@ Pelagia – Czasem się udają, czasem nie. Aczkolwiek przypominam, że ja mówiłem o fasolniku egipskim (on ma płaskie, przeciętnej długości, purpurowe strąki), nie chińskim (to ten ma długaśne że ho ho, raczej okrągłe w przekroju). Chiński to się na mnie w ogóle wypiął. I fakt, że nigdy mi się nie udał, maximum jakie udało mi się osiągnąć parę lat temu, to pokurcz taki jak fasolnik egipski w tym roku. Przynajmniej kwiaty zobaczyłem, bo strąków się już nie doczekałem.
@ Anabuko – Trochę mnie te marcinki przerażają – ja ciągle pamiętam jak kupiłem jedną sadzonkę w doniczce dziewięć na dziewięć centymetrów. A one chyba mają za cel podporządkowanie sobie świata.
Ipomoea hederifolia bardzo obficie w tym roku kwitł, ale niestety „zapodziała się” gdzieś odmiana o żółtych kwiatach. Liliowiec już od dawna nie kwitnie… Co wy z tym liliowcem macie, dziewczyny, niedawno Pelagia też widziała liliowca tam, gdzie go nie było…
@ Florian – Mnie się też ostróżka nie kojarzyła z jesienią. Ale po tym jak w zeszłym roku wypadła mi calusieńka kolekcja moich ostróżek, w tym siałem je zupełnie od nowa. I jak widać posiane w marcu, wysadzone chyba jakoś w czerwcu zakwitają jeszcze w tym samym roku, tyle że jesienią.
@ Neferet – Oj zastanów się, zastanów, bo ściąć łatwo, ale na to, żeby odrosły czeka się potem latami…
Pozdrawiam!
LOKI