daysy, kiedyś patyczkowałam, ale udało mi się ukorzenić jedynie
Artemis, lecz jest to tak wigorna odmiana, że nie dziwię się, że wystartowała z patyczka. Mówisz, że ukorzeniłaś
La Villa Cotta? To wspaniale, bo podobno to jest także solidna różyczka, co zresztą widziałam u Ciebie.
Latem powtykam różne patyczki do ziemi. Nic się nie traci, bo i tak przecież obcinamy pędy po kwitnieniu. A nuż coś się przyjmie. Bądź co bądź to bardzo ekscytujący eksperyment:D
Emi, to dobrze, że mnie uprzedziłaś z wysokością
Queen of Hearts. Dam jej w takim razie sporo przestrzeni. Ale i tak zamierzam ją posadzić przed
La Villa Cotta, bo chyba Queen jej nie przerośnie.
Dorotka, przyznam, że ja nie kupuję róż w OBI, chociaż podobno są one zgodne odmianowo. W donicach kupuję tylko późną jesienią po przecenie, bo koszt niewielki i w razie czego płakać nie będzie nad czym. Jednak najbardziej pasują mi róże z gołym korzeniem, można je sobie wtedy dowolnie przyciąć samemu w razie potrzeby.
Jeśli chodzi o
Glamis, to miałyśmy z nią takie same początki. Ale pomyśl, jaka to frajda wyhodować coś z niczego.
Lenka, no witam Cię u mnie serdecznie nowy gościu. Wiem że lubisz klimaty wiejskie i sielskie. Co prawda prezentowałam przeważnie swój miejski ogródek przydomowy, ale wraz z nowym sezonem zamierzam otworzyć nowy wątek dotyczący naszej podlaskiej różanki i tam będzie już raczej wiejsko. A więc zapraszam
Goldelse, (Tantau) ma przepiękny kolor soczystej świeżej pomarańczy. Niziutka, dochodzi do 0,7-1m wysokości.
W ogródku przydomowym pokazała jedynie tę przepiękną bursztynową barwę, ale kwitła słabo i krótko. Miałam dwie sztuki, lecz druga sadzonka w ogóle padła.
To zdjęcie jest z przydomowego:
Po przeniesieniu na działkę okazało się, że jest prawdziwą terminatorką, szybko się rozrosła, ma piękne błyszczące liście i utrzymuje kwiat nad podziw długo. No i w ogóle jest taka zwarta i... krzepka. Niestety zdjęcia są już z fazy przekwitania i nie oddają jej piękna.
