Basiu, dzieje się tyle ile natura zadziała -ja tylko pod płotem trochę kwiatów wsadziłam i koślawy warzywnik rękami dobrowolnych robotników najemnych przygotowałam

Zdjęcia warzywnika potem, bo co tam wychodzę to sąsiad w swoim robi, a ma taki jak z czasopism ogrodniczych, więc mi wstyd przy swoim chwaścianym zagajniku z aparatem latam
Marysiu, wycinka zakonczona w zasadzie: pod siekierę poszło tylko trochę dziczek-wiśni, ktore wzajemnie się zasłaniały i parę spróchniałych drzew. Zostało jeszcze wielkie uschłe przy płocie, ale na nie trzeba zgody na wycinkę i specjalistycznej ekipy, więc czekamy do jesieni. Nie będzie zatem pewnie tyle kwiatów, co planowałam, ale te przestrzenie w sadzie i cień pod drzewami warte są pewnych wyrzeczeń
A to pod płotem to owszem: gigantyczna czereśnia, i dwie inne w różnych częściach sadu - już się zastanawiam, jak zerwiemy owoce z ich czubków

A teraz wygląda tak:
Dobra, zmykamy do Wroclawia, do lekarza z małą ogrodniczką (Izo, ma na imię Sara Patrycja

): urodziła się ze zdeformowanymi stópkami, biedna zagipsowana po uda jest i mam nadzieję, że dziś powiedzą, jak długo jeszcze musi się w tych betonowych kaloszkach męczyć
