Justynko, Mambo,widzę że coraz więcej nas miłośniczek(ków) Masdevallii

Te maleńkie są rzeczywiście urocze
A niską temperaturę na parapecie mam bez żadnych specjalnych zachodów z mojej strony w północno-wsch. pokoju, gdzie często mam
rozszczelnione okno dla zapewnienia ruchu powietrza.
O
Phal. schilleriana pisałam
TUTAJ.
Obecnie największy liść ma dł. 9 cm, a reszta mniejsza. Rok temu roślina była większa, ale pozbyła się najstarszych liści i pozostały małe.
Jednak i tak najbardziej cieszą mnie jej odbudowane korzenie. Od sierpnia ub. roku będzie kwitła po raz drugi.
Życzę Ci
Mambo, abyś i Ty doczekała się pędu
A teraz pokażę Wam moje wczorajsze zmagania z przesadzaniem i podziałem mojej Cattleyi. Bardzo się obawiałam tej 'operacji'.
Jak się okazało, był najwyższy czas, żeby zadziałać. Całą bryłę korzeniową ledwo wyjęłam z doniczki. Korzenie na zewnątrz
były przerośnięte, w wielu miejscach (pomimo wcześniejszego namoczenia) mocno przytwierdzone do kawałków kory i skały wulkanicznej.
Najmniej ciekawy okazał się środek bryły, bo tam była cała plątanina miękkich korzeni do usunięcia.
Wydobycie rozłożonego podłoża spomiędzy korzeni zajęło mi ok. 2 godzin
Pozostałym zdrowym korzonkom zafundowałam kąpiel w letniej wodzie z dodatkiem szarego mydła i wódki:
Najtrudniejsze dla mnie było jednak dzielenie rośliny. Jak tu rozerwać (rozciąć) ściśle złączoną całość ???
Z bólem część rozerwałam, inny jeszcze dość duży kawałek rozcięłam. Na pewno Cattleya to odchoruje.
Jednak była już za duża, a młode przyrosty wyrastały anemiczne.
Oto jedna z części po podziale i pojedyncza psb, która sama odpadła. Ma zdrowe korzonki, ale wątpię, czy w pojedynkę przeżyje.
Jednak nie zaszkodzi posadzić i poobserwować:
