszystkiego spróbować poza kazirodztwem i tańcami ludowymi

Elwi, Jagnę zapraszam na terapeutyczną kozetkę w stylu zen, może po paru seansach przegryzie ziemniaczka bez mąk piekielnych i wyrzutów sumienia

Co do Perkuna Gromowładcy, to wydaje mi się, że nagły wzrost liczby jego wyznawców może znienacka gwałtownie wzrosnąć (są już pewne oznaki...) natomiast bóstwo tzw. Mareczka, szraba o rozmazanym na kwiatach soczku malinowo agrestowym przeminie, jak już tyle mód na ubóstwiane róże przeminęło...
Klawiaturę naprawił banalny restart komputera.
Iryski od pana Waldemara, hmmm, czy to nie Ty podkupiłaś mi Luisa's Song?
Margo! 70 róż w niewielkim ogrodzie to ogromna ilość.
Królowe - mówisz? Ciekawe, gdzie jest takie miejsce mogące zgromadzić 70 koronowanych głów

No, wiem, że z Tobą trzeba się umawiać jak z prawdziwym VIP-em, dobrze choć, że nie przez sekretariat... A może jednak? Tylko jak przewidzieć pogodę na taki dystans?
Ana, witaj! Fajnie, że nie zapomniałaś o mnie.
O królowych i ich walnych zgromadzeniach w ogrodach napisałam wyżej, odpowiadając Margo.
Ja potrafię nawiązać silną więź emocjonalną z innymi roślinami, szczególnie, kiedy róże nie kwitną

Przez mój ogród przewijają się różne jeże, ale odróżniam tylko duże od małych, więc nie mam pojęcia, czy to ciągle te same, czy różne

Muffinko, witaj kochana!
Pamiętam Twoją "wpadkę" z ognistą rabatą


Święto na pewno się powtórzy, może pod innym wezwaniem, wtedy zaproszenia wystosuję na piśmie i na ozdobnych blankietach. Skąd mogłam wiedzieć, że tak wspaniałych gości zainteresuje piknik na zielonej trawce

Ściskam Cię serdecznie (i Krasnalka, który pewnie już podrósł) i bardzo czekam na stepowe wieści. Buźka!
Megi, cześć!
Już się przestraszyłam, że ogród wysycha i będzie trzeba się przeprosić z wężem, ale nie. Aktualnie rozpętała się burza z piorunami i deszczem. Świetnie!
Twoja trawka wróci do normy, nie ma rośliny, która się szybciej regeneruje.
Jeże od początku bywają w zielonych pokojach, a w tym roku wyjątkowo często się pojawiają. Cieszę się, że są i duże, i małe, bo to znaczy, że im tu dobrze.
Straszne to, co się dzieje z bukszpanem. Bardzo się tej zarazy boję (i robactwa, i choroby grzybowej). Postawiłam na bukszpany, mam ich mnóstwo, niektóre wyższe ode mnie, więc zaraza tej rośliny mogłaby mnie zdrowo załamać. Poskrzypkę łatwiej wyśledzić i zniszczyć, tylko trzeba się często liliom przyglądać. Ale każdej zniszczonej przez szkodniki rośliny żal jak diabli.
Akurat ławka pod Szuwarkiem jako jedyna oparła się zębowi czasu, ale też szczeble ma solidne. Szczebelki do innych trzech ławek dorobił mi pan stolarz. Przykręcenie ich nie było już takie trudne.
Jeżyna, jeśli bezkolcowa, może z powodzeniem zastąpić widowiskową winorośl japońską. I jeszcze jest co z niej skubnąć...
Małgośka, wstydź się, przejazdu (wolnego!) przez Pruszcz komentować nie będę. Ale za karę chyba nie nazbieram Ci nasionek tego kosmosu

A że coraz piękniejsze są kompozycje przydrożne, i te w betonowych miejskich korytach - to fakt.
Witaj, Mania!
Cieszę się, ze byłaś na naszym spotkaniu. A Muffinkę trzeba jakimś cudem tak zaprosić, żeby nie mogla nie przyjechać...
Wysyłam ten wpis, bo obawiam się, że szalejąca burza może pokrzyżować mi szyki...
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 5047
- Od: 8 kwie 2012, o 14:10
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Pruszcz Gdański
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
"Choć burza huczy wokół nas" spróbuję kontynuować...
Aniu Anabuko, nowy Gościu, witaj!
Dzięki za miłą opinię. A że jesteś z pierwszą wizytą - należy Ci się bonus.
Dalia Downham Royal.

Elwi, relacja jest, trochę sentymentalna, ale w takim nastroju pisana...
.
A spotkania ze swoimi pomorskimi koleżankami uwielbiam!
Izo, nie powiem, że nie stęskniłam się za Twoim ogrodem. Pamiętam jak zamurował mnie widok Twojej długaśnej rabaty
. Stanęłam jak wryta z zachwytu! Dzięki za obecność u mnie i zaproszenie do Ciebie. Może się tego lata uda...
Witaj, Pell!
Kopę lat! Tak się zaszyłaś w tych pasiekach, że trudno Cię znaleźć.
Mówisz, że z różami trzeba trochę pożyć, żeby docenić ich walory? Ja już się z nimi fraternizuję siódmy rok, a tych walorów z roku na rok jakby coraz mniej...
Miłe masz zdanie o moim ogrodzie, dzięki.
Sławka, rzeczywiście przemiłego człowieka, zabrała nam podstępna nieuleczalna choroba. Szkółki nie miał, tylko bardzo zadbaną działeczkę pełną pięknych roślin. Zawsze bywał w moim wątku i teraz, odruchowo, rozglądam się za Jego wpisem... A wpisu już nie będzie...
W nadziei na długie lato i ciepłą jesień ja swoje bukszpany będę przycinać. Nie należy tylko z tym zwlekać. Nie można też ciąć w pełnym słońcu i upale.
Ech, Dorotko!
Gdybyż nasza Polska była krajem mniejszym ile wspaniałych spotkań można by sobie urządzić...
. Ale zapraszam Cię serdecznie, nawet z wygodnym noclegiem. Może kiedyś, przy jakimś święcie w zielonych pokojach uda Ci się przybyć. Bardzo bym chciała.
Z Tobą aż mi głupio krytycznie rozmawiać o różach. Zresztą Twoje są tak piękne, że żadnej krytyce podlegać nie mają prawa. Mówiąc o tych Zochach i Stefach nie miałam na myśli nazywania ich "tym krzakiem", tylko właściwym imieniem: Sophie, Stephanie. To taka moja lingwistyczna przypadłość... Oczywiście, każdy może mówić jak chce, ale o "uczłowieczonych" roślinach podoba mi się tylko wiersz "Na straganie" Jana Brzechwy. "Może pan się o mnie oprze, pan tak więdnie, panie Koprze..." To urocze. W dzieciństwie w inscenizacji tego wiersza grałam rolę Kapusty
.
Wczoraj trafiłam na zdjęcia moich róż z 2014 roku. Mimo że były młodziutkie, kwitły zachwycająco. Potem, z roku na rok, jakby coraz gorzej. Nawet w tym sezonie z dużą ilością deszczu, nie dały takiego spektaklu, jakiego można by oczekiwać od kilkuletnich krzewów. Stąd moja decyzja o zmniejszeniu ilości. Cieszę się, że rozumiesz.
Dario, co Ty mówisz! Do Ciebie zaglądam zawsze z wielką przyjemnością. Ogród na łące rządzi się innymi prawami. Tam każda roślina ma swoje miejsce (oczywiście, dopóki ogrodnik nie zacznie za bardzo mieszać
) Przy innej niż moja koncepcji ogrodu można z powodzeniem stosować rośliny o żywych barwach, o ile żadna nie dominuje. I wyglądają pięknie.
Żółtego się nie obawiam, mam go trochę w ogrodzie, choć kiedyś było więcej. Niektóre odcienie żółci, niestety, bardzo się gryzą z różowymi różami
, a już takie jaskrawe żółto brązowe rudbekie są po prostu nie do zniesienia. Mam na przykład rudbekię błyskotliwą i ta mi nie przeszkadza.
Lubię takie odcienie barwy żółtej jakie mają kwiatki dziewanny. Sama nie wiem dlaczego tak długo się tej roślinie opierałam... A wkomponowała się w rabatę świetnie, górując nad innymi roślinami.
Uczestniczkom spotkania na trawie serdecznie dziękuję za udział i relacje
, a wirtualnym Gościom za wizytę, dyskusję i ciekawe opinie.
Duża buźka - Jagi. Na dobranoc albo dzień dobry - kotki.



"Kaszëbsczé jezora, kaszëbsczi las
Kaszëbe, w?łają nas"
Odpowiadam na ten zew i jutro tam jadę
Aniu Anabuko, nowy Gościu, witaj!
Dzięki za miłą opinię. A że jesteś z pierwszą wizytą - należy Ci się bonus.
Dalia Downham Royal.

Elwi, relacja jest, trochę sentymentalna, ale w takim nastroju pisana...

A spotkania ze swoimi pomorskimi koleżankami uwielbiam!
Izo, nie powiem, że nie stęskniłam się za Twoim ogrodem. Pamiętam jak zamurował mnie widok Twojej długaśnej rabaty

Witaj, Pell!
Kopę lat! Tak się zaszyłaś w tych pasiekach, że trudno Cię znaleźć.
Mówisz, że z różami trzeba trochę pożyć, żeby docenić ich walory? Ja już się z nimi fraternizuję siódmy rok, a tych walorów z roku na rok jakby coraz mniej...
Miłe masz zdanie o moim ogrodzie, dzięki.
Sławka, rzeczywiście przemiłego człowieka, zabrała nam podstępna nieuleczalna choroba. Szkółki nie miał, tylko bardzo zadbaną działeczkę pełną pięknych roślin. Zawsze bywał w moim wątku i teraz, odruchowo, rozglądam się za Jego wpisem... A wpisu już nie będzie...
W nadziei na długie lato i ciepłą jesień ja swoje bukszpany będę przycinać. Nie należy tylko z tym zwlekać. Nie można też ciąć w pełnym słońcu i upale.
Ech, Dorotko!
Gdybyż nasza Polska była krajem mniejszym ile wspaniałych spotkań można by sobie urządzić...

Z Tobą aż mi głupio krytycznie rozmawiać o różach. Zresztą Twoje są tak piękne, że żadnej krytyce podlegać nie mają prawa. Mówiąc o tych Zochach i Stefach nie miałam na myśli nazywania ich "tym krzakiem", tylko właściwym imieniem: Sophie, Stephanie. To taka moja lingwistyczna przypadłość... Oczywiście, każdy może mówić jak chce, ale o "uczłowieczonych" roślinach podoba mi się tylko wiersz "Na straganie" Jana Brzechwy. "Może pan się o mnie oprze, pan tak więdnie, panie Koprze..." To urocze. W dzieciństwie w inscenizacji tego wiersza grałam rolę Kapusty

Wczoraj trafiłam na zdjęcia moich róż z 2014 roku. Mimo że były młodziutkie, kwitły zachwycająco. Potem, z roku na rok, jakby coraz gorzej. Nawet w tym sezonie z dużą ilością deszczu, nie dały takiego spektaklu, jakiego można by oczekiwać od kilkuletnich krzewów. Stąd moja decyzja o zmniejszeniu ilości. Cieszę się, że rozumiesz.
Dario, co Ty mówisz! Do Ciebie zaglądam zawsze z wielką przyjemnością. Ogród na łące rządzi się innymi prawami. Tam każda roślina ma swoje miejsce (oczywiście, dopóki ogrodnik nie zacznie za bardzo mieszać

Żółtego się nie obawiam, mam go trochę w ogrodzie, choć kiedyś było więcej. Niektóre odcienie żółci, niestety, bardzo się gryzą z różowymi różami

Lubię takie odcienie barwy żółtej jakie mają kwiatki dziewanny. Sama nie wiem dlaczego tak długo się tej roślinie opierałam... A wkomponowała się w rabatę świetnie, górując nad innymi roślinami.
Uczestniczkom spotkania na trawie serdecznie dziękuję za udział i relacje

Duża buźka - Jagi. Na dobranoc albo dzień dobry - kotki.



"Kaszëbsczé jezora, kaszëbsczi las
Kaszëbe, w?łają nas"
Odpowiadam na ten zew i jutro tam jadę

Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Jagi, na sam widok kozetki w Twoim ogrodzie już poczułam się zrelaksowana. Ale jednak "dereń pagodowy" łatwiej zostaje w głowie, bo oczywiście musiałam wyguglować "cornus controversa" (napisałam to z pamięci!
) i jest kapitalny! Nigdy wcześniej się nie natknęłam na tę odmianę, może dlatego, że w ogrodniczych szukam róż, towarzystwa dla róż i czegoś co podkreśla urodę róż...
Derenie posiadam tylko w wersji elegantissima, ale za to w rozmiarach godnych podziwu, najstarszy ma spokojnie 2,5m wysokości i podobnie na szerokość. Czyli derenie lubią moją ziemię. Czyli powinnam posadzić (różom
) pagodę z derenia...
Mam pytanie związane bezpośrednio z jeżami. Czy Twoje Zielone Pokoje mają dostęp dla zwierzątek tych rozmiarów z zewnątrz? W sensie czy ogrodzenie ma podmurówkę czy coś w tym stylu? U mnie teoretycznie jeż dałby radę przeleźć i miałam tego dowody wiosną, bo jeden kręcił się nocą po ogrodzie, ale jakoś niechętnie korzystają z zaproszenia. A specjalnie zostawiłam stertę gałęzi świerkowych i bronię jej własną piersią przed zakusami mojego nie-męża, który uważa, że nie wygląda to estetycznie i dobrze byłoby się tej góry badyli pozbyć. Mogą sobie zimować, apartamenty urządzać w pryzmie kompostu, imprezy robić, dzieci płodzić i wychowywać a tu nic
Psy mam spokojne, nieszczekliwe i nocujące w domu, więc to raczej nie ich obecność je zniechęca. Może wolą okoliczne pola i zarośla niezamieszkałe przez najbardziej upierdliwy gatunek ssaka, jakim jest homo sapiens (to też z pamięci, bo to wszyscy znają
)
Nie ma opcji, żebym wymówiła "wrzosowiska Eskifjardarheidi" i oczywiście nie mam tu na myśli członu "wrzosowiska". Miałam ogromne szczęście odwiedzić Norwegię. I potem opowiadałam o miejscach przeze mnie odwiedzonych wyłącznie opisowo, nie używając nazw, których nie byłam w stanie zapamiętać poza Preikestolen, które tak mnie zachwyciło i przeraziło, że stres związany z wysokością wrył mi tę nazwę i poprawną wymowę w mózg
A pamiętasz erupcję wulkanu w 2010r? Islandia dała się zapamiętać śliczną, niewpadającą w ucho nazwą Eyjafjallajökull, gdzie oczywiście nie znam człowieka, który by to na szybko wymówił (bo nie znam chyba żadnego Islandczyka) i wszyscy mówiliśmy, że wybuchł ten... Ejaeeafajakuuueeee-cośtam i to było nawet śmieszne. Nie wiem czy Skandynawia hoduje róże. Mam nadzieję, że nie 




Mam pytanie związane bezpośrednio z jeżami. Czy Twoje Zielone Pokoje mają dostęp dla zwierzątek tych rozmiarów z zewnątrz? W sensie czy ogrodzenie ma podmurówkę czy coś w tym stylu? U mnie teoretycznie jeż dałby radę przeleźć i miałam tego dowody wiosną, bo jeden kręcił się nocą po ogrodzie, ale jakoś niechętnie korzystają z zaproszenia. A specjalnie zostawiłam stertę gałęzi świerkowych i bronię jej własną piersią przed zakusami mojego nie-męża, który uważa, że nie wygląda to estetycznie i dobrze byłoby się tej góry badyli pozbyć. Mogą sobie zimować, apartamenty urządzać w pryzmie kompostu, imprezy robić, dzieci płodzić i wychowywać a tu nic


Nie ma opcji, żebym wymówiła "wrzosowiska Eskifjardarheidi" i oczywiście nie mam tu na myśli członu "wrzosowiska". Miałam ogromne szczęście odwiedzić Norwegię. I potem opowiadałam o miejscach przeze mnie odwiedzonych wyłącznie opisowo, nie używając nazw, których nie byłam w stanie zapamiętać poza Preikestolen, które tak mnie zachwyciło i przeraziło, że stres związany z wysokością wrył mi tę nazwę i poprawną wymowę w mózg


- alexia
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 1673
- Od: 1 lut 2011, o 18:19
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: HN-D
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
JagiS pisze:...Odnoszę wrażenie, że wynosimy te nasze róże na zbyt wysokie piedestały. Przypisujemy im cechy ludzkie, trochę familiarnie (te wszystkie Zochy, Stefy, Mareczki i inne...
Dzień dobry Jagi,
nie wiem, czy pamiętasz, ale kilka lat temu za Twoją sprawą KaRo zmyła mi głowę za Zośki... i bardzo dobrze

Można swoje rośliny traktować jak się chce, ale na publicznym forum powinno się o nich pisać konkretnie i poprawnie, jeżeli nawet z emocjami. Jeszcze gorsze jest pisanie błędnie nazw i to od lat...
No, ale po "aferze życzeniowej", kiedy bardzo dużo ludzi odeszło, można prawie wszystko, nawet w wątku różanym pokazywać ruiny zamku bez najmniejszego śladu róż.

https://forumogrodnicze.info/viewtopic. ... 96&start=0" onclick="window.open(this.href);return false;
- Yollanda
- 500p
- Posty: 952
- Od: 23 maja 2014, o 14:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Małe Trójmiasto
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Kochana Jagódko i ja chciałam podziękować za zaproszenie do udziału w spotkaniu w Zielonych Salonach.
Chwile w twoim perfekcyjnym ogrodzie należą do wyjątkowo przyjemnych. Zielone, idealne trawniki, kolorowe rabaty, pięknie podana kawa i słodkości, miła atmosfera to główne punkty programu.
Pozwól, że wstawię kilka fotek z tego miłego spotkania. Każda z nas widzi świat okiem obiektywu trochę inaczej. Twój ogród, jakby nie patrzeć, zawsze jest piękny.
salon gościnny


filiżanki i róża wiatrów dla spostrzegawczych oraz perfekcyjne obrzeże

kolorowe rabaty


salonik relaksacyjny


kłosowce - element szczególny


obrzeża rabat - perfekcja absolutna

poidełko dla braci mniejszych

szmaragdowe dywany

Jagódko, dziękuję
Chwile w twoim perfekcyjnym ogrodzie należą do wyjątkowo przyjemnych. Zielone, idealne trawniki, kolorowe rabaty, pięknie podana kawa i słodkości, miła atmosfera to główne punkty programu.
Pozwól, że wstawię kilka fotek z tego miłego spotkania. Każda z nas widzi świat okiem obiektywu trochę inaczej. Twój ogród, jakby nie patrzeć, zawsze jest piękny.
salon gościnny


filiżanki i róża wiatrów dla spostrzegawczych oraz perfekcyjne obrzeże

kolorowe rabaty


salonik relaksacyjny


kłosowce - element szczególny


obrzeża rabat - perfekcja absolutna

poidełko dla braci mniejszych

szmaragdowe dywany

Jagódko, dziękuję

-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 4182
- Od: 22 sty 2008, o 16:08
- Opryskiwacze MAROLEX: 0 szt.
- Lokalizacja: kaszuby
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Jak tam trzymają się Kaszuby? U Teściów w Stężycy prądu nie ma do dzisiaj, ale wszystko całe 

- Blueberry
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 6658
- Od: 7 kwie 2013, o 22:34
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: woj.dolnośląskie
- Kontakt:
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Trawniczek pierwsza klasa - naprawdę wygląda jak dywanik
Trzymam kciuki żeby natura zlitowała się jednak i podlała Twój ogród, szkoda takich pięknych widoków 


?Nadzieja to jest kwiat, który zakwita i rośnie gdy inni go podlewają.? Charles Martin
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia
Truskawkowa działka cz.3 Zielona ferajna cz.4
Pozdrawiam, Natalia
-
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 7191
- Od: 20 sty 2013, o 10:54
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: kujawsko - pomorskie
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Trawniczek jak dywan, bo podlewany starannie przez całe lato.
Mam też piękną trawę, nawet rośnie w tych miejscach, w których do tej pory nie chciała. Rok urodzajny, niech go drzwi ścisną. Że to tak nie idzie po równo rozdzielić
Nie wjeżdżałam do Zielonych bo...nie mam zwyczaju wpadać bez uprzedzenia, a że wracałam z familią całą to nawet przez myśl mi nie przeleciało, że mogę Jagodzie zrobić najazd.
Pięknie to przygotowałaś. Rasowe Angielki powinny się uczyć od Ciebie. Takie mam skojarzenia z angielskim ogrodem.
Miłego wypoczynku na Kaszubach.


Nie wjeżdżałam do Zielonych bo...nie mam zwyczaju wpadać bez uprzedzenia, a że wracałam z familią całą to nawet przez myśl mi nie przeleciało, że mogę Jagodzie zrobić najazd.
Pięknie to przygotowałaś. Rasowe Angielki powinny się uczyć od Ciebie. Takie mam skojarzenia z angielskim ogrodem.
Miłego wypoczynku na Kaszubach.

- Margo2
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 25221
- Od: 8 lut 2010, o 12:14
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: Płock
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
O pogodę się nie martw, ja mam ją zawsze ze sobą
Ten rok jest jakiś wyjątkowy dla mnie. Praktycznie nigdzie nie jeżdżę, z nikim się nie spotykam
Odpoczywam
Chyba praca dała mi tak w kość, że nie mam siły nawet na przyjemności.
Własnie odwołałam spotkanie u Izy.
Ale przyznaję, że nie całkiem z mojej winy.
Widocznie więc nie był to rok na nasze spotkanie, ale ono na pewno będzie
A poza tym zapraszam do siebie. łatwiej mnie teraz zastać w domu

Ten rok jest jakiś wyjątkowy dla mnie. Praktycznie nigdzie nie jeżdżę, z nikim się nie spotykam
Odpoczywam
Chyba praca dała mi tak w kość, że nie mam siły nawet na przyjemności.
Własnie odwołałam spotkanie u Izy.
Ale przyznaję, że nie całkiem z mojej winy.
Widocznie więc nie był to rok na nasze spotkanie, ale ono na pewno będzie

A poza tym zapraszam do siebie. łatwiej mnie teraz zastać w domu

- Pulpa222
- Przyjaciel Forum - gold
- Posty: 2392
- Od: 21 kwie 2010, o 08:45
- Opryskiwacze MAROLEX: 1 szt.
- Lokalizacja: mazowieckie
Re: Zielone pokoje, Ibrakadabra i Półdiablę Weneckie, cz. 8
Fakt, ogród wypiękniał przy takich 'soczystych' trawnikach, aż miło popatrzeć
. Żadne podlewanie by tego nie dało, to prawda. Rośliny też jakby złapały wiatr w żagle.
Powtórzę za Gosią, że też nie ma wody i słońca po równo
. Byłoby cudnie cały czas, a tak to taka rosyjska ruletka z naszą pogodą. Cóż, taki klimat i nic się nie poradzi, chociaż uważam, że radzisz sobie z ogrodem całkiem nieźle. Co do róż, to myślę, że jak zostawisz te najzdrowsze, to i tak będziesz mieć ich jeszcze sporo. Jak to było? ... " nie żałuj róż, gdy płonie las". Dość często to sobie powtarzam, co by dokonywać właściwych wyborów. I tak się nie udaje
.

Powtórzę za Gosią, że też nie ma wody i słońca po równo


Pozdrawiam Ania
"Niebezpiecznie jest mieć rację w sprawach, w których ustanowione władze się mylą." Voltaire
Ogród "po 30-tce" Cz.I, Część II , Część III aktualna,Tillandsie są ? dla leniwych
"Niebezpiecznie jest mieć rację w sprawach, w których ustanowione władze się mylą." Voltaire
Ogród "po 30-tce" Cz.I, Część II , Część III aktualna,Tillandsie są ? dla leniwych