A tam zalatana dziewczyny....tak zalatana ale w dobrym sensie, znaczy żywa

z reszta to dobrze

Jak mnie gryzły nerwy to z niczym nie mogłam ruszyć
Wczoraj po południu szalałysmy z mala w ogrodzie , tzn bardziej ja szalałam Emi robiła obrazki z kwiatków...tzn z łebków marcinków i co tam jeszcze żyje....wiecie jakie sliczne ,( no tak zdjecia przeca nie mam) Ale obiecuje , niebawem sie poprawię
Moje działania ogrodowe:
Po pierwsze zakopałam szczura upolowanego przez Pumę i pół myszy
Potem chwila namysłu i poszło....przesadzanie krzaków ,na pierwszy rzut poszły pęcherznica
Mindia i Berberys
Golden Ring ,bo jednak brzoza zbytnio je cieniuje a to przecież gwiazdy są ,więc poszły w pełne słońce
Chlasnęłam juz przewracające sie makleye(kocham te byliniachy

), i nich spią już do wiosny i posadziłam
Giraffe
Dalej usunełąm zdechła różę
Gospel ale z radoscia odkryłam ze Cardinal Hume jednak nie zdechnał

przesadziłam go w miejsce Gospel tuz przy stoliku w towarzystwie
Edena ,Pachminy i Rhapsody in Blue
Zastanawiam sie nad czarnym bzem
Eva Black Lace....przestał mi pasowac juz w tym miejscu gdzie rosnie a nie mam go gdzie przenieść...
Wiszą tez na włosku losy milina , który bykiem sie stał...zawala mi rabate a skubany nie kwinie...mam ochotę do wywalić w inne miejsce ale nie wiem gdzie

Za to wiem,ze w jego miejsce trawi róża w której sie zakochałam na zabój
Nie wiem gdzie przeniesc berberys
Barszczyk ze smietanką..

.oryginalna nazwa mi nie wchodzi do głowy
Tak samo z tawułą japońską...muszę przemyslec miejscówke , bo korona klona
Flamingo juz je cieniuje
To wszystko dzisiaj plus przesadzenie kilku róż

No ,znaczy sie fajnie bedzie

Tylko śliczną pogodę jak wczoraj poproszę
