Pojechałam, zobaczyłam i się ucieszyłam

Burze nic złego nie zrobiły roślinom, otrzepały tylko róże ze starych płatków i berberysa z chorych liści. Bałam się, że będę miała połamane róże ale jednak trzymają się dzielnie.
Justynko, po wczorajszej wizycie stwierdziłam, że właściwie, to choroba grzybowa zatrzymała już inwazję i stan róż nie odbiega od normy. Oczywiście jest to norma, którą przyjęłam dla swojej działki, bo do ideału to daleko

(zaniżone normy dla swojej działki mam jeszcze w kwestii zachwaszczenia i tempa wzrostu roślin

). Raz psiknęłam na grzyba i widocznie pomogło.
Kasiu, na Jarmarku interesują mnie wyroby rustykalne i regionalne jedzenie. W tym roku poszukuję wieszaka na działkę i chyba znalazłam - taki kuty w esy-floresy. Jak już go nabędę, to pokażę

. Jak widzisz nie zostawiam na Jarmarku fortuny

.
Marysiu, dziękuję

. A wyobraź sobie, że ta Maigold'a nasza, ta mizerota porażona grzybem, na którą w tym roku tak psioczyłam, wypuszcza mi teraz sporo pączków do powtórnego kwitnienia

. To jednak jest prawdziwy kawał róży nie do zdarcia

.
Niektóre dalie już kwitną a na inne jeszcze czekam.
Ta dalia miała pasować do Westerlanda ale kolor znacznie odbiega od przedstawianego na obrazku i teraz te kolory się gryzą. Przy takiej żarówce, jaką jest Westerland ta dalia sporo traci. No ale już wiem, gdzie ją posadzę, jak uda się ją przechować do przyszłego sezonu.
Czerwona dalia, mocny akcent.
A ta dalia miała udawać może margerytkę, może anemona i rzeczywiście jest taka, jaka miała być. Bardzo mi się taki trochę dziwak podoba

.
Lubię dalie, bo dają pole do popisu w komponowaniu rabat. Można je przesadzać i mieć co roku jakąś zmianę.