Dobry wieczór!
Schowałam się do czarnej dziury z rudym kotem (z braku czarnego), garem fusów i kołtunem na głowie, wykonanym przez wiatr i poświęciłam się pokątnym praktykom, żeby zażegnać dwie katastrofy: pierwszą pogodową, która nie pozwalała cieszyć się słonecznymi kwietniowymi dniami i drugą piłkarską, żeby zażegnać niegodziwe zapędy Barcelony przeciwko mojemu faworytowi PSG (z Ibrą na czele).
Zadanie pierwsze, nie powiem, wyszło mi nieźle
, zaś drugie - katastrofa
. Najwyraźniej zaklinane przeze mnie moce pomyliły się sromotnie i PSG, przegrawszy 2:0, odpadło w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.
Została mi tylko Ibrakadabra
.
Madziu, tylko masochista byłby zadowolony z tego paskudnego zimna i zwodniczego słońca, chłostanego w dodatku porywistym wiatrem.
Jagódko Małopolska, kwiatowy spektakl Twojego ogrodu, z magnolią na czele, może przyprawić o żywsze bicie serca...
Natomiast wyczyn Twojego psa to tylko dowód jego inteligencji

. Nie zmarnował takiej szansy! Ja z kolei pamiętam wyczyn
Wicka, który ze zlewu wytaszczył wielkiego zamrożonego kurczaka, albo
Ibrakadabry, która przegryzła się przez trzy torebki (w tym jedną z grubej tkaniny) i zeżarła wędzoną makrelę.
Marysiu Małopolska, nadzwyczaj trafnie podsumowałaś moje nastroje. Trochę poprawił je pan diagnosta samochodowy i jego papużki, a teraz pogoda. Jest nadzieja, że będzie dobrze, a głównie, że się uspokoją te reumatyzmy, które przez to zimno nie dawały żyć...
Tajko, kiedyś się wybiorę nad Radunię i pokażę, jakie smętne koryto powstało z uroczej, tajemniczej rzeki. To samo dzieje się teraz z kanałem Raduni.
Filozof, poza tym, że to naturszczyk, jest niezwykle sympatycznym, dobrym człowiekiem i dlatego pokpiwam sobie z niego dobrodusznie. Autentycznie go lubię.
A koty? To sam urok.
Margo, już mi się nawet myśleć nie chce o tych oszpeconych rzekach.
Zauważyłaś, że wszystko, co nam w ogrodach przeszkadza, ma wielkie i mocne korzenie?
A na dodatek w samoobronie lokuje się tak blisko innych roślin, żeby nie dało się ich wyrzucić...
Mnie to nawet poniekąd imponuje.
Justynko, skojarzenie Ciebie z kanałem jest wielopiętrowe i dlatego trudne do odgadnięcia. Zanim pojechałyśmy do Ciebie,
Lusia odwiedziła zielone pokoje. I poszło: Pruszcz - kanał - jazda na Kaszuby - i Ty

.
Twoja gościnność jest dobrze znana, skorzystam chętnie, ale zaskakiwać Cię byłoby nieładnie...
Marysiu Muffinko kochana, przecież wiem. To tylko żarty niezaspokojonej megalomanii, bo już dawno nikt moich zdjęć kotów nie chwalił.
Urzeczywistnienie marzenia odwiedzenia wilkowyjskich stepów jest do omówienia na PW, bo jak długo można żyć samym marzeniem...
Z wiosną już się poprawiło, jest dobrze, bo ciepło, ale skandalicznie sucho.
A z pracami ogrodowymi też jestem do tyłu

.
Megi, jesteś niezawodna i bardzo połechtałaś moje ego

.
Widoki ogrodu niezłe tylko dzięki słońcu, bo w detalach już gorzej. Szczerze mówiąc dobrze spisują się tylko ptaki i róże. Dlatego muszę się ratować wiosną kupioną. O dziwo ujawniło mi się sporo wolnych miejsc na rabatach, więc kupowanie wiosny będzie miało nieunikniony ciąg dalszy...
Tym bardziej, że takiego talentu do hodowli na parapetach, jak Ty, to ja nie mam...
Ewo, tzw. kulkowanie róż, czyli przyszpilanie wygiętych pędów do ziemi ma na celu pobudzenie do kwitnienia paczki na całej długości łodygi, a nie tylko na jej końcu. Warunkiem są długie i dość giętkie pędy. Jak się ta metoda sprawdzi - zobaczymy.
Krysiu! Mnie się te zimne dni nie podobały, za bardzo uaktywniały bóle reumatyczne

.
Dlatego z żalem patrzyłam na mijające bezproduktywnie słoneczne dni.
Tuscany wygięta w pałąk chyba się spisze.
Żephirinka zakulkowała się sama...
Marysiu Ambo 
, absolutnie się na ciebie nie gniewam. Jeśli już, to na siebie, że tych "obiektów" nie wywaliłam w porę...

.
Małgosiu, u mnie łomotały na wietrze jakieś blachy, trzaskała folia na namiocie Krawca, łamały się suche gałęzie mojego orzecha włoskiego, fruwały jakieś worki plastikowe - horror.
Ja tak lubię zwierzęta, że nazwy typu psi ząb czy kocimiętka tylko mnie zachęcają do posiadania takiej rośliny. A cebulka naprawdę łudząco przypomina ząb psa

.
Szamańskie uroki w sprawie pogody odprawiłam. U mnie okazały się skuteczne, mam nadzieję, że u Ciebie też

.
O to to,
Dorotko! Różyczki dzielne nad wyraz. A z zimnem mam nadzieję już koniec, napracowałam się nad tym

, może już czas wygaszać kominki i, wzorem Filozofa, rozwieszać hamaczki

.
Krysiu 
, już wszystko wiesz. Przez ten przegrany mecz
Ibry będzie dużo mniej

.
A teraz już nawet na pogodę narzekać nie mogę, dość tego, trzeba się brać za prace ogrodowe. Zobacz, jak
Ibrakadabra pomagała mi wyławiać glony nitkowate z jeziorka.
Z tego wszystkiego pół wczorajszej nocy spędziłam na szperaniu w swojej ulubionej szkółce bylin. Efekt - 24 wytypowane do zakupu piękne rośliny
. Dobrze, że mi nie strzeliło do głowy od razu zamówić...
.
Dziękuję Wam serdecznie za odwiedziny, przesyłam buziaki
.
Miłych, ciepłych dni w ogrodach -
Jagi.