Dzień dobry, moje kochane
Jak dobrze, że mimo mojego zamszycowanego wątku wpadacie, żeby mnie pocieszyć. U mnie na razie zastój, bo na wieś jedziemy dopiero w niedzielę. Nie wiem czego się tam mogę spodziewać.
Dzisiaj jeszcze praca, a później do stajni, bo jedna czarna trochę się pochorowała, dlatego jutro z siedliska tez nici... Trudno. Wiedzie jak to jest " Jak nie urok, to...srebrne wesele"...
Na szczęście pogoda w kratkę, trochę pada, więc mam nadzieje, że mi moje kwiatuszki od czasu do czasu podlewa.
Wiecie, najlepiej by było, gdyby człowiek potrafił się tak nie angażować. Jeśli traktowałabym swoją działkę tak czysto rekreacyjnie, to pewnie nie martwiłabym się o każdy krzaczek i posadzony kwiatek, ale ja tak nie umiem...

Moje róże dodatkowo zjadają małe gąsienice, pewnie larwy jakiejś muchy. Zamiast paczka jest zwinięty liść,a w środku małe paskudztwo...
Lusiu, ten żuk to musi być straszny szkodnik, zaraz poszukam w necie, może razem coś zaradzimy?
Idę do Was
