
Wcale się nie dziwię, że macie dość takiej pogody, ja też mam po dziurki w nosie, drugi dzień leje, w ogrodzie mam bajorka na trawniku, tak, że kaczki mogłyby się kąpać.Niby wiosną deszczu nigdy nie za dużo, ale ja nie mam kiedy cokolwiek w ogrodzie zrobić, wracam z pracy do zalanego ogrodu i mogę sobie tylko przez szybkę popatrzeć na rabaty. Prognozy zmieniają się jak w kalejdoskopie i trudno przewidzieć co tak naprawdę będzie za 3 dni. Bez względu jednak na pogodę weekend muszę wykorzystać, bo już tyle wolnego się w najbliższym czasie nie zdarzy.
Jedyna korzyść z deszczu, to możliwość ściągnięcia soku z brzozy

Anida zacznę jak w bajce



Jak rozpoczęła się budowa, wiele roślin nam z ogrodu wypadło, z różnych przyczyn, jedne z mojej winy, inne przepadły z przyczyn ode mnie niezależnych. Trwała niwelacja terenu, wszelkiego rodzaju "wykopki" a to prąd, a to szambo, później przyłączali nam kanalizację.
W tym czasie moja uwaga skupiona była na roślinach, które były widoczne o innych po prostu zapomniałam, między innymi o sasankach

Aneczko obserwując, to co dzieje się za oknem, zaczynam wątpić w prognozy, niemniej już sobie postanowiłam, że choćby mi przyszło pracować w gumiakach i strugach deszczu, to i tak muszę chociaż część prac zrobić, mogę nie pielić, ale wsadzić muszę, nie ma innej opcji. Do pracy nie idę, więc nie muszę się przeglądać w lustrze, mogę wyglądać jak zmokła kura, mnie to nie przeszkadza.
Aniu nawet nie wiesz ile mam wątpliwości, co do końcowego efektu tej rabaty, trudno zestawiać kolory jeśli planuje się na podstawie zdjęć, czasem mały niuans powoduje, że odcienie do siebie nie pasują. Zależy mi bardzo na niej, bo jest ona ulokowana w tzw przedogródku i chciałabym aby stanowiła spójną całość z pozostałymi rabatami i jednocześnie rozświetlała znajdujący się w pobliżu tzw. leśny zakątek. Zbyt wiele po niej oczekuję i boję się, że ich nie spełni. Sukcesem czy klęską, na pewno się z Wami podzielę, w przypadku tej drugiej poproszę o pomoc przy ewentualnej korekcie

Basiu ja myślę, że forsycje jednak zakwitną, późno, bo późno, ale zakwitną czekają tylko na troszkę słońca i troszkę wyższych temperatur. Moja rośnie na takim wygwizdowie, że wcale się jej nie dziwię, że nie chce rozwinąć swoich kwiatków. Temperatury niskie, jak nie śnieg, to deszcz a słońca jak nie było tak nie ma, do czego się spieszyć. Tam, gdzie mają zacisznie, to już przekwitają. Niedaleko pracy, w ogrodzie kwitnie pięknie forsycja chyba od ponad tygodnia, ale rośnie tuż przy domu na południowo-zachodniej stronie, zasłonięta od północy wysokim żywopłotem. Takiej to dobrze

LO kupiłam żeby mieć róże jadalną, ale nie wiem dlaczego kojarzyłam ją jako niewielki krzaczek. Ostatnio u kogoś widziałam ją rozpiętą na łuku jako pnącą i oniemiałam

Basiu o pogodzie, masz rację szkoda nawet wspominać, nic to jednak nie zmienia w moim postanowieniu, wolne dni trzeba wykorzystać i przy tym obstaję, bez względu na pogodę, bo jak nie teraz to kiedy?

A pod folią zobaczcie jak miło
Lemon Dream

Purple Dream

Maidwell Hall i Cecile


