Witajcie u zarania nowego tygodnia!
Wprawdzie pogoda nie nastraja optymistycznie, ale inne sprawy idą w dobrym kierunku i nawet szarzyzna dzisiejszego dnia nie jest w stanie zepsuć mi nastroju.
W sumie to jestem dziś poza domem, ale z przerwami i właśnie teraz mam taką przerwę, taką nieco dłuższą.
Zrobiłam remanent w pudle z nasionami. Jest tego dobra
trochę dużo, co mnie cieszy, jako że będzie czym dzielić się z potrzebującymi.
Przy okazji zajrzałam do doniczki, w której sprawdzam siłę kiełkowania pestek pozyskanych z moich dyń 'Hokkaido' i nie jest ekstra, ale też nie jest tragicznie, bo na trzy wsadzone pestki wystartowała jedna. By nie być gołosłowną, przedstawiam taki oto
dokument:
Zajrzałam też do kuwetek, w których ukorzeniam dwie odmiany komarzyc i jestem usatysfakcjonowana efektami. Wszystkie już się ukorzeniły i wymagają rozluźnienia, bo się za bardzo rozpychają.
Marysiu [Maska] - doskonale rozumiem, jak się czujesz podczas rozmaitych
biesiad, bo sama przez ponad cztery lata znajdowałam się w podobnej sytuacji.

Stosowałam dietę optymalną wykluczającą wszelkie węglowodany poza niektórymi, bardzo nielicznymi i ogromnie trudno było mi migać się od nieodpowiednich dla mnie potraw.

Przy stole krzywo na mnie patrzono, ale ja mam taki charakter, że nigdy (od dziecka) nie przejmuję się tym, co inni mówią.

Może dlatego, że moja mama za bardzo się ludzkim gadaniem przejmowała i
zatruwała nam tym spokój dnia codziennego.
A degustacji prawdziwych kremówek w dalszym ciągu zazdroszczę.

Już przetrawione, to moja zazdrość nie zaszkodzi.
Wiosna bardzo niedługo, za niecałe pół roku, a to w moim wieku mały pikuś.
Chryzantemki - jak widać - sercem podarowane, więc
sercem się odwdzięczają.
Za życzenia pięknie dziękuję.

Jest dobrze, szczególnie pogoda ducha dopisuje już od dzisiaj!
Danusiu [danuta z] - bardzo się cieszę, że wyraziłaś gotowość zamieszczania swoich zdjęć w moim wątku.
Miałam kiedyś całą kolekcję fiołków afrykańskich, stały na parapetach i, mimo że mam okna południowozachodnie, bardzo obficie i długo kwitły.

Po wymianie okien na te
nowoczesne wszystkie zostały po prostu upieczone.
Teraz mam tylko grudniki i sprezentowanego storczyka, które umieściłam na parapecie kuchennym, gdzie nie pozwoliłam wymienić okna ze strachu przed ewentualnym ulatnianiem się gazu i choć okno to ma południową wystawę, to jednak wychodzi na loggię i promienie słoneczne nie palą roślinek latem.

Teraz i zimą, jako że słońce jest niżej, świeci wprost w okno, ale już nie jest takie gorące.

Zresztą stare szyby nie ściągają tak ciepła jak te
nowoczesne. 
Róże to ja tylko kopczykuję na zimę i robię to kompostem, co przy okazji jest nawożeniem. Natomiast kory nigdy wokół róż nie sypałam, bo wśród nich mam inne bylinki, a one nie tolerują zakwaszenia. Co do keramzytu, może to i dobry sposób, nie znałam, ale przy takiej ilości róż, jakie mam, trochę drogo wychodzi. Póki co nie mam kłopotu z różami poza tegorocznymi chorobami, ale to już wina niemal nieustannie padających deszczy.
Dla wszystkich dzisiejszych Gości i podglądaczy bukiecik chryzantem.
Miłego dnia 