Aniu, tych mięsistych jest naprawdę dużo. Oczywiście na czele te typowo przerobowe typu 'lima', ale one nie są duże, San Marziano i podobne do niego - takie w kształcie palucha czy papryki. Natomiast z tych dużych to na pierwszym miejscu moim zdaniem (i nie tylko moim) jest
Aussie. To rewelacyjny pomidor, bardzo mięsisty, wielki zdrowy krzak, najdłużej opiera się wszelkim chorobom, nie wykazuje niedoborów potasowych czy magnezowych (czyli pomidor dla niedoświadczonego ogrodnika) no a poza tym smak dobrego pomidora w starym stylu, a waga owocka potrafi dojść do 1kg (słownie 1 kilogram)

. Duże, dobre i mięsiste są też, z tych co je wypróbowałam: Cuostralee, Florida Pink, Mexico, Ispolin, Ruby Surprise, Brandywine Sudduths Strain, Carol Chycos, Arkansas Marvel i Brandywine Yellow (żółte), Black Krim-czarny

. Oczywiście co do smaku to każdy sam musi wypróbować co mu najbardziej odpowiada

.
Madziu, to dobrze że sobie zamówiłaś nasionka - każdy kiedyś zaczynał pierwszy raz, a tu na Forum jest pomoc. Ja jak 20 lat temu kupiłam działkę, to oczywiście internetu nie było, tylko jedna jedyna książka, którą studiowałam całą zimę. Mama też mało co pamiętała z dzieciństwa, jak to jej mama uprawiała ogródek. No i nasionka pomidorów posiałam za wcześnie, bo 1 marca - sadzonki były wyciągnięte, ale zbiory jak na pierwszy raz nie były najgorsze

. A jak trafiłam na Forum, to wciąż jeszcze czegoś się uczę.
U Zuzanny w wątku przeczytałam o upolowaniu przez jej psa kury i tak mi się przypomniała opowieść mojej mamusi.
Jak była dziewczynką, czy prawie nastolatką, mieli psa - pięknego dorodnego wilczura o imieniu Berek. No i wybrali się latem całą rodziną na niedzielną wycieczkę nad rzekę. Rozłożyli się na kocykach a pies wskoczył do wody, żeby sobie popływać i się ochłodzić. W rzece pływało stadko gęsi na czele z gąsiorem. Pies trochę za bardzo zbliżył się do nich, oczywiście przypadkowo i w zupełnie pokojowych zamiarach. Gąsior uznał jednak, że pies stanowi zagrożenie, wobec tego zasyczał, podleciał i uszczypnął psa. Pies w obronie własnej i swojego honoru złapał ptaka za szyję, zacisnął szczęki no i to był koniec gąsiora

. Następnie powlókł go do brzegu, wyciągnął, powlókł po trawie i cisnął swój łup wojenny mojej babci pod nogi. Cała rodzinka stała już, obserwując wydarzenie i zaniemówiwszy w lekkim szoku, ale nim babcia coś powiedziała, to zauważyli chłopa, właściciela gąsiora, jak leciał do nich z widłami. Babcia stanęła w obronie życia i honoru psa, dziadek zapłacił więcej niż gąsior był wart, no i wrócili pieszo do domu, dźwigając słusznej wagi ptaka

.