Witam Was serdecznie!
Odnoszę wrażenie, że wynosimy te nasze róże na zbyt wysokie piedestały. Przypisujemy im cechy ludzkie, trochę familiarnie (te wszystkie Zochy, Stefy, Mareczki i inne Gizelki), trochę trywializując ( te pąsy, dąsy, zaloty, swaty, negliże, gołe łydki ...), pamiętamy tylko ich imiona (inne rośliny na to nie zasługują...) czasem oddając im cześć należną bóstwom ( np. Mareczek jest booooski!).
A to przecież tylko krzaki, mówiąc z angielska: szraby (słowo to Alan Titchmarsh uważa za synonim nudy
).
Fakt. Kwitną ładnie, niektóre wręcz pięknie, ale żeby o nich aż tak ...
Czy ja kiedy wyjdę na prostą z odpowiedziami? W każdym razie bardzo Was przepraszam za poślizg w programie...
Megi, moja złota, witaj!
Jak zwykle pilnie czytasz, wszystko zauważasz i życzliwie komentujesz. Dzięki.
Ja tam na opady nie narzekam, a i Twój trawnik jeszcze niejeden deszczyk zniesie zanim stanie się zgniłozielony. Mój mnie zachwyca i nawet daruję mu konieczność częstego koszenia ...
Nie dziwię się, że zapału do zakupów nie masz. I tak zdołałaś w tej swojej bombonierce umieścić masę wszystkiego.
W piżamce lecisz do warzywek? Mnie być wołami w jarzynowy kąt nie zaciągnęła. No, chyba że z grzeczności, żeby pochwalić Twoje uprawy...

.
Reszta kociego towarzystwa ma się dobrze, co widać na załączonych obrazkach.
Serdecznie pozdrawiam.
Izo lemonko, czyżbym Cię zniechęciła do róż? Kolekcjonerką być nie musisz, ale kilka sztuk... Na Twoją pergolę, której nie ma, też by się coś ładnego znalazło. Ja przy swojej kratce jednak posadzę winorośl japońską przez wzgląd na urodę tego pnącza i łatwość obsługi.
Dario i nas tu przypieka niemiłosiernie, a teraz rozpętała się burza!
Jeśli idzie o róże, to
Great North Eastern wygląda fatalnie, przez trzy lata nawet korzeni nie rozbudowała, nie miałabym sumienia jej komuś oferować... Za to nie znam nikogo, komu
Astrid Graffin von Hardenberg ( mimo arystokratycznego nazwiska) nie sprawiłaby zawodu.
To nie Filozof machnął sobie tunel foliowy, tylko Krawiec. Filozofa coraz rzadziej widuję, a jego entuzjazm do upraw polowych jest już prawie zerowy. Działkę opanowali właściciele, obsiali prawie całą trawą, oszczędzając tylko to, co Filozof zdążył posiać. On sam podłapał robotę stróża, ale ma chłop szczęście, często pada deszcz więc "samo mu rośnie"

.
Takie przygody, jak Twoje z piwoniami, miałam z zakupem liliowców. Efekt: mam dwadzieścia żółtych, drugie tyle brązowych i ani jednego z wybranych

.
Dla Ciebie
Laurent Cabrol i buziaki.
Właśnie tak,
Natalio, niepoczciwa natura zawsze wywinie jakiegoś psikusa i zburzy z mozołem wymyślony plan. Moja nasturcja wytworzyła olbrzymią ilość olbrzymich liści i stłamsiła wszystko dookoła. Nie powiem, kolor ma świetny, taki dobrze ukręcony kogel mogel, ale poza tym - najeźdźca

! Najlepiej wyglądała w wazonie...
Aprilku, widzisz, jak to fajnie, że nie wpadłaś jak po ogień? Udało się poznać spory kawałek Twojej natury

. Mimo ścisłego umysłu nieźle Ci poszło...
Bardzo ubolewam nad kontuzją Waszego nadwornego Kierowcy

. Skoro jest jedyny i nie do zastąpienia, musicie Go lepiej pilnować.
I jeszcze w sprawie róż i nie tylko. Dla mnie ogród nie ma być kolekcją roślin, może jeszcze, nie daj Boże, rzadkich i tzw. oryginalnych. Ma tworzyć spójny obraz ogólny i być przeżyciem estetycznym. I jeśli coś ten estetyczny efekt psuje lub zakłóca - wypada. Czasem jednak coś mnie poniesie nie w tym kierunku co trzeba i tak się stało z różami... Teraz róże nie kwitną, ale ogród jak najbardziej. I o to chodzi.
A Ty masz teren pewnie za duży, żeby się tak łatwo z nim uporać...
Tobie dedykuję lilie
Forever, które mnie zauroczyły śnieżną bielą i zapachem.
Jagno, wielka szkoda, że nie jesteś umaszczona jak
Zlatanek. To dopiero byłby widok

.
Lisie ogonki to, bynajmniej, nie jest świecznica. Ta się u mnie nie udaje, a poza tym za grosz nie ma takiego uroku jak
tojeść orszelinowata, którą w istocie lisie ogonki są. Nie ma bardziej zadziwiającej rośliny, która umiałaby uzgodnić kierunek ustawienia kwiatów tak precyzyjnie

.
Dzwonki kocham wszystkie. O, akurat je chciałam kolekcjonować, co nie do końca mi się udało. Ale w jednym zakochałam się na swoją zgubę i przed tym wszystkich przestrzegam. To
dzwonek jednostronny - plaga najgorsza

. Wlezie wszędzie, a wyplewić go nie sposób. Wygląda tak:
A tu inne, kochane dzwoneczki.
O, widzisz,
Izo lemonko, nie pomyślałam, że obrazki z barokowego ogrodu to może być coś do wykorzystania u Ciebie

. Pokombinuj z nimi.
Lisie ogonki potrzebują czasu, żeby uzgodnić kierunek ustawienia kwiatów. Ale kiedy już to zrobią to ja zawsze doznaję uczucia zachwytu.
Dla Ciebie lilia
Nymph.
I znów nie wyjdę na prostą. Taki szkwał z ulewnym deszczem przeleciał, że przez uchylone okna pozalewał mi podłogi. Muszę się tym zająć
.
A Wam życzę dobrej nocy - Jagi