Madziu!
Od razu pomyślałam sobie jak to dobrze,że ja nie mam w pobliżu takiego liliowcowego źródełka.
Byłabym ciężko chora
Agnieszko!
Moje botaniczne też kwitną bardzo wcześnie.W dużej kępie wyglądają zjawiskowo. Mnie ten ich zapch kojarzy się z wanilią. Czy Twoje są żółte po obu stronach czy mają brązowy kolor po zewnętrznej stronie?
Botaniczne przetrwają te mrozy. Są odporne. Bardziej się martwię o "evergreenki" i liliowcową młodzież. Im bardziej zasypywałam korą tym szybciej wyrastały jakby chciały szybko wydostać się z kopczyka.
U nas na Śląsku na razie nie jest tak tragicznie z tym mrozem. Na razie minus 5. Nie wiem w jakiej temperaturze wymarzają larwy komarów

(Szukam na grandę jakiegoś pocieszenia ale nie potrafię znaleźć więcej plusów na minusy na termometrze)
Elu!
Witaj! Cieszę się,że wpadłaś do mnie. Co do kolekcji to niedługo okaże się czy mam czy miałam.
Biegam codziennie i dosypuję kory roślinkom. Wiosną chyba łopatą będę to odgarniać.Po drodze mijam ogródki ale nigdzie nie widziałm opatulonych roślinek tak jak u mnie. Może za bardzą się "trzęsę" nad nimi?
Moje botaniczne rosną w cieniu zasłonięte dużym dwumetrowym bukszpanem i kwitną. Może Twojemu liliowcowi nie chodzi o słoneczko a o coś innego. Gleba? Jedzonko? Sąsiedztwo jakiejś roślinki?