Dzisiejszy dzień chyba zapowiada nadejście zimy. Od rana mgła, do tego wiatr i deszcz. Przebiegłam po obiedzie szybko do kompostownika, nie dało się nawet pospacerować, nawet moja Saba z ochotą wracała do domku.
Ewo wiem, że się nie wróci, ja tę działeczkę wspominam z wielkim sentymentem. Jeździłam tam od samego początku założenia tych ogrodów, był tam ugór, to ciocia dostała z firmy tę działkę. Dla mojego wujostwa była dużą przyjemnością, ciocia sadziła, plewiła, natomiast wujek udzielał się towarzysko, zawsze znalazł wolnego słuchacza ( miał lewe ręce do roboty, ale język bardzo mądry wręcz krasomówczy). Jak wujostwo było już bardzo leciwe nie dawali rady, ani dojeżdżać, ani pracować na działce, zaproponowali mnie ją, a ja co odmówiłam, podziękowałam

nie wiedziałam, że za kilka dni wezmą na tę samą rozmowę mojego męża i on się zgodzi. Za co po dwóch latach byłam mu bardzo wdzięczna.
Działka po kilku latach naszych intensywnych prac zamieniła całkowicie swój wygląd. Tam nie tylko pracowaliśmy, tam odpoczywaliśmy, tam spędzałam wakacje. Żal mi było z nią się rozstawać, szukałam dobrego następcy, też moim sąsiadom zależało, aby byli to ludzie sympatyczni.
Sympatyczni są , ale nie dbają tak o działkę jak ja, przyjeżdżają rzadko, działkę zapuścili. Dlatego nigdy tam później nie pojechałam, bo chyba serce by mi pękło.
Wracając do piwonii to faktycznie niektóre odmiany pięknie pachną czuć je na odległość.
Wiem co to emerytura, często ogranicza zachcianki. Nie można wszystkiego mieć, będziemy podziwiać u innych
Lucynko masz rację, po co brodzić w błocie, tym bardziej że masz poglądowy przykład męża
Piwonie były piękne kępy miały około 30 lat. Tam była bardzo dobra ziemia, tu mam jałowe piaski i chyba w tym tkwi problem marnego kwitnienia. Jak sadziłam nie użyźniałam niczym dołka, teraz co roku daję im nawóz, ale to chyba za mało, rosną u mnie już 7 lat, jedna kępa do tej pory nie wydała żadnego kwiatu. Jak tak będzie w tym sezonie to ją wykopię i przesadzę, może za głęboko posadziłam tak jej wtedy dołożę w dołek, że sama zachce kwitnąć
Doczytałam, że pod koniec lutego dzień dłuższy prawie 2 godziny, szybko nam zleci do wiosny, oby tylko zima się nie przeciągnęła. Teraz mamy doniczki i wysiewy. Każdego ranka biegnę do parapetów, odkrywam worki, obserwuję

szukam najmniejszego kiełeczka. Dziś tak mnie łapki swędziały, że na ręcznikach papierowych posiałam rukiew wodną, dostałam nasionka rok temu z jakąś gazetą ogrodniczą. Jak wykiełkuje będę dodawała do sałatek, mam to po raz pierwszy.
