takasobie - Miłko, lubię "jajeczny", a właściwie żółtkowy kolor, więc dla mnie też są ładne. Tylko jedne jeszcze mają sztywne liście, ale część od razu ma jakby zmrożone

.
Dalię wykopałam dopiero jedną, bo potrzebowałam miejsca na różę, ale już wykombinowałam im inną miejscówkę na przyszły rok

.
wanda7 - Wandziu, ta dalia podeschła zimą i bałam się, że nie odżyje, a dostałam ją od Sylwii. Nie chciałam Jej sprawić przykrości, więc próbowałam ją reanimować ze wszystkich sił. Jak widać się udało

.
Ja nie rezygnuję całkowicie, o nie, ale dużo ich nie będzie, za to będą te największe

. Ostatnio podparłam dalię drabinką do róży i całkiem to zmyślnie wygląda.
Ech, cała zima na rozmyślanie; niczego nie mogę do końca zaplanować, bo czasem nagle coś mi strzela do głowy i przewracam część ogrodu do góry nogami

.
anabuko1 - Aniu, fakt, jeszcze co nieco kwitnie, ale to już ostanie podrygi. Trzeba będzie czekać do przyszłego roku i to mnie martwi, bo to bardzo długo

.
PEPSI - Gosiu, u mnie też dwie się złamały, ale końcówki jeszcze kwitną. Myślę, że poczekam teraz na bezdeszczowy dzień i też wykopię.
Sama czekam na zżółcenie całego miłorzębu. Myślę, że da radę, jak nie będzie przymrozków.
W tym roku spadło z mojej ogromnej sosny zółtej tyle igieł, że postanowiłam je zostawić i tak powstały ścieżki.
Pod spód polożyłam kartony, bo nie mam cierpliwości do wyrastających chwastów z kory, a potem kora i samo nasypało się igieł, więc tylko dolożyłam i wyrównałam

.
JagiS - Jagi, chętnie bym ten swój ogród trochę zmieniła, ale tworzyłam go własnymi siłami od początku, a teraz siłki już nie te i patrząc w przyszłość, lepiej pozostwić go takim jaki jest, bo relatywnie nie ma w nim za dużo pracy, chyba, że zobaczę jakieś nowe roślinki

. Generalnie, to tak wiele przeszło roślin przez mój piaskowy teren, że nowości, które się tworzą, jakoś mnie nie pociągają. Lubię swoje patchworkowe rabatki, a coroczne wyścielenie wszystkiego korą powoduje, że poza podlewaniem i podziwianiem, co wyrosło, to sobie leniuchuję

. Odwaliło mi zdrowo na punkcie róż, ale i to przechoruję, bez straty dla zdrowia, bo kiedyś musiało się tak stać, że będę je mieć. Odkąd pamiętam, to mnie wręcz fascynowaly, ale wmówiłam sobie, że u mnie nie będą rosnąć. Może to i racja, ale jak nie spróbuję, to będę na siebie zła. Taki typ

.
JagiS ma rację . Bodziszek Rosanne kwitnie cały czas i to "na gęsto"
