Aganet, parapet to rzecz bezcenna, już teraz pekają u mnie w szwach i nic więcej się na nich nie zmieści, dlatego zaczynam powoli wysadzać co nieco do gruntu, bo przecież mamy już wiosnę
Stokrotko, witaj. Energii i chęci mam sporo, ale na razie trochę siły brakuje. Ale idzie ku dobremu.

Swoje liliowce wsadziłam do doniczek, bo nie mogłam już patrzeć, jak duszą się w torebkach te ich zielone szczypiory. Cebule lilii nadal trzymam w lodówce i na dniach będę od razu wysadzać do gruntu. Tak samo hosty, bo ziemia u mnie całkiem rozmarznięta.
Piszesz o orzechu. On także ma garbniki, tak samo jak dąb. I nie bardzo nadaje się z tego względu na kompost. Chyba jednak ma tych liści trochę mniej niż dęby i chyba są bardziej miękkie. Nie wiem zresztą. W każdym razie dzięki tym liściom nigdy nic mi nie wymarza zimą i to jest jeden z plusów tych drzew
Dosiu i Majko, chyba was zaskoczę, bo w ogóle nigdy nie miałam problemów z żołędziami, Jest ich niewiele i nie kiełkuję. Zgrabiam je razem z lisćmi i koniec. Oczywiście czasem któryś zapuści korzonki w samym śerodku jakiejś na przykład bylinki, ale nie jest to na szczęście plaga. O wiele więcej mam siewek jesionów, które muszę systematycznie co roku wyrywać.