Sylwio - okazuje się, że Aspirynka to silna różyczka. I bardzo mnie to cieszy, bo tej wiosny jedną zakupiłam. Jeszcze nie zakwitła, ale powoli zbiera siły. Mam nadzieje, że w realu równie ładna jest jak na zdjęciach. Odnoszę wrażenie, że przez to moje kosmetyczne cięcie , róże nie mają tak silnych pędów jakie mieć powinny i zbyt mocno mi się pokładaja. Na szczęscie nie wszystkie.
Sommersone - żadne ze zdjęć nie oddaje jej prawdziwego uroku. Zaczęła kwitnąć ciut później od pozostałych, ale nie należy brać tego za jakąkolwiek wadę. Fajna i wdzięcznaz zniej różyczka.
Werko - aż się uśmiechnęłam czytając Twój komentarz. Nie zdawałam sobie z tego sprawy, ale coś w tym jest, że ogród oddaje nasz charakter. Lubię szaleństwa, śmiech, śpiew, ale jestem też realistką i choć nie przeszkadza mi nieporządek ( w ograniczonym zakresie oczywiście), dążę też do perfekcjonizmu. Tak więc, skoro bawię się w różany ogród, chcę by róże były w stanie idealnym, stąd też codziennie obcinam przekwitnięte kwiaty, podwiązuję te co się pokładają, nawożę je itp. Z drugiej strony - dlaczego nie poszaleć w kolorach i nasadzeniach? Dlaczego ma być typowo ?
Sonnenwelt - zakwitła jako jedna z pierwszych ładnym kwiatem , który ma lekko falujące zakończenia płatków. Cały czas jedne kwiaty przekwitają , inne zakwitają. Może to i dobre, ale oczekuję od niej spektakularnego kwitnienia całego krzewu, a tego się nie doczekałam. Róża poszła w krzak, w liscie - i kiedy nawet jednocześnie jest 10-12 kwiatów, to ponieważ są z każdej jego strony oraz od wewnątrz, to ich dobrze nie widać. Takie kwitnienie na 3+
Basiu - kiedy wypowiadam się na temat Novalisa, gdziekolwiek by to nie było, zawsze boję się, że kogoś urażę. Zdaję sobie sprawę, że są jego prawdziwi miłośnicy. I fajnie, że tak jest! Chętnie zobaczę jak ta różyczka wygląda w grupie. Pewnie lepiej! Mnie kolorystyka i jej i Blue Day kompletnie nie odpowiada, ale to już widzisz po kolorach, ktore preferuję u siebie. To jest tak, że kiedy ja zachwycam się jaskrawopomarańczową Saharą, słyszę slowa: Za krzykliwa! Nie zmienia to jednak mojego spojrzenia na nią.
Tom Tom- dzielna kilkuletnia rózyczka, która po trzech chyba latach stagnacji w końcu wypuściła dwa grubsze pędy i zakwitła dwoma kwiatami, ale... ale... kolejne szykują się do kwitnięcia. Uparciucha z niej taka jak ja. Ona nie chciała rosnąć, a ja nie chciałam jej wyrzucać z ogrodu. Nie było żadnego powodu, żeby ją zostawić, ale uparłam się. No bo tak i już! Więc zlitowała się nade mną i pokazała swój kwiat.
Ewka - chciałabym być tylko uzależniona od róż, ale ja i

i wieczorem lubię kieliszek czerwonego wytrawnego winka się napić

, choć z winkiem to jednak nie jest uzależnienie. Mimo cen naszych róż i tak w totalu takie uzależnienie jest tańsze od tego z dymkiem. Tak więc Ewuniu dopadła Cię różyczkowa choroba! No to się cieszę, bo będziesz u siebie propagować te nadzwyczajne kwiaty. A przecież już ich trochę masz!
Stockholm Castle - stosunkowo nieduża rożyczka, idealna do pierwszego szeregu ma całkiem ładne kwiaty, no i kolor bardzo podobny do Elfe. W ubiegłym roku zarośnięta była prawie cała miętą, w tym pilnuję, żeby mięta na nią nie właziła!
Martusiu - dziękuję! Mnie dla odmiany tak zafascynowały wątki o różach balkonowych, że jakby mi było mało, w sześciu donicach posadziłam róże! O ile Lupo - ale ona fajna! - kwitnie na całego, Pastella - też już ma kilka kwiatów, o tyle pozostałe choć pokazały już kolory, ale na pełen rozkwit muszę poczekać. Czekam więc na Pashminę, Crimson F.C. i kGarden of Roses. Wszystkie zbudowały spore krzaczki i wszystkie mają sporo pączków. A jeszcze kilka donic czeka! Z tym, że ja czekam na zastrzyk gotówki!
Biała to Tineke ( mam dwa krzaczki, jeden duży , drugi z ubiegłego roku i oba chorują na plamistość, strasząć już teraz gołymi pędami. niec z tyłu to Rene de Violetes, całe mnóstwo kwiecia! Na końcu oczywiście wybujała Rosarium, a żółta piękność to ubiegłoroczny Graham T. Poza Tineke, jedna ładniejsza od drugiej. Rosmery H. otulona przez uwodzicielskiego Leonardo.
Aniu - zielska u mnie sporo, bo zwyczajnie nie nadążam z pieleniem, więc pomysł z kartonami wydaje się bardzo praktyczny. Ale ja w tym roku zrezygnowałam z kory. Nie dawałam rady z opadającymi liśćmi z czarnymi nalotami. Wszyscy wiemy, że niez zgrabione liście z plamistością powodują kolejne zarażanie i dlatego 70 wielkich worków kory poszło nad Wartę ( nie do Warty!). A same kartony na ziemi by trochę nieestetyczne wyglądały. jednak kto wie, może kiedyś ten pomysł wykorzystam. Dzięki za link.
Nieco spokojniejsze zestawienie kolorów. Na pierwszym planie moja od lat widać nie zidentyfikowaną różę, która nie pachnie, jest wielkokwiatową, cudną i w pączku i rozkwicie, a za nią szalejąca China Town. Czerwona z tyłu też musi zostać poddana rozpoznaniu, myślałam że to Chery Lady, ale zaczęłam mieć wątpliwości.
Jagno - Miracle kupiłam własnie ze względu na jej nazwę. Nie miałam pojęcia jak wygląda, ale że bohaterów podziwiam, to stwierdziłam, że i rózyczka będzie do podziwiania. No i tak się to zaczęło... Na szczęście posadziłam ją przy Open Arms, obie są pustaczkami i na tle jasnoróżowej Open, ta krwista, tętnicza czerwień może fajnie wyglądać.
Bucavu rozrosła się zasłaniając inne , mniejsze rózyczki, ale nie udało jej się tego zrobić z Westerlandem. Żadnego roku nie był tak cudny jak jest w tym.
Jadziu - dobrze powiedziane, zimą przyjdzie czas na monotonię

Teraz jest bajecznie kolorowo, nawet wtedy, gdy za oknem pogoda taka jak dziś. Mam tylko nadzieję, że wiatr nie zdmuchnie mi wszystkich kwiatów. Troszkę byłoby żal. Na szczęście wczoraj zamontowaliśmy nowe pergole, dostał jedną Snow Mount, bo już zdażyło się, że wichura go połamała i podwójną szerokość dostały The Pilgrimm, Bienvenue i Papi Delbard. Są jeszcze małe i młode, dopiero od ubiegłego roku i śmiesznie wygląda wielgachna pergola stojąca za ich plecami, ale łatwiej ją postawić teraz niż za rok czy dwa. Na postawienie czekają jeszcze dwie pergolki.
Przed podwójną pergolą na 3 róże, o których mowiłam rośnie tu, wydający się mały, choć wcale aż taki mały nie jest Chippendale.
