
Swoich róż jeszcze nie cięłam - za wyjątkiem tych przesadzanych. Kopce w większości już rozgarnęłam, zrobiłam oprysk miedzianem, wysypałam wióry, a od wczoraj sadzę nowo przybyłe panny. Dzisiaj ramion i rąk nie czuję i chyba będzie przymusowa przerwa, bo już w nocy zaczęło lać. Pada z przerwami i nie wiem czy uda mi się coś dzisiaj posadzić. Zostało mi jeszcze czternaście sztuk, ale przy takiej pogodzie na pewno nie dam dzisiaj rady. No nic, niech się moczą dalej.
Cudne kompozycje bratków
