Witajcie u zarania weekendu.
Właśnie wróciłam z działki, której coraz to nowych kwitnień przybywa, co bardzo cieszy.
Niestety, przybywa też chwastów rozmaitego autoramentu. Zabrałam się więc do pielonki. Ciężko idzie, bo słońce w plecy piecze, a sucha ziemia mocno trzyma korzenie chwaściorów.
Soniu - mój lilak Meyera to już dorosły okaz, a wyhodowałam go z malutkiej sadzoneczki podarowanej mi przez sąsiadkę. Mierzyła sobie - ta sadzonka - 10cm wysokości. Obecnie liczy sobie 8 lat. Początkowo obcinałam tylko przekwitłe kwiatostany, a ostatnio tnę mocno każdą gałązkę. W tym roku zrobię to jeszcze dosadniej, bo za mocno mi się rozrasta.
Jeżeli wody w rzeczce nie zabraknie, to nie będzie źle,

tyle tylko że z wężem i polewaczką trzeba po działce wędrować.
Zdrówko ważna sprawa, jeśli nie najważniejsza, dlatego gorąco Ci dziękuję

i odwzajemniam.
Iwciu - to jest róża pnąca, a właściwie dwie róże, i te pączki są na górze, nad pergolą.
Sama jestem ciekawa ich pokazu, będzie to ich debiut.
Życzę więc Tobie i sobie deszczyku nocną porą, we dnie niech lepiej świeci
