Witam wszystkich przemiłych gości! Po raz kolejny dziękuję za tak wiele pokrzepiających słów, o które w dzisiejszym, jakże nieprzyjaznym i zagonionym świecie coraz trudniej.
DZIĘKUJĘ!!!
Sweety nigdy nie wątpiłam w piękno tego świata, czasem trudności przekraczają nasze siły, ale sęk w tym, aby się nie poddać.
Joluś no jak Tobie się podoba, to już nic więcej mi nie trzeba. Dziękuję

Swoją drogą, kiedy zobaczyłam jaka z Ciebie kruszyna, to jeszcze bardziej podziwiam i doceniam trud jaki włożyłaś w targanie kamieni u siebie

Może u mnie za kilka, kilkanaście lat będzie tak ładnie jak Ciebie, ale na to jeszcze trzeba poczekać. Ogrody uczą tej nieziemskiej cierpliwości
Wiewióreczko kto pyta nie błądzi, ja też nie umiem precyzyjnie wyliczyć ilości żwirku, dlatego pan, który mi go wozi jeździł trzy razy... na taras o długości 12m i szerokości 4m wyszły mi 3-4 tony, warstwa ma jakieś 7-10 cm. Te 16 ton zużyłam na rabatkę z thujami pod płotem o długości 50m i szerokości 1,5 m oraz rabaty pod lasem długość 35m i szerokości od 3,5 do 7m. Warstwa jest nieco grubsza niż na tarasie. Stara i zdziczała trawa to z pewnością pikuś w porównaniu ze skarbami przeszłości, też jeszcze do dziś wykopuję różne "cuda".
Kozino w żwirku jednak coś jest, że działa jak magnez. W dodatku bardzo przyjemnie się po nim chodzi boso, masaż stóp 100%. Nie można jednak z nim przesadzić, trawa też musi być. Nie jestem fanem kostek brukowych (no chyba, że ten prawdziwy, granitowy - ale to już w zestawie z pięknym stylowym domem), a te betonowe kostki jakoś mnie specjalnie nie kręcą, więc wykorzystuję żwirek tam, gdzie tylko w jakiś sposób ułatwia mi życie. A poza tym dysponuję po PRL-owskim prostym domem, więc na jakieś fanaberie stylistyczne nie bardzo można sobie pozwolić, żeby nie wywoływać u przechodniów zgrzytu zębów

Na tarasie leży już któryś rok, a utrzymanie go w czystości wcale nie jest takie trudne.
Asieńko dziękuję, są sytuacje, kiedy nie trzeba słów, wystarczy obecność
Kasiu dziękuję za komplementy

staram się jakoś doprowadzić to miejsce, aby chociaż przypominało ogród... Mając takie wzorce jak ogród Twój czy innych forumowiczów, myślę, że będzie dobrze, ale to jeszcze potrwa, zanim to wszystko urośnie, a pewnie jeszcze ze sto razy zmienię.
Reniuś ja nie wiem co ja bym bez tej łopaty zrobiła! Faktycznie można zakopać prawie wszystkie troski, dać upust złości i bezradności. Jak rozrzucę żwirek to od razu widać efekty, więc jakoś to podbudowuje... Mam nadzieję, że w końcu uda nam się wypić tę obiecaną kawkę... wiesz, tęsknię za Wami...
Ewciu no co Ty gadasz? Raj to może i kiedyś będzie, jak na razie to dopiero preludium. Na namiot się nie zgadzam, bo wygnieciesz mi te resztki tego czegoś co udaje trawę

jak chcesz spać pod chmurką to oferuję taras na piętrze z widokiem... a łóżek ci u mnie dostatek, więc spokojna głowa - damy radę.
Filan dziękuję bardzo za słowa uznania. Roboty jeszcze mnóstwo, ale cieszę się, bo nuda z pewnością mi nie grozi!
Agnieszko masz rację, spięte nerwy i nadmiar adrenaliny zrobiły swoje. Pewnie gdyby nie to, musiałabym rozłożyć tę pracę na kilka dni. Czuję się tak jakby ktoś spuścił ze mnie powietrze. Nic mi się nie chce, na nic nie mam siły, jakaś otępiała jestem, a ciało jak z waty. Nie wiem, czy idzie jakiś front atmosferyczny, ale boli mnie głowa od rana, nawet proszki nie pomogły. Wieje jak... no wiesz gdzie...
