
Witam gorąco miłych gości i dziękuję za cierpliwość w oczekiwaniu na odpowiedzi
Jadziu, imprezy charytatywne, to jakby obowiązkowe.
Irysom najwyraźniej podobała się dziwna pogoda tej wiosny i kwitły pięknie, choć krótko.
Lucynko, wielkie dzięki za pochwały dla moich kwitnących roślinek. Potrzebują motywacji by przetrwać, zwłaszcza, że pogoda w tym roku ich nie rozpieszcza.
Szkarłatka mnie ucieszyła, kiedy odbiła wiosną, bo dotychczas nie miałam jej siewek, dopiero teraz znalazłam dwie młode roślinki, a może jeszcze więcej ich się gdzieś ukrywa?
Wnusia chyba chciała odpocząć od mamy i ciągle potrzebowała mojego towarzystwa od świtu

. Teraz już widzimy się tylko przez ekran, ale za to mam realnie starszą.
Lucynko, wnuki, jak i dzieci, to nie zawsze sama radość, to też troski i pomyśl sobie, że tego los Ci oszczędził
Loki, u mnie łubiny korzenią się bardzo głęboko, może u Ciebie nie chcą rosnąć, bo mają za mało gleby nad pokładami kredy i jest ona zbyt zasadowa?
Gdyby róża kwitła, to nie dziwiłabym się, że urzęduje tam stado kruszczyc, ale ona miała dopiero pączki!
A sadziłeś kiedyś obuwika? Odmiany preferujące glebę zasadową, mogłyby być bezproblemowe

.
Maryniu, u mnie, poza wiosną, kiedy nie ma jeszcze liści, trudno o szerszy plan ogrodu, a jeśli już jest jakaś perspektywa, to widać tylko zieloności, a po kompozycjach zostały tylko wspomnienia.
Obuwik, przynajmniej na razie, nie sprawia kłopotu, ale to prezent od dzieci, sama nie zdecydowałabym się go kupić, bo cena sugeruje rarytas trudny w uprawie. Dostał drenaż i trochę ziemi bukowej, a na zimę kołderkę z bukowych liści i może będzie mu się podobało u mnie?
Karolu, u mnie tego chrząszcza było mnóstwo. Podejrzewam, że przywłókł się do mnie z pola rzepaku zza rzeki i bardzo mu się u mnie spodobało!
To chyba jest iksjolirion, kolor na zdjęciu przekłamany, w rzeczywistości był niebieski.
Irysy to moja pierwsza miłość, to muszą być w ogrodzie!
Iwonko, widziałam kruszczycę i na piwoniach, ale szkód nie zauważyłam. Wiosną będę jej się dokładnie przyglądać, a jest naprawdę piękna.
Obuwika na żywo zobaczyłam dopiero u siebie i mam nadzieję, że postara się zostać w ogrodzie na dłużej
Małą wnusię wymieniłam na większą, a ogród rozkwitł floksami, mimo okropnej suszy. Plany ogrodowe legły w gruzach, głównie za sprawą pogody. Niekończące się przymrozki, potem nagła susza, a miało być tak pięknie od marca

. Co zostanie po tym sezonie, to wielka niewiadoma. Nie jestem w stanie podlewać całego ogrodu, nawet ze względów ekologicznych w obliczu braku wody. W gęstych nasadzeniach byliny dają radę, ale pod krzewami i drzewami mają ciężkie życie, a deszcz, jeśli się pojawia, to w śladowych ilościach, mimo zapowiedzi ulew, których raczej nie wyglądam, z obawy podtopień. Jednak ziemia już przesuszona głęboko, a nawet rzeka niemal wyschła i solidny deszcz bardzo potrzebny.
Bogusiu, łanocha to ładny chrząszcz, ale
tępiłam bezlitośnie, bo nie dość, że zżerał mi kwiatki, to jego pędraki będą mi zżerać korzenie roślin. Nie mam też ciepłych uczuć dla poskrzypki, chociaż to też śliczny chrząszczyk
Lato teraz w pełni, ale przez te upały, do drzwi ogrodu puka już jesień.
Marysiu, przepadłaś zupełnie jak nie Ty, niemal nie pojawiasz się na forum ze swoim ogrodem

, ale jak już wszystko w nim będzie naprawione, to mam nadzieję, że go pokażesz. Dobrze, że Twoja nieobecność wiąże się z przyjemnymi wydarzeniami, zimą nadrobimy zaległości
Aniu, dzięki za pochwały dla moich kwiatków. Irysy uwielbiam i chciałabym ich mieć wciąż więcej, tylko słońca dla nich brakuje w ogrodzie.
Ta piwonia wyrosła po latach z nędznego korzonka w kapersie opisana jako Doreen i okazała się zgodna
Soniu, wydaje mi się, że to czosnek Purple Sensation, ale nie jestem stuprocentowo pewna, bo powinno być ich więcej, a to jakiś samotny egzemplarz.
Piwonia to Doreen, ona kwitnie wcześnie i zdążyła przed największymi upałami, te późniejsze szybko przekwitały.
Jolu, w moim ogrodzie, nawet w upały, da się żyć, gorzej, jeśli trzeba z niego wyjść. Teraz już tak źle nie jest, ale na deszcz ciągle czekam!
Do wytopienia sadełka to jednak za niskie te temperatury były, szybciej znika w chłodzie przy jesiennym machaniu łopatą
Zdjęcia robię telefonem, to też różnie mi wychodzą, zwłaszcza, kiedy nie mam okularów na nosie, i nie widzę wyraźnie co jest na ekranie. Najlepuej wychodzą mi w trybie portretowym, ale wtedy przekłamuje mi kolory.
Beatko, kuleczek obrazka pewnie nie zobaczę w tym roku

, mam tylko nadzieję, że części podziemne przetrwały i odbiją jeszcze tej jesieni.
Za pochwałę dzwonków bardzo dziękuję
Poza tym, że wnuczka odciągała mnie od ogrodu, to w czasie kiedy z doskoku chciałam coś drapnąć w nim, złapałam kleszcza, co skutecznie odstraszyło mnie od buszowania w moich zaroślach

. Kiedy trochę ochłonęłam, pierwsze wyjście w część oddaloną od domu, skończyło się przyniesieniem drugiego. Borelioza wykluczona, ale licho wie co jeszcze ze sobą nosiły?
Potem sobie poleciałam na Wyspy, z przekonaniem, że tam kleszczy nie ma, co okazało się nieprawdą, bo już są, ale o tym doczytałam już po powrocie! I dobrze , bo bez strachu chodziłam tam po lesie.
Wróciłam do ogrodu znękanego upałem, gdzie niemal już przekwitły liliowce i lilie, za to przywitało mnie morze floksów
Dalie trochę przywiędłe, podniosły się i coś tam kwitnie
Rozkwitła pierwsza chryzantema
Zawilce japońskie kwitną w najlepsze
A najbardziej zadziwił mnie ostatni kwiatek astra jesiennego, reszta kwiatków na tym pędzie już zbrązowiała.
Najbardziej ucieszył mnie kwiatek kobei. To drugi raz, kiedy nasiona mi wykiełkowały. W ubiegłym roku wszystkie pączki zmarzły, a w tym już zakwitła biała i fioletowa.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie
