Dziś w koncu wstawię zdjęcia z ogrodu: wszystko tak cudnie rośnie, szkoda tylko że chwasty niezmiennie dwa razy szybciej od roślin, ale to oczywiście eksperyment: te rośliny, które przetrwają brak pielenia, opatentuję jako odmiany odporne na wszystko
Pomidory zgodnie z przewidywaniem zdechły, ale jakieś 4 sztuki jeszcze oznaki życia wykazują no i odkryłam, że na parapecie mam parę zapomnianych sadzonek....narobiłam się nieco przy wsadzaniu tyczek, ale przydadzą się do fasolki, może choć ona wyrośnie...co ciekawe, na warzywniku zeżarte sporo łącznie z jednoroczną rozsadą, a ślimaki-slepaki przeoczyły sałatę z taśmy, która całkiem dziarsko rośnie
A poza tym doszłam do wniosku, ze mi ten wielki warzywnik jednak niepotrzebny i tak nie daję rady obrobić...zbieram sugestie co zatem w zamian posadzić na pieknym kawałku żyznego pola, jakieś 50-70 m2, tylko lokalizacja kiepska, bo za stodołą, z domu nie widać, więc na grządki kwiatowe średnio się nadaje...myślałam o rozbudowanym jagodniku, ale nie ufam dzieciakom sąsiada, które już na swojej dzikiej czereśni widziałam

Może jagodnik i działko przeciwlotnicze z celownikiem automatycznym na strychu stodoły?
