MaGorzatko, nieważne ile stron, ważne że jesteś - ja też mam zaległości u Ciebie

Mówisz, że odkurzam miejsce ogniskowe do zdjęć? No żesz

Ładnie jestem tu odbierana - chyba muszę poprosić PanaM o nakreślenie mojej prawdziwej osobowości ;-))
Cieszę się, że pooglądałaś rabaty i Sarulka z nieoklapniętym (bo problemem było nieoklapnięte uszko

) uszkiem. Mała jest cudna. A rabaty to sama wiesz - ciągle się coś zmienia, to i ich wygląd ewoluuje

Buziak!
Aga, my Barramundi jedliśmy po raz pierwszy... przygotowana w całości na grillu, świetnie przyprawiona, skropiona cytryną, była po prostu znakomita

Masz szansę kiedyś zajrzeć do tej restauracji
Magda, zaraz do Ciebie wpadam, bo czuję, że jakieś zieloności przytargałaś do domu i jest wiosennie

Pozdrawiam!
Heniu, witam po dłuższej nieobecności... nie miej wyrzutów, wiadomo że nie zawsze możemy odwiedzić wszystkie zaprzyjaźnione ogrody... ja u Ciebie też mam zaległości, które postaram się nadrobić... Z róż w skrzyniach zrezygnowałam; mimo że rosły bardzo ładnie, to jednak trudno było zapewnić im cały czas odpowiedni poziom wilgotności... przesadzając je po jednym sezonie do gruntu, byłam zaskoczona rozmiarami korzeni - szkoda byłoby męczyć krzewy w skrzyniach przez dłuższy czas. Miło mi, że pochwalasz mój plan zakupu kul granitowych na wejście do ogrodu - mam nadzieję, że je uatrakcyjnią. Heniu, serdecznie Cię pozdrawiam!
Julek, dobry wieczór... pogoda była dzięki słońcu piękna, to fakt, ale my przecież czekamy na prawdziwe ciepełko....
Marysiu, miło że Sarulek cały czas Ci się podoba - rośnie z niej śliczna dziewczynka, coraz mądrzejsza i widać jak lubi spędzać czas z
człowiekami...
PanM jest sunią zachwycony; ja też

Okien na święta myć nie zamierzam; zresztą przy tych mrozach to nawet niemożliwe. W ogóle nie zamierzam przesadzać; utrzymująca zima spowodowała że czuję się znużona i zdemotywowana do wszystkiego. Niestety w poniedziałek wracam do biura i się zacznie

Miłego wieczoru!
Robaczku, wiosnę przyniosłam, ale pomaga tylko częściowo... jest tyle śniegu na zewnątrz i tak trzaskający mróz, że można naprawdę oszaleć
Gosiu, oparcie kanapy to nie jest miejsce Sary - akurat wtedy przyświecało tam słońce, które mała lubi, więc ją tam zaniosłam, a ona z lubością kontemplowała

Z kotami (starszym) jest ok!
Jagódko, i ja pozdrawiam w podobnych nastrojach... w takich okolicznościach przyrody to wszystko traci sens, a na pewno radość z tego co się robi jest zdecydowanie mniejsza...
Martuś, dzięki w imieniu Sary! Meczu nie chcę komentować... to była masakryczna ż e n a d a
Lecę na X-Factor zatem do napisania później
