@ Pelagia – Wilce ciągle cieszą oczy – przymrozków na razie nie było i nie ma w planach, a ogólnie dosyć ciepło, choć są wahania temperatur między poszczególnymi dniami (w poniedziałek i wtorek do roboty poszedłem w krótkim rękawie, krótkich spodniach i sandałach, a w środę i wczoraj już w glanach, bojówkach i ramonesce narzuconej na t-shirt). A długie włosy są super i koniec.
@ Lojka – Jedyne ujęcie, które się udało. Próbowałem też focić osę, ale niewiele z tego wyszło…
Kupiłem trzy cebulki; dwie posadziłem w ogrodzie, trzecią dałem żonie, coby do jednej ze swoich licznych skrzynek i donic dosadziła. No i zakwitła tylko ta ostatnia.
@ Pelagia – No u mnie przymrozków nie było, więc dalie, nasturcje, dziwaczki czy wilce ciągle jeszcze cieszą kwieciem. A ja desperacko trzymam kciuki za kobeę, której pączki coraz większe i większe. Żeby zdążyła. A doniczkarstwo ma sens, jak się chce roślin, na które warunki glebowe nie pozwalają…
Jerzy
Mam do Ciebie pytanie /przepraszam jeżeli naiwne/
Czego to jest symbol ''Prosty obraz z pięcioma aminokwasami przedstawionymi w uniwersalnej notacji organicznego diagramu molekularnego''.
"Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sami" Moje linki
@ Florian & Pelagia – Ja się ciągle jeszcze temu doniczkarstwu nieco opieram – to żona jest głównym jego motorem. Ale przyznam, że oporów mam coraz mniej – już trochę własnych cebulek żonie podrzuciłem do jej doniczek (vide Nerine), a sam przymierzam się do doniczkowej uprawy Ipomoea leptophylla. Pelagio kochana, nie mam zielonego pojęcia czego to, co opisałaś, miałoby niby być symbolem. Nawet nie wiemy o jakie aminokwasy chodzi.
Poniżej trochę fotek z minionego tygodnia. Szczególnie rozczula mnie pani modliszka, która złożyła jaja i teraz zażarcie pilnuje kokonu. Kokon był oryginalnie skryty za roślinami, ale na dwa dni trzeba było donice odsunąć do malowania. Teraz już z powrotem schowana jest za roślinami.
Jerzy
No to klops. Jak Ty nie wiesz to nikt nie wie
Ciekawy ten pierwszy kwiatek błyszczący.
No to będziecie mieli cały żłobek modliszkowy
U nas srogo przymroziło
"Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sami" Moje linki
Jeśli mówisz o Callirhoe – zawsze mi się podobała, ale mogę ją mieć dopiero odkąd żona sobie sprawiła skrzynie z kwaśną ziemią (bo ona wymaga ziemi kwaśnej – jak raz spróbowałem posadzić w ogrodzie, to miesiąca nie przeżyła). Na żłobek modliszkowy bardzo liczę. Ja w końcu będę musiał w ten długi weekend pownosić doniczkowce sprzed domu do środka. Nie ma co ryzykować… W poniedziałek już jak szedłem do stacji, widziałem kwiat lodowy na niektórych samochodach…
Loki
Trzymam kciuki żebyś zdążył pochować.
Chociaż zgniła pogoda raczej wszędzie...
Cieszą niesłychanie ostatnie kwiatostany
Aaaaa miałam Tobie napisać o ''śniedkach - cebulicach'' ,przeczytałam ,że w Izraelu teraz masowo kwitnie coś podobnego do Twojego śniedka /nie znam nazwy łacińskiej/ ,tylko niższe. Znam tylko z opisu.
Bardzo to interesujące.
"Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sami" Moje linki
Wczoraj akurat miałem piękne słoneczko i 15°C w cieniu, więc nie jest aż tak źle. Profilaktycznie wszystko to, co dzisiaj będę wnosił opryskałem mieszanką środków przeciw owadom i przeciw przędziorkom. Fotek z ogrodu w tym tygodniu nie będzie – ileż można wklejać w kółko to samo? A nic nowego nie zakwitło. Ciągle liczę na kobeę – pączki ma coraz większe. Co do śniedka – o którym mówisz? O tym zwanym galtonią, który kwitł niedawno? Czy może o baldaszkowatych, które kwitną mi na wiosnę?
Jerzy
Trzymam kciuki za kobeę - bardzo ją lubię.
Kiedyś dostałam nasiona od Cioci /wtedy trudno było dostać/ ,kwitła ,jak szalona bo jesień była anomalnie ciepła.
Dobry pomysł ,wczoraj chciałam cytrynę przesadzić i odkryłam mnóstwo śladów przędziorków .
Przesuszona ,za mała doniczka.
O śniedki to chyba chodzi o te galtoniowate /tłumaczenie z angielskiego i hebr, było co prawda ''cebulica''.
Zdjęć nie widziałam.
"Krewnych daje nam los. Przyjaciół wybieramy sami" Moje linki